Wielka Brytania zdecydowała dzisiaj o wysłaniu w rejon Falklandów jednego ze swoich najnowocześniejszych niszczycieli HMS Dauntless. To efekt zaostrzającego się na nowo konfliktu między Londynem a Buenos Aires o te wyspy. Dlaczego? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to w przypadku konfliktów ostatnio zawsze o ropę.
Leżące ok. 500 km od wybrzeży Argentyny, odkryte w XVI wieku przez podróżnika Johna Davisa, Falklandy to dzisiaj jedno z terytoriów zależnych Wielkiej Brytanii. Falklandy, a może Malwiny, jak nazywają je Argentyńczycy, którzy od XIX w. walczą o uznanie wysp za swoje terytoriom.
Falklandy
Terytorium zależne na południowym Atlantyku, około 480 km od wybrzeży Argentyny
To udało się w roku 1821, gdy na wyspach Argentyna stworzyła ciężki obóz karny. Szybko jego więźniowie przejęli jednak tam kontrolę. Przez kilka lat panowała właściwie anarchia i dopiero w 1833 roku Wielka Brytania opanowała sytuację przejmując kontrolę nad Falklandami, czyniąc z nich później jedną ze swoich kolonii.
Jednak w Buenos Aires nie porzucono ambicji, by położone w pobliżu kraju wyspy odzyskać. Blisko było w roku 1982, gdy argentyńska armia zajęła je i okupowała przez około dwa miesiące. Sukces Argentyńczyków trwałby pewnie jeszcze krócej, gdyby nie fakt, że większość sił skierowanych przez Brytyjczyków w ten rejon musiała pokonać cały ocean. Gdy ich marynarka dotarła na miejsce, wojna nie trwała długo.
W latach 80-tych, chrapka na Falklandy zrodziła się z pobudek czysto politycznych. Upadająca junta wojskowa wpadła na plan przeprowadzenia zwycięskiej wojny, by poprawić nastroje społeczne. Skończyło się totalną klęską i od tego czasu Buenos Aires nie naciskało już specjalnie na temat przynależności wysp. Szczególnie, że wkrótce zmienił się ustrój, wojna była wiec traktowana jako element obalonego totalitaryzmu.
Inaczej jest dzisiaj. Kilka lat temu w rejonie Falklandów odkryto bowiem spore złoża ropy naftowej. Ocenia się, że wokół wysp czeka na wydobycie nawet 60 mld baryłek. To tak wielka stawka, że Argentyna była w stanie zerwać zawarte 1995 roku porozumienie z Wielką Brytanią w sprawie warunków eksploatacji zasobów morskich w tym rejonie.
Brytyjczycy zaczęli więc sami robić w sprawie złóż co do nich należy, a Argentyna coraz mocniej zastanawiać się, jak im to utrudnić. Pierwsze odwierty w 2010 roku, okazały się rozczarowujące, ale we wrześniu ubiegłego roku jedna z firm operujących wokół Falklandów poinformowała, że zamierza rozpocząć wydobycie na skalę przemysłową już za 4 lata.
Od tego czasu napięcie między skłóconymi państwami stale wzrasta. Dzisiaj Argentyna stoi na stanowisku, że każdy brytyjski statek płynący na Falklandy przez jej wody terytorialne musi uzyskać zgodę rządu w Buenos Aires. W związku z tym, że Argentyna nie bierze udziału w eksploatacji złóż, oskarża on bowiem Wielką Brytanię o pogwałcenie rezolucji ONZ zabraniającej podejmowania jednostronnej eksploatacji na spornych wodach.
W ostatnim czasie rząd Cristiny Fernández de Kirchner dodatkowo zażądał rozpoczęcia rozmów na temat suwerenności spornych terytoriów. Falklandy figurują bowiem na liście terytoriów niesamodzielnych ONZ, które zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych powinny ulegać stopniowej dekolonizacji. Londyn twierdzi jednak, że jej opieki wciąż oczekują mieszkańcy wysp.
Na eskalację sporu dodatkowo wpływa fakt, iż właśnie mija 30. rocznica wojny o Falklandy. W Wielkiej Brytanii chętnie wykorzystywana w bieżącej polityce krajowej . Kilka dni temu brytyjski premier David Cameron wspominając wojnę stwierdził, iż Argentyna dopuściła się wówczas kolonializmu. Jego słowa natychmiast oficjalnie potępił argentyński senat.
- Ze wszystkich informacji, jakie mamy wynika, że Argentyńczycy nie mają ani możliwości, ani zamiaru powtórzyć szaleństwa z 1982 roku.
Cristina Fernandez de Kirchner
prezydent Argentyny
W przyszłym roku minie 180 lat od chwili uzurpacji przez rząd Wielkiej Brytanii, która doprowadziła do wyrzucania stamtąd (z Falkalndów - red.) Argentyńczyków.