"Na osiedlu Przyjaźni w Poznaniu jest plaga szczurów grasujących pod blokami. Codziennie obserwuję ganiające się szczury pod blokiem nr 12. Słyszę od sąsiadów, że nawet zaczynają wchodzić do mieszkań. Czy naprawdę nikt nie ma żadnej rady na to?" – napisał jeden z czytelników do redakcji portalu epoznan.pl
Kierownictwo wspomnianego osiedla potwierdziło, że takowy problem występuje. – Głównym powodem występowania szczurów jest nadal nierozwiązany problem migracji tych zwierząt przez sieci kanalizacji deszczowej i sanitarnej należącej do Miasta Poznania, a także sprawa nielegalnego koczowiska znajdującego się przy ul. Lechickiej, gdzie gryzonie mają nieograniczony dostęp do pokarmu – twierdzi administracja.
Zwrócono także uwagę, że niektórzy mieszkańcy, mimo zaleceń, dokarmiają ptaki i inne zwierzęta, co sprawia, że tak naprawdę korzystają z tego szczury.
Spółdzielnia PSM Winogrady, także poinformowała władze Poznania o podobnym problemie. Jak podaje Interia, skupiska szczurów zauważalne są także w miejscowych parkach.
Wrocław. Szczury wchodzą do mieszkań przez kanalizację
Dziennikarz "Super Expressu", Marcin Torz, na swoim profilu w mediach społecznościowych poinformował o pladze szczurów, ale z kolei we Wrocławiu.
"W mieście jest tyle szczurów, że gryzonie wchodzą już do mieszkań przez ubikacje. Ten na zdjęciu, na szczęście dla przerażonej lokatorki, utopił się w kanalizacji. Ale niektóre szczury się nie topią. Ohyda. Mieszkańcy są przestraszeni. Czy w tym mieście musi tak być?" – napisał dziennikarz.
Zobacz także
Plaga szczurów pod Gnieznem. "Rano było ich 100"
Z plagą szczurów na początku stycznia zmagali się także mieszkańcy trzech gmin w województwie wielkopolskim. Chodzi o Czerniejewo, Niechanowo i Wrześnię. "Są ich setki, jak nie tysiące", "Ciarki po plecach przechodzą" – opisywali. Gryzonie "zalały" okoliczne pola i obejścia. Było ich tak dużo, że gmin nie stać na środki deratyzacyjne i musiały połączyć siły, by je kupić.
Jeden z mieszkańców w rozmowie z dziennikarzami opisywał z kolei: "Sto sztuk szczurów było dzisiaj rano po godzinie szóstej. Ciarki mi po plecach przechodzą do obecnej chwili". Jak przyznawali włodarze gmin, szczurów są setki, jak nie tysiące. To sprawia, że Czerniejewo, Niechanowo i Września połączyły siły w walce ze szczurami, bo gmin osobno nie stać na kupienie potrzebnych do ich wytępienia środków.
– Żeby zakupić trutki czy pułapki na odławianie tych szczurów, których są setki, jak nie tysiące, to muszą się znaleźć pieniądze publiczne – mówił wówczas w rozmowie z TVN24 Szymon Robaszkiewicz, wójt gminy Niechanowo.