Tytułowi „Niewierni wierni” to rozmówcy Kazimierza Sowy. Są wśród nich duchowni, politycy, naukowcy, filozofowie, pedagodzy czy dziennikarze. Każdy z nich jest żywo zainteresowany kwestiami związanymi z religią. Siła rozmów wynika z tego, że autor ma przywilej oglądania Kościoła od wewnątrz jako ksiądz i z dystansu jako aktywny publicysta i komentator. Dzięki temu właśnie możemy poznać pytania i odpowiedzi, które zwykle pozostają zamknięte w prywatnych rozmowach.
„Wielu księży zdaje się zakładać, że słuchają ich idioci”, „Doświadczyłem w kręgach kościelnych nienawiści, pogardy, ostracyzmu”, „Papież stał się dla młodzieży memem, który ich ani ziębi, ani grzeje”, „My się już kościelnymi ochłapami nie zadowolimy”, „Nic bardziej nie szkodzi Kościołowi niż dotacje dla Rydzyka” „Państwo nie jest ministrantem Kościoła”, „Już niebawem, będziemy mogli mówić o prawdziwym armagedonie, jaki spotka Kościół” – to tylko kilka z wielu szczerych wypowiedzi, które znalazły się w książce.
Wbrew pierwszym skojarzeniom ich autorami nie są skrajnie lewicowi krytycy Kościoła, którzy najchętniej zamknęliby tę instytucję w obrębie murów Watykanu. W większości to osoby wierzące, a nawet jeśli nie, to doceniające pozytywną rolę, jaką Kościół może odgrywać w życiu społecznym. Rozmówcy księdza Sowy – wśród nich Szymon Hołownia, Monika Białkowska, Tomasz Terlikowski, Justyna i Paweł Kowalowie, Marcin Dzierżanowski czy Agata Bielik-Robson i Cezary Michalski – nie bawią się w półsłówka, tylko biją na alarm. Zdaniem wielu z nich Kościół zmierza ku samozagładzie, a tych, którzy próbują zawracać go z błędnych ścieżek, wyrzuca za burtę.
Nie ma w tej książce tematów tabu. Dyskutuje się o braku rozliczenia pedofilii, ścisłym związku hierarchów z polityką, niejasnych kościelnych finansach, marginalizowaniu pozycji kobiet, wrogości wobec osób nieheteronormatywnych i uchodźców czy wątpliwym sensie utrzymywania lekcji religii w szkołach.
Rozmówcy unikają jednak piętnowania. Przyświeca im raczej przekonanie, że drogą do naprawy jest uczciwa diagnoza – nawet jeśli bywa szokująca – a nie zamiatanie spraw pod dywan. „Niewierni wierni” są też zaproszeniem nie tylko do wymiany poglądów o Kościele, ale też do prowadzenia otwartej dyskusji w samej instytucji, czego tak bardzo dzisiaj brakuje. Jeden z rozmówców podsumował to tak: „Znaczenie polskiego Kościoła, w tym także poszczególnych biskupów, w debacie intelektualnej, jaka dziś jeszcze gdzieniegdzie się toczy, jest niemal zerowe”.
Radykalne? A może uzdrawiające?