Holenderska prokuratura – powołując się na ustalenia międzynarodowego zespołu Joint Investigation Teams – przekazała w środę, że istnieją "poważne przesłanki", że to Władimir Putin wydal decyzję w sprawie wysłania tzw. separatystom z Donbasu pomocy wojskowej, w tym wyrzutni Buk M1. To właśnie jej użyto do odpalenia rakiety i zestrzelenia Boeinga 777 (lot MH17) nad Ukrainą w 2014 roku. Zginęło 298 osób.
Reklama.
Reklama.
Śledczy z międzynarodowego zespołu ds. badania przyczyn zestrzelenia samolotu MH7 przedstawili nowe ustalenia w sprawie
Powołali się na przechwycone rozmowy, z których wynika, że to Władimir Putin miał wydać osobisty rozkaz ws. przekazania wsparcia wojskowego tzw. separatystom, którzy działali we wschodniej Ukrainie z nadania Rosji
"Istnieją silne przesłanki, że prezydent Rosji zdecydował się dostarczyć wyrzutnię Buk separatystom z Donieckiej Republiki Ludowej" – przekazano. Później to z tej wyrzutni wystrzelono rakietę, która zestrzeliła samolot
W środę w Hadze odbyła się konferencja prasowa holenderskiej prokuratury w sprawie zestrzelenia samolotu MH17 – do katastrofy doszło 17 lipca 2014 roku niedaleko wsi Hrabowe w obwodzie donieckim w Ukrainie (około 40 kilometrów od granicy z Rosją). Zginęło wówczas 283 pasażerów (wśród nich 193 Holendrów) oraz 15 członków załogi.
Po zdarzeniu wyszło na jaw, że w samolot został skierowany pocisk rakietowy ziemia-powietrze Buk M1. Wystrzelono go z wyrzutni należącej do 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, co potwierdziły m.in. ustalenia brytyjskiego wywiadu.
Zestrzelenie MH17 ad Ukrainą. Śledczy mówią o roli Putina
Podczas środowej konferencji powołano się na ustalenia międzynarodowego zespołu śledczego, Joint Investigation Teams – JIT, który od kilku lat usiłuje wyjaśnić przyczyny katastrofy – relacjonuje agencja AFP.
"Istnieją silne przesłanki, że prezydent Rosji zdecydował się dostarczyć rakietę Buk separatystom z Donieckiej Republiki Ludowej" – przekazano w oświadczeniu, podkreślając, że właśnie ten rozkaz Putina mógł być kluczowy w sprawie (jak dowiodło wcześniej międzynarodowe śledztwo, to właśnie z tej rakiety zestrzelono MH17).
Śledczy przechwycili rozmowy ws. wsparcia separatystów z Donbasu. "Decyzja należy do prezydenta"
Na konferencji przekazano m.in., że o winie Putina mają m.in. świadczyć przechwycone przez śledczych rozmowy telefoniczne z czerwca 2014 roku (na miesiąc przed katastrofą). Przedstawiciele rosyjskiego rządu mieli w nich przekonywać, że "decyzja o udzieleniu wsparcia wojskowego [separatystom - red.] należy od prezydenta".
To kluczowa informacja, bo dotychczasRosja konsekwentnie zaprzeczała, by przekazywała broń samozwańczym separatystom z Donbasu (którzy w rzeczywistości działali we wschodniej Ukrainie z nadania Kremla). Członkowie JIT przekazali także, że w innej przechwyconej rozmowie padło stwierdzenie, iż decyzję ws. przekazania wojskowego wsparcia trzeba przełożyć o tydzień, bo "ten, który podejmuje decyzje, jest w tym czasie we Francji. Istotnie, 5 i 6 czerwca Putin przebywał wówczas na obchodach D-Day we Francji.
Z rozmów miał się też wyłaniać obraz współpracy między tzw. separatystami a rosyjskimi urzędnikami. Rzeczniczka prasowa zespołu Digna van Boetzelaer dodała jednak, że dowody nie są na tyle wystarczające, by postawić Putina w stan oskarżenia, co oznacza, że na ten moment śledztwo zostanie wstrzymane.
Wspólny zespół dochodzeniowo-śledczy składa się z członków z Holandii, Australii, Belgii, Malezji i Ukrainy, czyli krajów, których obywatele byli na pokładzie zestrzelonego Boeinga 777.
Jak informowaliśmy, pod koniec stycznia Europejski Trybunał Praw Człowiekapoinformował o nowym orzeczeniu w sprawie zestrzelenia samolotu – wskazał, że skargi skierowane przeciwko Rosji przez Ukraińców i Holendrów ws. zestrzelenia samolotu MH-17 są dopuszczalne. Zaznaczono między innymi, że "tereny wschodniej Ukrainy będące w rękach separatystów od 11 maja 2014 roku do co najmniej 26 stycznia 2022 roku [a więc także w trakcie, gdy doszło do zestrzelenia samolotu - red.] znajdowały się pod jurysdykcją Federacji Rosyjskiej"
"Rosja sprawowała skuteczną kontrolę nad wszystkimi obszarami będącymi w rękach tzw. separatystów (...) Zostało ustalone ponad wszelką wątpliwość, że rosyjski personel wojskowy był aktywnie obecny w Donbasie od kwietnia 2014 r." – wskazał Europejski Trybunał Praqw Człowieka.
"Pozwane państwo miało znaczący wpływ na strategię wojskową tzw. separatystów, tj. dostarczało separatystom broń i inny sprzęt wojskowy na znaczną skalę od najwcześniejszych dni istnienia "DRL i ŁRL" [terenów bezprawnie nazwanych przez Rosję Doniecką i Ługańską Republiką Ludową - red.] oraz w ciągu następnych miesięcy i lat" – dodano.
Proces ws. zestrzelenia samolotu i sprawcy "zaoczne" skazani na dożywocie
W 2021 roku, prawie siedem lat po zestrzeleniu boeinga, w Holandii rozpoczął się główny proces przeciwko domniemanym sprawcom. Międzynarodowi śledczy wskazali, że za zestrzeleniem samolotu stali m.in. były samozwańczy "minister obrony DLR, Igor Girkin (pseudonim "Strelkow", w ciągu ostatniego roku nieco zmienił narrację i krytykuje działania rosyjskich władz ws. wojennej mobilizacji), generał brygady Siergiej Dubiński oraz pułkownik Oleg Pułatow, a także Leonid Charczenko, 47-letni Ukrainiec bez przeszłości wojskowej. Sekretarz stanu USA wezwał Rosję do postawienia sprawców przed sądem.
Proces rozpoczął się w marcu 2020. Z kolei 17 listopada 2022 roku Girkin, Dubinski i Charczenko zostali skazani przez sąd w Hadze na dożywotnią karę pozbawienia wolności i wypłatę 16 mln euro odszkodowania ofiarom ofiar (Pułatow został uniewinniony). Skazano ich zaocznie, są ścigani międzynarodowym listem gończym.