Iga Świątek po zaciętym boju pokonała w poniedziałek Rosjankę Jekatierinę Aleksandrową i awansowała do ćwierćfinału turnieju WTA 1000 w Madrycie. Mecz pierwszej i siedemnastej rakiety w zestawieniu WTA zakończył się wynikiem 6:4, 6:7(3), 6:3. Kolejną rywalką Polki będzie Chorwatka Petra Martić.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Iga Świątek gładko weszła w turniej w WTA 1000 w Madrycie. W drugiej rundzie pokonała Austriaczkę Julię Grabher 6:3, 6:2, a w trzeciej Amerykankę Bernardę Perę 6:3, 6:2, która wyśmienicie radzi sobie na kortach ziemnych.
Dla Polki wygrana turnieju w Madrycie ma dodatkowy profit – jako że raszynianka przed rokiem nie występowała na kortach w stolicy Hiszpanii, to teraz wszystkie wywalczone w tym roku punkty, wzbogacą jej dorobek.
Czwarta runda z trudnościami
I o ile poprzednie dwie rundy były dla Świątek spacerkiem przez park, to już czwarta stała się ciężką przeprawą. Wszystko za sprawą solidnej postawy Rosjanki Jekatieriny Aleksandrowej oraz błędów Polki.
W zeszłym roku obie panie spotkały się na korcie tylko raz podczas halowego turnieju w Ostrawie. Wtedy w trzysetowym pojedynku lepsza okazała się Świątek. W poniedziałek tenisistki też rozegrały trzy sety. Pierwszy trwał aż 42 minuty. 28-letnia Rosjanka od początku zaserwowała Świątek twarde warunki. Już w gemie otwarcia zanotowała przełamanie, a po chwili prowadziła 2:0.
Polka musiała nadrabiać i wykorzystywać swoje atuty, czyli doskonałe przygotowanie motoryczne i wspaniałe poruszanie się po korcie. Nie raz zaskoczyła rywalkę kierunkiem ataku, co doprowadziło do przełamania powrotnego przy 3:3. Przy stanie 5:4 dla Igi Rosjanka rozegrała najsłabszy gem serwisowy, co pozwoliło Polce przełamać ją po raz drugi i doprowadzić do wygranej seta.
W drugim secie raszynianka poszła za ciosem i wygrała trzy kolejne gemy. Później zaczął świetnie współgrać z motoryką serwis Polki. Wydawało się, że pierwsza rakieta w rankingu WTA zdominuje do końca spotkanie, ale jej rywalka nie powiedziała ostatniego słowa. Przy prowadzeniu 5:3 Świątek dwukrotnie była dwie piłki od wygranego meczu, po czym roztrwoniła prowadzenie.
Rosjanka doprowadziła do remisu 5:5, po czym zdobyła dwa kolejne gemy, więc o losach spotkania zadecydował tie-break. Lepiej, bo od prowadzenia 3-0, rozpoczęła go Aleksandrowa. Polka popełniała mnóstwo błędów, wyraźnie było widać, że pogubiła się. Rosjanka wygrała 7-3 i drugi set padł jej łupem.
Walka w trzecim secie
Na szczęście górę nad błędami Polki wzięła żelazna kondycja Świątek i to dzięki niej raszynianka szybko wyszła na prowadzenie 2:1 w decydującym secie. Od tego momentu zaczęła się twarda wymiana 3:1, 4:2 i 5:3. Po dwóch godzinach i 26 minutach walki Świątek wykorzystała drugą piłkę meczową, wygrywając tę odsłonę po dwóch przełamaniach 6:3.
Mecz Świątek z Aleksandrową skończył się grubo po 1:00 w nocy. W środę Raszynianka zmierzy się w ćwierćfinale z Chorwatką Petrą Martić, która w poniedziałek pokonała w Czeszkę Barborę Krejcikovą 6:1, 7:6(1).