Czego boisz się najbardziej?
Nad jaką swoją cechą najbardziej ubolewasz?
Nieustępliwością, która czasem bywa cnotą, ale bywa strasznym balastem.
Nad jaką cechą ubolewasz u innych?
Którą żyjącą osobę najbardziej podziwiasz?
Łatwiej byłoby mi wymienić nieżyjące: Mandela, Havel, Churchill. Z żyjących to Adama Michnika mam pod ręką.
Jaka jest twoja największa ekstrawagancja?
Pojechać na mecz piłkarski i zostać wyrzuconym ze stadionu razem z dzieckiem.
Co uważasz za najbardziej przereklamowaną zaletę?
Tylko wtedy, gdy jest to niezbędne.
Czego najbardziej nie lubisz w swoim wyglądzie?
Mam krótkie nogi i grube łydki.
Którą żyjącą osobą gardzisz najbardziej?
Nie lubię Kaczyńskiego. Bardzo szkodzi mojemu krajowi i przyszłości moich dzieci i wnuków, więc mam do niego stosunek intensywnie negatywny. Ale to wciąż nie pogarda.
Jakie zalety najbardziej cenisz u mężczyzny?
Lojalność, siłę, bezkompromisowość, gotowość i umiejętność pójścia pod prąd, indywidualizm, honor, opiekuńczość.
Lojalność, mądrość, tolerancję, łagodność, wdzięk. Umiejętność gotowania – bardzo przepraszam.
Których słów używasz najczęściej?
Kiedy i gdzie byłeś najszczęśliwszy?
Szczęśliwy – trudne słowo. Chyba kategoria nieosiągalna… A może? Czułem się szczęśliwy na szpitalnym łóżku, gdzie w moje okno wciskała się jodła, a może świerk. Strasznie mnie ten widok uspokajał, czułem się bezpiecznie. Byłem szczęśliwy, że przeżyłem.
Jaki talent chciałbyś mieć?
Chciałbym szybciej biegać. I mieć lepszy słuch, żeby łatwiej uczyć się języków.
Gdybyś mógł coś w sobie zmienić?
Zawsze uważałem, że trzeba być wiernym zasadzie: zuchwałość i pokora. Tylko trochę proporcję bym zmienił – mniej zuchwałości, a więcej pokory.
Wierzę, że jest jeszcze przede mną.
Gdybyś miał umrzeć i inkarnować się?
Mógłbym być kochanym psem. Tak, żeby mieć swoje miejsce na kanapie, michę i bezstresowe życie. Dobry pan, długie spacery, aportowałbym z radością. Może być drugi pies albo kot w okolicy.
Co jest dla ciebie najcenniejsze?
Absolutna lojalność, która zniesie każdą próbę. A z drugiej strony – rozmawiałem kiedyś z moimi dziećmi w sytuacji dość krańcowej dla mnie i powiedziałem im, że zależało mi tylko na dwóch rzeczach: żeby być dobrym ojcem i dobrym Polakiem. Wszystko inne uważam za średnio istotne.
Tomasz Mann albo Fiodor Dostojewski. Z tych bardziej współczesnych bardzo lubię Jonathana Franzena.
Ulubiona fikcyjna postać?
Tomek Sawyer. Łobuz z południa Ameryki.
Z jaką postacią historyczną najbardziej się identyfikujesz?
Imponują mi trzy: Jezus, Aleksander Wielki i Thomas Jefferson. Niezwykłe, jak wielkich rzeczy dokonali przed 33. rokiem życia. Jeden zbawił świat, drugi podbił świat, trzeci napisał pierwszą konstytucję na świecie.
Żydowskie. Ostatnio myślałem o tym, że gdybym miał jeszcze dziecko, to jak dałbym mu na imię. Dziewczynce Lea albo Sara, chłopcu Mordechaj, ale nawet przy mojej skłonności do jazdy po bandzie Mordechaj Lis to mogłoby być za dużo. Znalazłem bardziej kompromisowe wyjście – Benjamin.
Czego najbardziej nie lubisz?
Porannego wstawania. Ale teraz, gdy mam psa, nauczyłem się z tym żyć.
A czego najbardziej żałujesz?
To jest wredne pytanie… Chyba niczego nie żałuję, bo nawet moje porażki i klęski parę okrążeń dalej zdawały się mieć głęboki sens.