Demonstracja przeciwko konferencji prawicowo-populistycznej partii AfD w Offenburgu (w zachodniej części Niemiec) przybrała gwałtowny obrót. Doszło do ostrych starć pomiędzy protestującymi a policją. Co najmniej 53 funkcjonariuszy odniosło obrażenia.
Reklama.
Reklama.
W sobotę 4 marca doszło do dwóch demonstracji przeciw niemieckiej partii AfD, która organizowała swoją konferencję.
Według relacji lokalnej policji doszło do wielu niebezpiecznych sytuacji, w tym do podpalenia.
Gwałtowna przebieg demonstracji w Niemczech
Podczas około 400-osobowej demonstracji przeciwko niemieckiej AfD w Offenburgu doszło do gwałtownych starć z policją. Tłum zaczął rzucać workami z farbą w budynki oraz w funkcjonariuszy. Demonstranci nie chcieli zastosować się do wezwania o natychmiastowe wstrzymanie marszu w związku ze złamaniem jego warunków. Wtedy doszło do przepychanek.
– Funkcjonariusze doznali podrażnienia dróg oddechowych "w wyniku ukierunkowanego rozpylania gaśnicy" oraz podpalenia materiału maskującego, odzieży i materiałów pirotechnicznych – poinformowała niemiecka policja. Część funkcjonariuszy ma siniaki oraz otarcia od kopnięć i uderzeń ze strony protestujących.
Protestujący podłożyli ogień
Jak podaje portal Stern.de marsz został wstrzymany, a jego agresywni uczestnicy odsunięci. Niektórzy z nich nie dali za wygraną i podłożyli później ogień pod samochody, w wyniku czego kilku policjantów odniosło lekkie obrażenia.
Przeciwko uczestnikom demonstracji wszczęto 20 postępowań. Chodzi o "zarzuty poważnego naruszenia spokoju, stawiania oporu funkcjonariuszom organów ścigania oraz wyrządzenia krzywdy fizycznej". Sprawą zajmuje się specjalnie w tym celu powołany zespół dochodzeniowy.
W sobotę odbyła się także inna demonstracja przeciwko AfD. Policja przekazała, że w przeciwieństwie do drugiej demonstracji, poprzednia impreza protestacyjna z udziałem około 1200 uczestników przebiegła "pokojowo".
Przeciwko czymu protestował tłum?
Partia AfD, czyli Alternatywa dla Niemiec, ma w swoim programie wiele radykalnych postulatów. Członkowie tej formacji uważają uchodźców, muzułmanów, migrantów i azylantów jako jedno z największych zagrożeń dla ich kraju oraz oskarżają ich za wszelkie problemy z nieprzestrzeganiem prawa.
W ich manifeście wyborczym można przeczytać o teorii spiskowej, która zakłada kumulację władzy w Niemczech "potężnej oligarchii politycznej". Są nastawieni wrogo wobec kwestii równouprawnienia kobiet, tożsamości płciowej, homoseksualizmu i pluralizacji społeczeństwa.
W przeszłości partia zasłynęła też z absurdalnego podejścia do nazistowskiej przeszłości Niemiec oraz do Polaków. Wiceszef AfD Alexander Gauland stwierdził, że jego rodacy powinni być dumni z osiągnięć Wehrmachtu, a niektórzy członkowie ugrupowania są przekonani, że to Polacy są winni wybuchu II Wojny Światowej.
Duży sprzeciw wywołuje też środowisko, z którym AfD utrzymuje kontakty. "Niektóre struktury na poziomie krajów związkowych i niektórzy członkowie AfD utrzymują kontakty ze skrajnie prawicowymi i neoprawicowymi ugrupowaniami; niektóre oddziały krajowe AfD Federalny Urządu Ochrony Konstytucji zakwalifikował częściowo jako podejrzane o prawicowy ekstremizm" – podaje "Deutsche Welle".