Przemysław Czarpacki, który przed laty należał do świeckiego zakonu rycerzy św. Jana Pawła II, a sąd skazał go za pedofilię, wyszedł na wolność – ustaliła "Gazeta Wyborcza". Decyzję o skróceniu jego wyroku podjął sąd w Poznaniu na wniosek Prokuratury Krajowej. Co ciekawe, z ustaleń "GW" wynika, iż mężczyzna może liczyć na duże odszkodowanie, mimo że sam przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wszystko przez przedawnienie.
Reklama.
Reklama.
Prokuratura Krajowa niespodziewanie zawnioskowała o wypuszczenie na wolność skazanego za molestowanie i posiadanie dziecięcej pornografii Przemysława Czaprackiego
Mężczyzna, który należał do świeckiego Zakonu Rycerzy św. Jana Pawła II, wcześniej przyznał się do winy, znaleziono też przy nim materiały pornograficzne
Jeszcze wcześniej z tego samego powodu był ścigany przez Interpol
Teraz jednak okazuje się, że czyn mężczyzny miał się przedawnić, a on może wręcz liczyć na... wysokie odszkodowanie
Przemysław Czapracki ma dziś 49 lat. W mediach głośno zrobiło się o nim kilka lat temu. Nazywano go "rycerzem Jana Pawła II", bo wstąpił do zakonu o tej nazwie (Zakon Rycerzy św. Jana Pawła II) i złożył specjalne śluby wierności Bogu i Ojczyźnie. Choć był osobą świecką, chętnie udzielał się w parafiach w Luboniu pod Poznaniem. Pomagał tam m.in. w codziennych sprawach kościelnych, był także opiekunem ministrantów i dzieci.
Przemysław Czapracki wyszedł na wolność? "GW" o nowych okolicznościach w sprawie
W lipcu 2021 roku sąd w Poznaniu skazał go na cztery lata więzienia za molestowanie i posiadanie pornografii dziecięcej. Rok wcześniej do prokuratury zgłosiła się kobieta, która zeznała, że była jako dziecko wykorzystana przez Czaprackiego. Na jaw wyszło też, że już wcześniej mężczyzna miał wyrok w zawieszeniu za posiadanie pornografii, o czym nie wiedziało jego otoczeniu. Jak ustaliła "GW", Czapracki był jednym z kilku Polaków namierzonych przez Interpol podczas zasadzki na osoby, które ściągały z internetu dziecięcą pornografię.
Jednak dopiero po zgłoszeniu się kobiety do śledczych i przeszukaniu mieszkania mężczyzny w laptopie i na nośnikach pamięci znaleziono cztery filmy i 1,3 tys. zdjęć z dziecięcą pornografią. Sąd orzekł karę czterech lat pozbawienia wolności za wykorzystywanie seksualne nieletniej i posiadanie dziecięcej pornografii, nikt nie złożył apelacji.
Sam Czapracki złożył wyjaśnienia i przyznał się do winy. Zapłacił też poszkodowanej 20 tys. zł zadośćuczynienia, a sąd dożywotnio odebrał mu prawo do pełnienia funkcji związanych z opieką nad dziećmi, a przedstawiciele zakonu św. Jana Pawła II przekazani, że został usunięty z ich grona.
"Dowiedzieliśmy się, że nasz współbrat przyznał się do zarzucanego czynu, wyraził skruchę i szczery żal przed prokuratorem. Za zgodą rodziny nasi współbracia prawnicy podjęli się obrony naszego podejrzanego współbrata" – podkreślono w oświadczeniu, dodając, że "każdy ma prawo do obrony, nawet jeśli popełnił najbardziej ohydne czyny".
Czapracki ponownie dobrowolnie poddał się karze, ale teraz – jak podaje "Gazeta Wyborcza" – okazuje się, że w marcu tego roku (zgodnie z wyrokiem powinien przebywać w więzieniu do września 2024 roku) niespodziewanie wyszedł na wolność i to z inicjatywy samej Prokuratury Krajowej. "Po dwóch latach Prokuratura Krajowa poinformowała sąd, że doszło do pomyłki i skazany nie powinien siedzieć w więzieniu. Dlaczego? Jedno z przestępstw – wykorzystanie seksualne dziewczynki – przedawniło się w połowie 2018 roku, czyli przed zatrzymaniem, aresztowaniem i skazaniem" – opisują dziennikarze.
Powód: do wykorzystania poszkodowanej doszło nie później, niż w 2003 roku. Ale nie jest jasne, dlaczego w toku sprawy nie zwróciła na to uwagi żadna ze stron: ani prokuratura, ani obrońca Czaprackiego, ani nawet sąd.
Jednak z ustaleń "GW" wynika, że mężczyzna może wręcz liczyć na wysokie odszkodowanie. Niewykluczone, że będzie się też domagał od poszkodowanej zwrotu 20 tys. zł zadośćuczynienia. Może udowodnić, że siedział w więzieniu dłużej, niż powinien. "Na czteroletni wyrok złożyły się kary za dwa przestępstwa, w tym półtora roku za dziecięcą pornografię. Gdyby Czapracki siedział tylko za to przestępstwo, wyszedłby na wolność już w marcu 2022 r. Przedawnienie drugiego przestępstwa oznacza, że przez kolejny rok siedział w więzieniu bezpodstawnie" - opisali dziennikarze.
Co więcej, nieoficjalnie akta sprawy już po wyroku miały zostać wypożyczone Instytutowi Wymiaru Sprawiedliwości, czyli jednostce podległej ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Prokuratura Krajowa zapewnia jednak, że nikt nie prosił jej o interwencję w tej sprawie.