nt_logo

Terror "kokainowych hipopotamów" Escobara. Władze Kolumbii chcą się ich pozbyć

Daria Siemion

10 marca 2023, 17:28 · 4 minuty czytania
Niecodziennym dziedzictwem Pabla Escobara są hipopotamy, które w latach 90. uciekły z jego rancza i zaczęły żyć na wolności w lokalnych akwenach. Po 30 latach ich populacja wzrosła 40-krotnie. Teraz kiedy "kokainowe hipopotamy" atakują ludzi, niszczą uprawy i lokalny ekosystem, władze Kolumbii chcą się ich pozbyć.


Terror "kokainowych hipopotamów" Escobara. Władze Kolumbii chcą się ich pozbyć

Daria Siemion
10 marca 2023, 17:28 • 1 minuta czytania
Niecodziennym dziedzictwem Pabla Escobara są hipopotamy, które w latach 90. uciekły z jego rancza i zaczęły żyć na wolności w lokalnych akwenach. Po 30 latach ich populacja wzrosła 40-krotnie. Teraz kiedy "kokainowe hipopotamy" atakują ludzi, niszczą uprawy i lokalny ekosystem, władze Kolumbii chcą się ich pozbyć.
"Kokainowe hipopotamy" Escobara sieją w Kolumbii terror fot. 123rf.com, Wikipedia CC

Pod koniec lat 70. XX wieku narkotykowy baron Pablo Escobar spełnił swoje marzenie o przydomowym zoo. Na swoje ranczo Hacienda Nápoles w Kolumbii sprowadził z Afryki cztery hipopotamy, dwie żyrafy, kilka antylop i lwiątko.


Krążyły pogłoski, że "Patron" karmi swoje zwierzęta ciałami wrogów. Szczególnie miał upodobać sobie wrzucanie zdrajców do zagrody hipopotamów, w których spokojne życie wiodły trzy samice i jeden samiec.

Kiedy w 1993 roku Escobar zmarł, jego hipopotamom pozwolono żyć na terenie opuszczonej posiadłości. W Kolumbii nie było wówczas nikogo, kto byłby w stanie je schwytać i przetransportować, a osoba, która zdobyła je dla Escobara, nie żyła.

Zwierzęta po kilku miesiącach po śmieci Escobara uciekły z terenu hodowli. Na wolności zaczęły się rozmnażać i zajmować kolejne tereny. Eksperci szacują, że w tej chwili w Kolumbii może żyć nawet 150 hipopotamów.

Ataki "kokainowych hipopotamów" na ludzi

Był 31 października 2021 roku, kiedy jeden z mieszkańców Kolumbii udał się na ryby nad jezioro Doralda oddalone o 3 km od legendarnego rancza Escobara. O obecności hipopotamów świadczyły tylko rozklekotane tabliczki z napisem "niebezpieczeństwo".

Kiedy z wody wyłoniła się matka z młodym, Kolumbijczyk był przerażony. Zwierzę poturbowało mężczyznę: złamało mu żebra, przebiło płuco, zwichnęło nogę, ale ofiara ataku i tak mogła mówić o wielkim szczęściu.

Hipopotam jest jednym z największych ssaków lądowych na świecie. Dorosłe osobniki mogą ważyć nawet 1800 kg i mierzyć do 5 metrów długości. Skóra zwierzęcia ma ok. 4 cm grubości. Nie ma fizycznej możliwości, by nieuzbrojony człowiek zrobił mu krzywdę.

I chociaż w Kolumbii nie odnotowano jeszcze przypadku śmiertelnego ataku hipopotama, w Afryce jest to normą. Szacuje się, że hipopotamy rocznie zabijają ok. 500 osób – to więcej niż rekiny, wilki, lwy, anakondy razem wzięte.

Hipopotamy Escobara na sprzedaż

Młode hipopotamy są zabierane od matek i sprzedawane na nielegalnych targach. Kosztują ok. 7 000 000 peso kolumbijskich, czyli 1 465 dolarów. Minimalna pensja w Kolumbii w 2022 roku wynosiła 247 dolarów, więc dla przeciętnego Kolumbijczyka jest to spory wydatek.

Handlarze, aby zabrać młode od matek, rzucają w nie kamieniami. Kiedy samica zaczyna ukrywać się pod wodą, rzucają na cielaka siatkę, wywlekają go z wody i sprzedają. Ponieważ na hipopotamy jest ogromny popyt, zwierzęta trzeba zamawiać z rocznym wyprzedzeniem.

Koszty utrzymania nawet małego hipopotama są bardzo wysokie. Młode wypija miesięcznie 120 litrów krowiego mleka o wartości 100 dolarów. W Kolumbii za takie pieniądze utrzymuje się kilkuosobowa rodzina.

Hipopotamy trafiają do osób, które chcą nimi poszpanować albo jako gwiazdkowe prezenty dla dzieci. Kiedy z "małych dinozaurów" przeistaczają się w potężne zwierzęta, są "wypuszczane na wolność".

Dla Kolumbijczyków wypuszczanie dorosłych hipopotamów to ogromny problem, ponieważ zwierzęta, które wychowały się u boku człowieka, oczekują od niego jedzenia. Zdarza się, że przychodzą do wiosek, gdzie wyjadają rolnikom zbiory. Ich obecność budzi niepokój.

Kolumbijski ekosystem w rozsypce

Hipopotamy większość czasu spędzają w wodzie, gdzie jedzą, śpią, oddają mocz i kał, co skutkuje ubytkiem tlenu. Innymi słowy, hipopotamy zamieniają jeziora w zielone gęste papki, w których nie da się żyć i oddychać. W rezultacie wiele gatunków ryb wymiera.

Kolumbijskie hipopotamy wypierają też inne roślinnożerne zwierzęta, takie jak manaty czy kajmany, a ich tupanie płoszy gryzonie i utwardza glebę. Zwierzęta zwykle poruszają się tymi samymi ścieżkami, przez co wydeptują miejscową roślinność.

Już teraz wykazano, że w jeziorach, w których bytują hipopotamy, nastąpił drastyczny wzrost ilości sinic. Ludzie trują się nimi i trafiają do szpitali. Opieka medyczna nie nadąża. Policja kilka razy dziennie otrzymuje telefony w sprawie hipopotamów niszczących uprawy.

Co gorsza, naukowcy szacują, że populacja hipopotamów w Kolumbii w ciągu najbliższej dekady może osiągnąć pułap 1500 osobników. W tym tempie za 50 lat hipopotamy mogą być obecne w całej Kolumbii, następnie rozprzestrzenić się na inne kraje Ameryki Południowej.

Pozbyć się spuścizny Pabla

Władze Kolumbii już kilkanaście lat temu dostrzegły, że hipopotamy Escobara stanowią w Kolumbii realny problem. Aby ograniczyć ich populację, rozpoczęto plan podrzucania im środków antykoncepcyjnych, ale nie przyniósł on oczekiwanych skutków.

Wtedy postanowiono, że "kokainowe hipopotamy" muszą opuścić Kolumbię. Zwierzęta nie mogły jednak wrócić do Afryki, ponieważ zagrażałaby tamtejszym zwierzętom. Organizmy hipopotamów z Afryki nie są przyzwyczajone do patogenów z Kolumbii.

Z tego powodu na początku marca 2023 roku kolumbijski rząd poinformował o planie przewiezieniu hipopotamów Escobara do Meksyku i Indii. Zwierzęta będą żyły tam na ogrodzonym terenie, będą bezpieczne i niegroźne.

Jeszcze w 2023 roku za granicę ma pojechać ok. 70 hipopotamów. Pozostałe mają zostać w Kolumbii i stanowić atrakcję turystyczną. Władze budują dla nich specjalny ośrodek. Nie wiadomo, czy będzie reklamowany jako "kokainowe ZOO"...

Czytaj także: https://natemat.pl/394833,nawloc-kroliki-koty-i-szopy-pracze-to-gatunki-inwazyjne-oto-ich-historia