Po dyskusji nad wotum nieufności dla ministra zdrowia, debata w sprawie trzech niezależnych projektów ustawy o związkach partnerskich autorstwa posłów PO, RP i SLD była drugim najbardziej gorącym momentem czwartkowych obrad Sejmu. - Państwo powinno zrobić wszystko, co w jego mocy, by każdy obywatel mógł godnie i szczęśliwie żyć - przekonywał parlamentarzystów poseł Robert Biedroń.
- Jedno- i różnopłciowe związki partnerskie są integralnym i realnym elementem ładu społecznego - przekonywał poseł Ruchu Palikota, Robert Biedroń. Polityk podkreślił, że wszystkie trzy projekty ustawy o związkach partnerskich odpowiadają na realne potrzeby społeczeństwa. - Państwo powinno zrobić wszystko, co w jego mocy, by każdy obywatel mógł godnie i szczęśliwie żyć - przekonywał Biedroń. - W żadnym z zaproponowanych projektów nie ma zrównania związku partnerskiego z instytucją małżeństwa, a także wspólnej adopcji - dodawał.
Ten fakt podkreślali również Artur Dunin i Joanna Kluzik-Rostowska z Platformy Obywatelskiej. - Uważamy, że istnieje w Polsce przestrzeń prawna do zagospodarowania, że przyszedł czas na to, żeby taka formuła prawna, jak związek partnerski, mogła w Polsce zaistnieć - stwierdziła posłanka.
Obraz jednomyślności Sejmu w sprawie związków partnerskich przerwało jednak wystąpienie posłanki Krystyny Pawłowicz z Prawa i Sprawiedliwości, która twardo sprzeciwiała się jakiejkolwiek formie legalizacji związków homoseksualnych. - Zajmowanie się dzisiaj przez Sejm, w sytuacji kryzysu państwa, projektami ustaw obyczajowych ma na celu odwrócenie uwagi społeczeństwa od spraw ważnych - zaczęła. I dodała: - Społeczeństwo nie może fundować słodkiego życia nietrwałym, jałowym związkom osób, z których społeczeństwo nie ma żadnego pożytku, tylko ze względu na łączącą ich więź seksualną.
- Zjawisko związków jednopłciowych jest sprzeczne z naturą. Projekty są sprzeczne z konstytucją, są szkodliwe, niesprawiedliwe, naruszają zasadę równości - wyliczała w odpowiedzi Pawłowicz. - Pozwalają obnosić w przestrzeni publicznej skłonności seksualne, czym naruszają poczucie estetyki i moralności większości Polaków - uzasadniała wniosek PiS o odrzucenie wszystkich projektów.
Posłankę PiS do tego, że każdy ma prawo do szczęścia próbował jednak przekonać Wincenty Elsner z RP. - Związki partnerskie były, są i będą. Popatrzcie w górę na galerię: Dawid i Ola, Wiktoria i Ola, Kuba i Marcin. Nikt im nie powie, że nie wolno być razem - mówił poseł.
W podobnym tonie konieczność wprowadzenia związków partnerskich tłumaczył poseł Ryszard Kalisz z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - W Polsce trwa bardzo ważny spór. Spór o to, jak rozumiemy nasze państwo obywatelskie. Czy w kategoriach włączających, czy wyłączających - wyjaśniał. Wcześniej Kalisz przypomniał też, że państwo musi szanować prawo obywateli do własnej tożsamości. W tym również płciowej, czy kulturowej. - Miejmy szacunek do wszystkich - mówił.
Jednak także w opinii posłów Solidarnej Polski związki partnerskie to zaprzeczenie naturalnemu porządkowi świata. - Posłowie SLD, RP i PO dokonują próby swoistego zamachu na konstytucyjny system prawny, oraz godzą w system norm i wartości w dziedzinie seksualności człowieka - grzmiał Tadeusz Woźniak. - Homoseksualizm od wieków uważa się za poważne zepsucie. (...) Propagatorzy homoseksualizmu podjęli podstępną próbę zrównania związków homoseksualnych z heteroseksualnymi - dodał ziobrysta.
Niektórzy posłowie posuwali się jeszcze dalej i twierdzili, że czegoś takiego jak miłość między osobami tej samej płci po prostu nie ma. – Nie ma przecież wątpliwości, że pomiędzy dwoma mężczyznami, albo dwiema kobietami może istnieć jedynie przyjaźń, nie miłość, a już zupełnie nie miłość małżeńska. To nie jest kwestia tylko religii, ale i biologii. Miłość małżeńska prowadzi do prokreacji, osoby tej samej płci nie mogą się rozmnażać, nawet teoretycznie – mówił poseł PiS Artur Górski. – Dlaczego chcecie zalegalizować moralny upadek społeczeństwa i przypieczętować kryzys rodziny? – grzmiał Górski.
Z kolei Kazimierz Ziobro z Solidarnej Polski oświadczył, że "Dekalog jest podstawą dla wszystkich prawników". – Tam jet napisane: Nie pożądaj żony bliźniego swego, a nie partnera swego – podkreślał Ziobro. Obu posłom wtórował Waldemar Andzel z Prawa i Sprawiedliwości: – Tego typu projektami chcecie zniszczyć państwo. Dyktatura mniejszości chce narzucić prawa dla większości społeczeństwa.
Związków bronił za to Dariusz Joński z SLD. Mówił, że na tę ustawę czeka kilka milionów ludzi, a "prawicowa spółdzielnia robi wszystko, by tych projektów nie przepuścić".
W dyskusję włączył się nawet premier Donald Tusk. Co prawda, nie osobiście, ale na Twitterze napisał: "Mam nadzieję, że głosowanie w sprawie związków (partnerskich) umożliwi pracę nad wszystkimi projektami. Mimo różnicy poglądów".