Słychać dudnienie. Nagle wyschnięte koryto rzeki w kilkanaście sekund zamienia się w rwący potok. Ściana wody ma 1,5 metra, porywa drzewa i kamienie. To rzeczywistość tegorocznego Rajdu Dakar, w którym rywalizują również Polacy. Łukasz Łaskawiec się poparzył, Jakub Przygoński wpadł na drut kolczasty, Krzysztof Hołowczyc i Szymon Ruta zakończyli udział w rajdzie po wypadkach. Rajd to męczarnia, która uzależnia. To fenomen, który trudno wytłumaczyć racjonalnie.
"Będzie tylko gorzej"
Można się do tego rajdu przygotowywać przez rok i zaprzepaścić wszystko przez jedną decyzję, którą podejmuje się w ułamek sekundy. Można odpaść z rywalizacji już na pierwszym kilometrze albo tuż przed metą. – To jest piękna i przerażająca jednocześnie rzeczywistość tego rajdu - mówi w rozmowie z naTemat Rafał Rezler z Magazynu Rajdowego WRC. – Ktoś kiedyś powiedział, że w Dakarze można się spodziewać, że będzie tylko gorzej - kontynuuje Rezler – W Dakarze nie można powiedzieć, że coś będzie na pewno – dodaje.
Do zakończenia rajdu zostały trzy etapy. Zawodnicy wjechali do Chile, gdzie czekały na nich bardzo trudne wydmy. Część z nich jest ściętych, tzn. mają łagodny podjazd, a kończą się pionową ścianą. – Ściana potrafi mieć nawet 20 metrów – mówi w rozmowie z naTemat Kamil Wnuk prowadzący portal dakar.pl. – Zawodnik musi obrać taki styl jazdy, aby bezpiecznie pokonywać wydmy. Jeśli brakuje na niej śladów opon, kierowca musi hamować – tłumaczy Wnuk, zastrzegając, że zdarzają się i takie sytuacje, kiedy ktoś jedzie śladami samochodu, który spadł z wydmy, i spotyka go ten sam los.
Fragmenty 11. etapu Rajdu Dakar 2013
Polacy cierpią, ale trwają
Ci, którzy przeceniają swoje możliwości i jadą zbyt agresywnie, właśnie zbierają się do domu. Adam Małysz przy wyprzedzaniu niemal urwał koło - miał wiele szczęścia, że rajd jeszcze się dla niego nie skończył. Były skoczek narciarski po wycofaniu się Hołowczyca jest najwyżej klasyfikowanym polskim kierowcą samochodu, zajmuje 14. miejsce. – Małysz? Rewelacja! – mówi Wnuk. – To prawie debiutant, a wciąż trwa, nie szarżuje. Jego pilot Rafał Marton na pewno mocno go trzyma – dodaje Wnuk. Rafał Rezler podkreśla, że wysokie miejsce Małysz zawdzięcza przede wszystkim swojej pracowitości i spokojnej, równej jeździe. – Jak na kogoś z małym doświadczeniem osiąga fantastyczne
czasy – mówi Rezler. – Trzeba pamiętać, że jedzie z pilotem, który na Dakarze zjadł zęby. Wykruszyło się też trochę zawodników z czołówki, którzy teoretycznie byliby wyżej w klasyfikacji od Małysza – zauważa.
Bardzo dobrze spisują się kierowcy quadów. Rafał Sonik jest trzeci, Łukasz Łaskawiec - szósty. Obaj kierowcy stracili bardzo dużo na pomyłce nawigacyjnej zawodnika z czołówki. Część kierowców za wcześnie skręciła, zgubili się, stracili kilkanaście minut. – Nagle okazało się, że na punktach kontrolnych zawodnicy z drugiej dziesiątki byli pierwsi – relacjonuje Wnuk. Dużo przez to stracił Łukasz Łaskawiec, który po wygraniu dwóch etapów z rzędu był na czwartej pozycji, za Sonikiem. Łaskawiec miał też awarię, przez którą się poparzył i zużył całą wodę do picia w celu chłodzenia silnika. Wśród motocyklistów dobrze spisuje się Jakub Przygoński (jest 10), choć Rafał Rezler zauważa, że kierowca na pewno więcej sobie obiecywał po swoim występie. – Reszta Polaków jedzie na miarę swoich możliwości – dodaje Rezler.
Wypadki Hołowczyca i Ruty
Największą nadzieję na sukces polscy kibice mogli wiązać z Krzysztofem Hołowczycem. – Hołek przeżywa paradoks, bo w Dakarze osiąga wyniki poniżej swoich możliwości i oczekiwań – ocenia Rezler. Dodaje, że tylko zbieg okoliczności decyduje o braku Hołowczyca na najwyższych lokatach. – On jest zarażony imponującą ambicją do wygrania tego rajdu – zauważa nasz rozmówca. Po wypadku samochód Hołowczyca był
w stanie jechać, ale złamane żebra i uszkodzony kręgosłup sprawiły, że polski kierowca nie mógł kontynuować jazdy.
– To musiało być ekstremalnie bolesne przeżycie, bo w innym przypadku Krzysiek dojechałby jakoś do mety, a w dalszej części rajdu jechał w specjalnym gorsecie – ocenia Wnuk. Zapewnia, że Szymon Ruta też był gotowy jechać dalej, ale wykluczyła go wygięta klatka bezpieczeństwa. To był jego debiut w Dakarze, wcześniej jeździł w rajdach płaskich.
Rwące potoki, wąskie półki skalne
Na 11. i 12. etapie Dakar pokazał swoją prawdziwą twarz. Oba etapy były przerywane ze względu na ulewy i rwące potoki w korytach, które miały być puste. – Nagle zaczęła drżeć ziemia i w ciągu kilkunastu sekund pojawiła się woda o wysokości 1,5 metra – opowiada Wnuk. – Woda płynie bardzo szybko, powoli wsiąka, a jej siła jest tak potężna, że porywa kamienie i drzewa. Stąd te drżenia – tłumaczy. W takich przypadkach ryzyko
jest zbyt duże, bo woda jest w stanie zalać pojazd w ciągu kilku sekund. Wiele mówi zdjęcie quadu, który zawisł na brzegu rzeki, bo kierowca nie zdążył wyjechać z koryta - woda podmyła podjazd.
Tegoroczny Dakar nie uniknął tragedii i śmierci. Zginął motocyklista, który jechał zwykłą, publiczną drogą na start odcinka specjalnego i zderzył się z radiowozem. – Musiał jechać zgodnie z przepisami, nie sądzę, by ryzykował – mówi Wnuk. – Prawdopodobnie do wypadku doszło podczas wyprzedzania – dodał. Dwie osoby zginęły również w zderzeniu ciężarówki wsparcia (przewożącej części) z taksówką.
Orlen Team po 11 etapie
Podczas rajdu zdarzało się, że kierowcy wypadali z wąskich półek skalnych, ale wychodzili z tego cało. Jakub Przygoński miał dużo szczęścia, że nic mu się nie stało po zderzeniu z drutem kolczastym. – Dakar to męczarnia, ale nikt nie myśli o komforcie – mówi Wnuk. – Na hotel, basen i jacuzzi przyjdzie czas po dotarciu do mety. Kierowcy jadą po to, by walczyć z samym sobą i z pustynią – podsumowuje Wnuk. Rafał Rezler zaś dodaje: – To jest nadludzki wysiłek, który uzależnia. Zaraz po tym, jak zawodnik otrzepie się z kurzu, myśli o kolejnym starcie. Rajd Dakar to fenomen, który trudno wytłumaczyć racjonalnie – kończy.
Niemal wszyscy polscy kierowcy, po raz pierwszy w historii sportów motorowych, jadą jako reprezentacja Polski. Do Poland National Team już w trakcie zawodów dołączyli zawodnicy Orlen Teamu. Rajd zakończy się 20 stycznia metą w Santiago.
Wysokie miejsce Małysz zawdzięcza przede wszystkim swojej pracowitości i spokojnej, równej jeździe. Jak na kogoś z małym doświadczeniem osiąga fantastyczne czasy. Trzeba pamiętać, że jedzie z pilotem, który na Dakarze zjadł zęby.
Rafał Rezler
Magazyn Rajdowy WRC
Hołek przeżywa paradoks, bo w Dakarze osiąga wyniki poniżej swoich możliwości i oczekiwań. Tylko zbieg okoliczności decyduje o braku Hołowczyca na najwyższych lokatach. On jest zarażony imponującą ambicją do wygrania tego rajdu.
Kamil Wnuk
dakar.pl
Nagle zaczęła drżeć ziemia i w ciągu kilkunastu sekund pojawiła się woda o wysokości 1,5 metra. Woda płynie bardzo szybko, powoli wsiąka, a jej siła jest tak potężna, że porywa kamienie i drzewa. Stąd te drżenia.