Jacek Saryusz-Wolski: David Cameron chce europejskich konfitur, ale nie chce europejskiego razowego chleba
Jacek Saryusz - Wolski
23 stycznia 2013, 16:14·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 23 stycznia 2013, 16:14Przemówienie brytyjskiego Premiera jest bardziej wyważone niż oczekiwano, tak jakby zdawał sobie sprawę z tego, że interesem Wielkiej Brytanii jest – mimo wszystkich brytyjskich zastrzeżeń – pozostanie w Unii Europejskiej. Pobrzmiewają w nim treści, które wskazują na to, że David Cameron zaczyna sobie zdawać sprawę, że swoją wcześniejszą jednostronną retoryką szedł za daleko.
Proponowane przez niego referendum miałoby się odbyć po następnych wyborach w Wielkiej Brytanii. Wcale nie jest pewne, czy Torysi pod tymi hasłami je wygrają. Członkostwo w Unii jest dobrowolne, referendum jest prawomocnym narzędziem demokracji: pacta sunt servanda, czyli dotychczasowych umów należy dotrzymywać, a nie je renegocjować.
Cameron chce europejskich konfitur, ale nie chce europejskiego razowego chleba. Ale Unia Europejska to nie jest karta dań, z których można swobodnie wybierać. Solidarność europejska, w tym również finansowa, to druga strona medalu wobec tak ważnego dla Wielkiej Brytanii rynku wewnętrznego. Unia nie może zgodzić się na brytyjskie podejście do Europy a la carte, szachowanie Unii referendalnym nie, bo stworzyłoby to zagrożenie, że wszyscy zaczną wybierać to, co im odpowiada z europejskiego menu. Byłby to początek końca Unii Europejskiej w obecnym kształcie.
Strategicznie i długofalowo lepiej jest jednak mieć wewnątrz Unii Wielką Brytanię, która po wewnętrznym rozdarciu rozstrzygnie, że chce w niej pozostać. Wierzę, że tak ostatecznie zdecydują rozsądni Brytyjczycy. Niedobrze jest też mieć Wielką Brytanię wiecznie się wahającą i hamującą innych. Może to i dobrze, że rozstrzygnięcia, a przedtem rachunek strat i zysków, nastąpią.
W kontekście zbliżającego się szczytu budżetowego, dzisiejsze przemówienie Davida Camerona może wyzwolić większą chęć porozumienia po stronie Unii kontynentalnej, w tym Angeli Merkel i Francois Hollande. Wobec znaku zapytania postawionego przez Camerona, inne państwa Unii mogą chcieć pokazać większe ambicje i spójność. Byłoby to dobre dla Polski".