Mieszkańcy Przedcza k. Kłodawy chcą, by proboszcz odszedł z parafii. Przekonują, że mają już dość "fałszu, zawiści i obłudy" duchownego, który w ciągu niespełna dwóch lat pełnienia funkcji proboszcza w mieście, pokłócił się już z większością parafian.
Reklama.
Reklama.
Parafianie Przedcza k. Kłodawy buntują się i żądają odejścia proboszcza
Mieszkańcy miasta wskazują, że duchowny wszedł w konflikt z wieloma osobami, a raz nawet nie pojawił się na pogrzebie
Proboszcz miał również obgadywać parafian podczas kolędy, a rodziców straszyć, że nie dopuści ich dzieci do komunii
W Przedczu k. Kłodawy w województwie wielkopolskim parafianie buntują się przeciwko proboszczowi. Na początku lutego zdecydowali, że księdza trzeba pożegnać i rozpoczęli zbieranie podpisów w sprawie usunięcia duchownego ze stanowiska proboszcza.
Mieszkańcy miasta protestują i przekonują, że mają już dość "fałszu, zawiści i obłudy" proboszcza. – Przestał nam na mszy przekazywać znak pokoju. Co to jest za msza? Co to są za relacje? – relacjonował jeden z obecnych na proteście przedczan.
Zamknięcie chłodni, obgadywanie i straszenie – lista skarg na proboszcza
We wrześniu 2021 roku w przedeckiej parafii pojawił się nowy proboszcz, który wcześniej wiele lat spędził w Białorusi. Niestety parafianie mają mu wiele do zarzucenia. Co więcej, w ciągu niespełna dwóch lat duchowny wszedł w konflikt z wieloma osobami w mieście. Wszystko za sprawą chłodni, która powstała wcześniej z datków wiernych. Potem było już tylko gorzej.
W rozmowie z TVN24 parafianie przyznali, że lista skarg na proboszcza staje się coraz dłuższa. Były kościelny parafii mówił o początku konfliktu wiernych z księdzem.
– Zaczęło się od tego, że popsuł się agregat w chłodni przy kościele. Od lat wykorzystywaliśmy ją do pochówków. Proboszcz stwierdził, że za naprawę powinien zapłacić okoliczny zakład pogrzebowy – wyjaśniał.
Jak się okazało, proboszcz ostatecznie kazał zamknąć chłodnię, a to spowodowało, że ciała zmarłych trzeba było wozić do sąsiedniej parafii. Do szczególnej sytuacji doszło również pewnego dnia w czasie pogrzebu, kiedy proboszcz nie pojawił się na ceremonii, bo wyjechał z miasta, o czym wcześniej nikogo nie uprzedził.
Parafianie chcą, by proboszcz odszedł
Parafianie stwierdzili również, że proboszcz stale obgadywał mieszkańców podczas kolędy. – Starał się nas skłócić, dowiedzieć się pikantnych szczegółów. Nie wiedział, że my tu ze sobą rozmawiamy i jego knowania wyjdą na światło dzienne. Tak nie zachowuje się pasterz – podkreślił jeden z protestujących mężczyzn.
Z relacji innych wiernych wynika, że duchowny miał również straszyć rodziców, że nie dopuści ich dzieci do komunii. Powodem miały być donosy o nieprzychylnych komentarzach na jego temat. W Przedczu na proboszcza spadła też krytyka po tym, jak wymówił kardiologowi umowę najmu przestrzeni w budynku należącym do parafii, gdzie niedługo potem urządził kancelarię, która wcześniej działała w budynku plebanii.
Spór między proboszczem a wiernymi. Co na to włocławska kuria?
Mieszkańcy zwrócili się z prośbą pomoc do przedstawicieli kurii, wskazując, że przez konfliktowe zachowanie proboszcza maleje frekwencja na mszach, a ludzie rezygnują i odwracają się od wiary.
Zapewniono, że konflikt już wkrótce zostanie rozwiązany. Rzecznik włocławskiej kurii w rozmowie z TVN 24 stwierdził, że już w lipcu na miejsce obecnego proboszcza przybędzie kolejny. - O sprawie zostaliśmy poinformowani, biskup podjął już odpowiednie kroki. Dla nas sprawa jest zamknięta – powiedział ks. Artur Niemira.