Rzecznik PiS Rafał Bochenek powiedział podczas piątkowej konferencji prasowej, że stacja TVN24 przedstawiła "spreparowany" materiał dziennikarski na temat tego, co Jan Paweł II wiedział o pedofilii w Kościele, a także, że redakcja telewizji "przekroczyła czerwoną linię, rozpętała hejt i szczucie na Kościół". Zwrócił się także do jednej z dziennikarek stacji, obecnej na konferencji: – Dzisiaj wstydem jest mówić, że ktoś pracuje w TVN – powiedział.
Reklama.
Reklama.
Telewizja TVN wyemitowała głośny dokument "Franciszkańska 3", w którym pokazane są dokumenty wskazujące, że Karol Wojtyła, jeszcze w czasach bycia kardynałem, wiedział o przypadkach pedofilii w Kościele i pomagał je tuszować.
Po emisji filmu przedstawiciele PiS i Telewizji Polskiej otwarcie bronili imienia polskiego świętego
Przy tej okazji rzecznik PiS Rafał Bochenek wyraził swoją krytyczną uwagę na temat dziennikarzy stacji TVN.
Uwagi Rafała Bochenka padły po tym, jak dziennikarka TVN zapytała go o uchwałę Sejmu w obronie dobrego imienia św. Jana Pawła II. W odpowiedzi na to rzecznik partii zaczął atak, skierowany pod adresem stacji.
– Bardzo przykra sytuacja. To głosowanie pokazało kto, po której stronie stoi. Dzisiaj w debacie publicznej została przekroczona pewna granica przez stację TVN. Czerwona linia została przekroczona – powiedział. Po chwili dodał, że to właśnie TVN stoi za podziałem społeczeństwa.
– To Państwo rozpętaliście ten wielki hejt i szczucie na Kościół, na św. Jana Pawła II, który dla wielu Polaków jest symbolem pewnych wartości, tworzy też pewien fundament całego społeczeństwa, bo przez lata wszyscy się wokół niego jednoczyliśmy na całym świecie – wskazał Rafał Bochenek.
Na koniec rzecznik PiS namawiał dziennikarkę do skruchy. – Pani redaktor, naprawdę powinniście skulić dzisiaj głowy. Przygotowaliście spreparowany materiał na podstawie komunistycznych, sfałszowanych dokumentów. To są naprawdę najgorsze zachowania z czasów komunistycznej propagandy. Tego się nie robi i dzisiaj wstydem jest mówić, że ktoś pracuje w TVN – skwitował.
Dziennikarze odpowiadają na zarzuty Bochenka
Anonimowe komentarze do słów Bochenka pozbierała redakcja Wirtualnej Polski. Jak czytamy w opiniach, dziennikarze TVN zwracają uwagę, że "nie można ich sztorcować".
"Źle to świadczy o politykach, gdy zaczynają oceniać, kto gdzie powinien pracować i co to oznacza. A z drugiej strony nie dziwi mnie to, bo oni tak właśnie traktują TVP i przyzwyczaili się, że tam można łajać, upominać i sztorcować wszystkich dziennikarzy. Ale my nie jesteśmy TVP" – wskazuje jeden z pracowników stacji.
– TVN-owi nic nie zrobią, a ten atak na nas ma być mobilizacją ich elektoratu. Kłamią o rzekomym ataku na papieża. Ten reportaż nie jest żadnym atakiem na papieża i jego pamięć – mówi informator Wp.pl z TVN.
Komentarza nie udzielił natomiast Marcin Gutowski, który przygotował dziennikarskie śledztwo. Jak wskazał, "materiał mówi sam za siebie".
Nagonka na TVN poprzedzona skandalem w mediach publicznych
Narracja przyjęta przez Prawo i Sprawiedliwość jest odbijaniem piłeczki podpartym chęcią zakrycia skandalu, jaki wydarzył się ostatnio w mediach publicznych. Bo zanim TVN wyemitował reportaż o papieżu, psy wieszano na Radiu Szczecin, które opublikowało w grudniu 2022 roku materiał i wskazało w nim, że ofiarą napaści pedofilskiej były "dzieci znanej parlamentarzystki". Na tej podstawie bez problemu dało się ustalić, że chodzi o dzieci Magdaleny Filiks.
Informacja wywołała skandal, ponieważ w tak delikatnych przypadkach jak pedofilia, każde podanie personaliów ofiary, może źle na nią wpłynąć. Tak było niestety również w tym przypadku. Ostatecznie syn posłanki, po blisko 3 latach od dramatycznych zdarzeń (po emisji materiału Radia Szczecin) popełnił samobójstwo.
Tragiczna wiadomość doprowadziła do debaty nad etyką mediów. Jak pisaliśmy w naTemat, z Radia Szczecin odchodzą kolejni dziennikarze. Mimo to obóz władzy niezmiennie w sprawie Filiks broni publicznych mediów.