
Na rynku konferansjerki, jak chyba na żadnym innym jest i popyt i podaż. – Zainteresowanie konferansjerką jest duże, w zasadzie każdy profesjonalny event, konferencja, jubileusz, bal nie może się odbyć bez profesjonalnego konferansjera – przyznaje Magdalena Gatkowska z konferansjerbooking.pl.
Piłem z Bieleninikiem
Po co firmie konferansjer? Irek Bieleninik (imprezy sportowe, rozrywkowe) przyznaje, że dobry prowadzący może nawet uratować wizerunek pracodawcy.
Jak surfing
Choć konferansjerzy przyznają wprost, że jedną z głównych motywacji do prowadzenia imprez są finanse. – Sama prowadzę tylko duże gale i konferencje, bardzo starannie dobieram wydarzenia, w których biorę udział, bo nie wszędzie czuję się komfortowo. Ale mam kolegów, którzy bywają na kilku wydarzeniach tygodniowo, także dlatego, że to uwielbiają – mówi Agnieszka Szulim, prezenterka TVP (ostatni występ jako konferansjerka: prezentacja produktu jednej z firm elektronicznych).
Nie wiem, jak mnie fala poniesie. Czasami jest bosko, ale zdarza się, że nie idzie w ogóle. A nie ma pomocy. Nie ma reżyserki, nie ma przerwy na reklamę, to jest sport ekstremalny. I jestem od tej adrenaliny uzależniony. W telewizji, jeśli się wali, mogę powiedzieć: "A teraz zobaczymy, co słychać w kuchni". Ze sceny nie ma ucieczki. Choćby się waliło, przez dwie godziny musisz tam być.
Imprezy lubi też Bieleninik, dla którego ten fach stał się jednym z podstawowych źródeł dochodów (z żalem przyznaje, że odsunięto go od głównej anteny TVN). – Wielokrotnie zdarzało mi się będąc na jakiejś imprezie wyjść na scenę, powygłupiać się, coś poprowadzić. Ot tak, nawet bez pieniędzy. Jeśli wiem, że gdzieś będę się dobrze bawił mogę nawet dojechać na własny koszt. Tak jak na bal charytatywny na rzecz stowarzyszenia dzieci z upośledzeniem umysłowym, który prowadzę od ośmiu lat.