Współczesny świat narzuca nam szybkie tempo życia oraz mnóstwo obowiązków. Niestety aż 55 proc. z nas nie jest w stanie postawić wyraźnych granic między czasem dla siebie, a zadaniami domowymi lub zawodowymi, co prowadzi do napięcia czy przeciążenia. Dlatego tak ważne są chwile relaksu i oddechu od codzienności – spędzone zarówno z przyjaciółmi, jak i we własnym towarzystwie. Naprzeciw tym potrzebom wyszła marka Kinley, która zachęca Polaków do częstszego „me time”.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czas na celebrację czasu dla siebie – należy nam się!
Z punktu widzenia psychologii zdrowia dbanie o dobrostan psychofizyczny oznacza zachowanie odpowiednich proporcji między różnymi aktywnościami wykonywanymi w ciągu dnia, tymi związanymi z pracą zawodową, zadaniami realizowanymi w ramach naszego życia prywatnego, ale także „ładowaniem baterii”, czyli odpoczywaniem – przekonuje dr Ewa Jarczewska-Gerc, psycholożka, trenerka biznesu, specjalistka w obszarze emocji i motywacji oraz zdrowego stylu życia.
Według badania SW Reseach „Me-Time, czas wolny Polaków” (2023), przeprowadzonego na zlecenie marki Kinley aż 79 proc. Polaków deklaruje, że regularny czas dla siebie jest dla nich bardzo ważny. Ponad połowa (56 proc.) woli się relaksować częściej, choćby to trwało krótko. W dni pracujące zazwyczaj znajdujemy chwile dla siebie wieczorami, zaś weekendy popołudniu (33 proc.) lub na koniec dnia (32 proc.).
Spędzamy czas aktywnie, raczej w towarzystwie bliskich i przyjaciół niż w pojedynkę. Z psychologicznego punktu widzenia wynik ten można interpretować jako bardzo pozytywny trend. Zdarza się, że ludzie funkcjonują na zasadzie „wszystko albo nic” i czekają na czasy, kiedy wszystko będzie ułożone zgodnie z ich idealistycznymi oczekiwaniami. Żyjąc szybko, poświęcają każdą minutę na produktywne działanie czy nadrabianie zaległości.
Życie idealne wyobrażają sobie jako pasmo przyjemnych, niewymagających wysiłku zdarzeń pełnych pozytywnych emocji. Tymczasem życie to naprzemienne cykle wysiłku i odpoczynku. Dlatego cieszy wynik badania „Me-time, czas wolny Polaków” wskazujący, że ponad połowa z nas stara się na bieżąco organizować czas dla siebie, poszukując kompromisu między wymaganiami zawodowymi i rodzinnymi a odpoczynkiem – dodaje psycholożka.
Jak spędzamy wolny czas? Najczęściej przeglądając Internet (45 proc.), oglądając telewizję i filmy (43 proc.) czy spacerując i czytając (odpowiednio 36 i 35 procent badanych). Najczęściej rezygnujemy z chwil relaksu na rzecz spraw rodzinnych (42 proc.) i zawodowych (32 proc.).
Każdy z nas potrzebuje chwili wytchnienia i bycia tu i teraz. Czas dla siebie w dzisiejszym świecie jest szczególnie ważny – możemy wówczas naładować baterie, sprawić sobie drobną przyjemność czy po prostu celebrować wspólne chwile z przyjaciółmi. I tu właśnie pojawia się Kinley, którego ambicją jest przypominanie nam, jak ważne jest znalezienie czasu dla siebie w codziennym zabieganiu.
W naszej nowej kampanii podkreślamy, że każdemu z nas należy się chwila relaksu – informuje Izabela Gorczyca-Tronina, brand manager w Coca-Cola Polska. Obserwując potrzeby młodych dorosłych, którzy szukają wyrazistych smaków i unikatowych połączeń podczas spędzania czasu wolnego, marka postanowiła odświeżyć swój wizerunek i portfolio.
Nowy wachlarz produktów bazuje na naturalnych, owocowych i botanicznych nutach smakowych. Uważni konsumenci wyczują w nich trawę cytrynową, lawendę, kardamon, jaśmin czy rozmaryn. Premierą w portfolio jest Kinley Elderflower Tonic Zero o smaku czarnego bzu, z dodatkiem cytrusów, dostępny w wersji bez kalorii.
Poza tym na rynku dostępne są odświeżone wersje klasycznych toników: Kinley Tonic Water z nutami cytryny, limonki i trawy cytrynowej, Kinley Premiere Tonic Zero z nutami Yuzu i kardamonu oraz równie idealne do miksologii napoje: Kinley Pink Aromatic Berry o doskonale owocowym aromacie, odświeżający wariant Kinley Lime&Mint z miętą i limonką czy Kinley Bitter Lemon z kwiatową nutą lawendy.
Nowy charakter Kinley idealnie wpisuje się w „me time”. Zmieniony design jest minimalistyczny, a jednocześnie poprzez akwarelowy wzór i harmonijną kolorystkę podkreśla to, co czeka na konsumentów po otwarciu napoju. Każdy smak ma swój indywidualny kolor opakowania, co pozwala na intuicyjne wybieranie tego ulubionego, a warianty zero oznaczone są czarnym, eleganckim paskiem.
Odświeżone, podwójne logo „K” również zostało dopracowane i uwspółcześnione – prezentując ozdobny, a jednocześnie nowoczesny wygląd.
Należy Ci się!
Zmiana wizerunku marki wzmocniona jest nową kampanią pod hasłem „Należy Ci się”. W upowszechnieniu tej idei pomagają ambasadorzy marki, którzy na bazie nowych produktów stworzyli przepisy na moktajle – idealne zarówno dla barmanów, jak i entuzjastów domowych mikserów, które urozmaicą „me time”.
W ramach polskiej odsłony komunikacji do grona ambasadorów dołączyli influencerzy: Gabi Drzewiecka, Andrzej Wrona i Radek Kotarski, którzy wspólnie z marką zachęcają do celebracji relaksujących chwil dla siebie.
Doktor Ewa Jarczewska-Gerc psycholożka społeczna i trenerka biznesu porozmawiała z naTemat o tym, jak Polacy spędzają swój czas wolny i jak mogą zmienić swój styl odpoczynku na korzystniejszy.
Z badań „Me-time, czas wolny Polaków) przeprowadzonych na zlecenie marki Kinley (2023) wynika, że większość Polaków swój czas wolny poświęca głównie Co zrobić, żeby nie odpoczywać w taki sposób, bo chyba nie jest on najlepszy?
Taka forma nie jest najlepsza, chociaż jest bardzo łatwa i daje obietnicę szybkiej i łatwiej gratyfikacji, dlatego wymieniana jest jako sposób na relaks przez 45 proc. badanych. Niemniej, w mojej pracy psycholożki obserwuję, że ludzie sami zauważają, że taki sposób spędzania wolnego czasu niewiele im daje, wręcz wyczerpuje ich zasoby.
Np. ostatnio coraz częściej obserwujemy takie zjawisko, które jest przeciwieństwem FOMO („fear of missing out”), mianowicie JOMO, czyli joy of missing out, a więc radość z tego, że jesteśmy poza zasięgiem, że nie jesteśmy na bieżąco z tym co dzieje w szeroko pojętnym Internecie, mediach społecznościowych, ale za to jesteśmy na bieżąco z własnym życiem.
Coraz więcej osób chce odchodzić od nieustannego bycia w sieci, bo widzi tego negatywne skutki. Pierwszy krok do tego, żeby zmienić swój sposób wypoczynku to uświadomienie tego, co naprawdę nam daje scrollowanie telefonu. W psychologii nazywamy to fazą prekontemplacji.
Często ludzie nie wiedzą o tym, że coś im doskwiera, nie pasuje, ale gdzieś podskórnie pojawiają się sygnały, które mogłyby na to wskazywać. Gdy zaczynamy się nad tym zastanawiać, wchodzimy w fazę kontemplacji – uświadamiamy sobie, co to może być, dlaczego tak się dzieje i postanawiamy wtedy dokonać jakiejś zmiany.
Np. kiedy chcemy odwrócić uwagę od mediów społecznościowych czy telefonu musimy się zastanowić, co będziemy robić w tym czasie – oferta jest bardzo szeroka, bo możemy odpoczywać na wiele różnych sposobów, wybrać bardziej aktywne lub bardziej bierne formy. Sport jest uniwersalnym sposobem na spędzanie tego wolnego czasu i na relaksację.
Oczywiście jego umiarkowane formy to może być spacer, rower, park. Często ludzie stawiają sobie zbyt wysokie standardy i zniechęcają się do aktywnego odpoczynku, wybierając np. siłownię, gdy nie są tą formą naprawdę zainteresowani. Możemy znaleźć coś oryginalnego jak slackline, czyli chodzenie po nisko zawieszonej linie.
Wspiera to nasza uważność, stymuluje obie półkule mózgu, ale nie doprowadza do palpitacji serca. Żeby nie scrollować musimy dobrze planować nasze aktywności – od planu przechodzimy do fazy działania. Fajnym pomysłem jest np. zaplanowanie na lato 30 aktywności, które można robić poza domem.
Często zdarza się, że po wolnym weekendzie mówimy, że jesteśmy bardziej zmęczeni niż po pracy. Jakie błędy popełniamy w takim odpoczynku?
Najważniejsze jest dobranie dobrej formy odpoczynku do osoby. Są osoby, które lubią stymulację i dla których leżenie na leżaku będzie nudne, męczące. Może być jednak też tak, że ktoś o mniejszej potrzebie stymulacji wybiera formy bardzo aktywne, bo np. chce zadowolić partnera lub partnerkę.
Obserwujmy siebie i zarządzajmy czasem w weekend tak, żeby dostosować go do naszych potrzeb stymulacyjnych. Prawda jest jednak też taka, że w weekend popełniamy bardzo proste błędy, które odbijają się negatywnie na naszym poziomie energii.
Bardzo często odsypiamy za dużo, uważając, że da się odespać lub wyspać się na zapas. Jeśli musimy w tygodniu wstawać o 6:00, to wydłużenie czasu snu w weekend o około godzinę do półtorej godziny nie przyniesie nam szkody, ale możemy rzeczywiście wypocząć, natomiast spanie do południa czy dłużej zaburza nasze procesy metaboliczne. Organizm nie wie, co się dzieje. Wcale nie towarzyszy nam poczucie wypoczęcia. Mniej szkody powodują drzemki w ciągu dnia zarówno w weekend, jak i w tygodniu.