3-letni chłopiec bez kurtki i czapki sam szedł po chodniku przy ruchliwej ulicy w Suwałkach. Zainteresowała się nim przechodząca obok kobieta, która powiadomiła policjantów. Funkcjonariusze szybko ustalili, gdzie mieszka chłopiec. Na balkonie znaleźli jego ojca, który stwierdził, że dziecko mu uciekło. Miał 3 promile alkoholu w organizmie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dyżurny policji w Suwałkach w środę po południu, otrzymał zgłoszenie, że na jednym z osiedli w Suwałkach mały chłopczyk błąka się bez kurtki i czapki. Miał też buty założone na odwrót. Na miejsce natychmiast pojechał dzielnicowy.
Policję powiadomiła kobieta, która postanowiła chłopca zaprowadzić do pobliskiego przedszkola. Chłopiec nie wiedział, gdzie mieszka, powiedział tylko imię i pokazał, ile ma lat. Funkcjonariusze postanowili pukać od drzwi do drzwi, by odnaleźć mieszkanie, w którym znajdą rodziców dziecka.
W tym czasie dzielnicowy z ubranym już 3-latkiem na ręku chodził po osiedlu w rejonie znalezienia dziecka. W pewnym momencie na balkonie zauważył mężczyznę, który powiedział, że to jego syn. Okazało się, że 33-latek jest pijany. Badanie alkomatem wykazało, że miał on 3 promile alkoholu w organizmie. Tłumaczył się tym, że położył się z dzieckiem spać, ale chłopiec miał mu uciec.
Dziecko całe i zdrowe zostało przekazane pod opiekę matki, a policjanci zatrzymali 33-latka. Mężczyzna spędził noc, trzeźwiejąc w policyjnym areszcie. Usłyszał zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo. Teraz grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.