Iskrzy na linii Rzym - Londyn po nieudanej akcji odbicia dwójki zakładników w Nigerii. Zginęło dwóch inżynierów kompanii naftowych - Chris McManus i Franco Lamolinara. Prezydent Włoch nazwał "niewytłumaczalnym" fakt, że jego kraj nie został poinformowany o akcji brytyjskich antyterrorystów.
Włochy sprzeciwiały się "wariantowi wojskowemu", jednak Wielka Brytania wysłała do akcji swój doborowy oddział Special Boat Service. Wspomagały ich też służby nigeryjskie, które wcześniej obserwowały budynek, gdzie przetrzymywano europejczyków. Podczas próby odbicia wywiązała się wymiana ognia, która trwała kilka godzin. Po wdarciu się do siedziby porywaczy żołnierze znaleźli ciała zabitych zakładników. To nie pierwsza nieudana akcja odbicia zakładników.
Przez kilka miesięcy robotnicy usuwali ślady tragicznego szturmu na teatr na Dubrowce. W październiku 2002 roku na tej moskiewskiej scenie wystawiono musical "Nord-Ost". Podczas przedstawienia 41 wmieszanych w widownię terrorystów zagroziło, że zdetonuje ładunki wybuchowe. Przez 3 dni ponad 922 osoby były zakładnikami czeczeńskiego komanda. Władze zdecydowały się na ich odbicie z użyciem gazu usypiającego. W tragicznej akcji zginęło 129 zakładników. - To był błąd w sztuce - wpuszczono za dużo gazu w zbyt dużym stężeniu. Ale sam pomysł był słuszny, bo uśpiłby większość zamachowców - ocenia w rozmowie z naTemat Piotr Niemczyk, ekspert ds. terroryzmu.
Jeszcze więcej ofiar przyniósł tragiczny zamach na luksusową dzielnicę w Bombaju. Głównym celem terrorystów były hotele Oberoi i Tadż Mahal a porywacze szukali głównie Brytyjczyków i Amerykanów. - W Bombaju sama akcja odbici poszła bardzo sprawnie, tam ofiary były przedtem - przypomina Niemczyk. Tragiczny bilans ataków z listopada 2008 roku to 195 ofiar śmiertelnych i prawie 300 rannych. Wtedy walki między policją a zamachowcami trwały trzy dni i przypominały regularną wojnę. - Przygotowuje się plan akcji natychmiastowej, który wchodzi w życie gdy terroryści zaczynają zabijać zakładników. Wtedy nie ma czasu na zastanawianie się, tylko trzeba ratować ludzi. Ale normalnie zwodzi się porywaczy, gra na czas - trwa to niekiedy miesiącami, aby przeciągnąć moment ataku. To dowódca bierze na siebie odpowiedzialność, bo nigdy nie wiadomo, czy zginą ludzie i ile ich będzie - mówi naTemat gen. Roman Polko, były szef GROM.
Ofiarami terrorystów padły też dzieci. Rozpoczęcie zajęć szkolnych w 2004 roku skończyło się tragicznie dla 186 dzieci. W sumie zginęły 334 osoby z 1200, które czeczeńscy terroryści przetrzymywali w sali gimnastycznej szkoły w Północnej Osetii. - W Biesłanie to nie była nawet próba odbicia, to był po prostu szturm bez przygotowania - ocenia gen. Polko.
Za największą porażkę służb specjalnych eksperci uznają się jednak Operację Orli Szpon z 1980 roku. Na polecenie prezydenta Jimmy'ego Cartera elitarna formacja Delta Force próbowała odbić więzionych przez ponad pięć miesięcy pracowników amerykańskiej ambasady w Teheranie. W Iranie działały ze sobą służby, które wcześniej nie współpracowały. To nauczka dla polskich służby, by prowadziły wspólne ćwiczenia - mówi gen. Polko. Ten brak koordynacji spowodował, że żołnierze nie byli w stanie dotrzeć do centrum Teheranu. Część śmigłowców, która miała im w tym pomóc wpadła w ręce Irańczyków. Zginęło 8 pasażerów maszyny, która zderzyła się z samolotem podczas ewakuacji. Zawiodła też informacja, którą Polko wymienia jako podstawę do prowadzenia każdej akcji. Mówi, że każde źródło musi być sprawdzone, by zminimalizować groźbę pomyłki czy celowego wprowadzenia w błąd.
Często - tak jak w przypadku operacji z 1980 roku - początek ataku to decyzja polityczna. Najczęstszym kryterium są egzekucje - kiedy zapowiedzi o zabijaniu zakładników przeradzają sie w czyny. - Jednak najczęstszym kryterium są egzekucje - kiedy zapowiedzi o zabijaniu zakładników przeradzają się w czyny - mówi nam Piotr Niemczyk. Niestety często negocjacje nie przynoszą oczekiwanego skutki i trzeba uciec się do rozwiązań siłowych. - W tej grze z terrorystami jest remis. Około połowa odbić zakładników to udane akcje, druga połowa nie. Oczywiście wszyscy chcemy, żeby było jak najmniej ofiar, więc atakuje się tylko w ostateczności.