logo
Radny Potocki o "nieprzyzwoitym ubiorze młodzieży". Chce konsekwencji Fot. Andrzej Hulimka / REPORTER
Reklama.
  • Kontrowersyjne poglądy Sławomir Potocki wygłosił podczas sesji rady miejskiej
  • Zdaniem radnego Zjednoczonej Prawicy powinno się egzekwować "przyzwoity strój" dla uczniów
  • Potocki zaznaczył, że "dziewczęta nie mają przyzwoitości"
  • Ostre słowa prawicowy radny skierował do nastolatków. Jak zaznaczył, ubierają się oni w sposób jego zdaniem niegodny i o ile nie da się z tym niczego zrobić "na ulicy", o tyle szkoły powinny zabrać się za sprawę.

    – Dużymi krokami idzie wiosna. Wszyscy kulturalni czy trochę myślący ludzie znają określenie "przyzwoitość". Chciałbym zaapelować do wydziału edukacji, do pana naczelnika, o wyegzekwowanie przepisów, które funkcjonują w szkołach. Mianowicie o przyzwoity strój dla uczniów – powiedział Potocki, którego cytował "Dziennik Wschodni".

    "Nieprzyzwoity ubiór" tyczy się tylko dziewczyn?

    Słowa radnego z Białej Podlaskiej bezpośrednio wskazują na płeć. Jak zwrócił on uwagę, zarzut tyczy się głównie dziewcząt.

    – To, że chodzą sobie po ulicy, to już jest ich sprawa, że nie mają przyzwoitości. Ale w ten sam sposób ubierać się do szkoły? To jest bardzo nieprzyzwoite. A idzie lato, będzie jeszcze gorzej pod tym względem. Być może młodzież w dzisiejszym czasie już nie rozpoznaje i nie wie, co jest przyzwoite, a co nie, ile ciała można odkryć, a ile trzeba schować – stwierdził Potocki, cytowany przez "Dziennik Wschodni".

    Sprzeciw nauczycieli i uczniów

    Słowa radnego dość nie pozostały bez echa. Głos w sprawie od razu zabrali przedstawiciele władz w zakresie edukacji, nauczycieli i rodziców.

    Do sprawy odniósł się naczelnik wydziału edukacji magistratu Stanisław Romanowski, który wyjaśnił radnemu, kto odpowiada za kwestie ubioru uczniów i pod jakie przepisy to podchodzi.

    – W przypadku, gdy na terenie szkoły nie wprowadzono obowiązku noszenia przez uczniów jednolitego stroju [mundurków - red.], to zgodnie z prawem oświatowym, zasady ubierania się uczniów określa statut szkoły – wyjaśnił. Dodał również, że "nauczyciel może zwrócić uwagę uczniowi, jeżeli strój nie jest zgodny z tym określonym w statucie szkoły".

    Nauczyciele, przynajmniej niektórzy, niekoniecznie jednak popierają stanowisko radnego. Jak powiedział jeden z nich, a przy okazji radny Koalicji Obywatelskiej, pchają mu się na usta różne komentarze.

    – Mógłbym to skomentować na wiele sposobów, przyzwoitych i mniej przyzwoitych. Ale uważam, że radny nie jest i nie powinien być "strażnikiem przyzwoitości". Najlepiej jakby każdy był strażnikiem swojej przyzwoitości, na swoim podwórku, w swoim domu i rodzinie. A mieszanie do tych spraw urzędu zakrawa już na lekki fundamentalizm – zaznaczył Michalczuk. Stanowisko nie spodobało się także mamie trójki dzieci i zarazem feministce oraz lokalnej działaczce Izabeli Rozmysł. – Pan radny chyba pomylił wolny kraj z radykalnymi krajami islamu. Nikogo nie powinno obchodzić, jak ubiera się dana osoba – powiedziała w gazecie.

    – Nieważne czy to jest dziewczynka, czy chłopak, kobieta czy mężczyzna. Nie można zabronić kobietom noszenia mini spódnicy, tak jak nie można zabronić mężczyznom noszenia krótkich spodenek – podkreśliła. – To nie krótka spódniczka czy bluzeczka gwałci, wyśmiewa czy wytyka palcami– zaznaczyła.

    Ostatni raz w Polsce obowiązek mundurkowy pojawił się w 2007 roku z inicjatywy ówczesnego ministra edukacji Romana Giertycha, ale w 2008 roku zrezygnowano z pomysłu. Aktualnie to szkoły decydują statutowo o ubiorze uczniów.