Sieńczyłło wcześniej nie była tak szczera. Tak mówi dziś o śmierci Kamińskiego
Kamil Frątczak
31 maja 2023, 13:28·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 31 maja 2023, 13:28
Justyna Sieńczyłło po raz pierwszy udzieliła tak szczerego wywiadu po odejściu swojego męża, Emiliana Kamińskiego. Jak się okazało trudno jej się pogodzić ze śmiercią ukochanego. Zdradziła, jak aktor przed śmiercią radził sobie z chorobą.
Wiadomość o śmierci założyciela i dyrektora zamieścił w mediach społecznościowych również sam Teatr Kamienica. Przekazano, że artysta odszedł przy rodzinie, w swoim domu w Józefowie. "Nie ma słów, które potrafiłyby wyrazić smutek i żal pozostawiony w naszych sercach…" – podano we wpisie podpisanym przez rodzinę i pracowników teatru.
Sieńczyłło w "Dzień Dobry TVN" o śmierci Emiliana Kamińskiego
Justyna Sieńczyłło razem z synem Kajetanem Kamińskim postanowili udzielić pierwszego tak szczerego wywiadu po odejściu Emiliana Kamińskiego. W trakcie rozmowy z Dorotą Wellman dla "Dzień Dobry TVN" aktorka zdradziła, jak radzi sobie po utracie męża. – Wyobrażam sobie, jakby wyjechał na tournée ze swoimi spektaklami. My jak zwykle przejmujemy pałeczkę–wyznała.
Aktor swoją diagnozę usłyszał przy okazji jubileuszu 10-lecia Teatru Kamienica, którego był wieloletnim dyrektorem. Chociaż nie palił nałogowo papierosów zachorował na nowotwór płuc. "Okazało się, że jest bardzo groźnie. Nie będąc palaczem, miał raka płuc. Powiedział jedno: "Nie chcę, żeby ktokolwiek się martwił. Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną litował. Nikt nie może wiedzieć" – zdradziła Sieńczyłło.
Wellman zapytała rodzinę zmarłego aktora, jak w trakcie choroby radził sobie na scenie, zwracając uwagę na fakt, że przy raku płuc często brakuje tchu. Sieńczyłło przyznała, że jej mąż "był warsztatowcem" i nieustannie pracował nad swoimi rolami. Kajetan Kamiński podkreślił, że jego ojciec czerpał energię z występów przed publicznością.
– Nie było jednego spektaklu, żeby nie siedział w garderobie i żeby nie powtarzał całej roli i nie przygotowywał sobie oddechu (...)On żył za pięciu. Uważał, że dożyje setki. Od dziecka był przyzwyczajony do bardzo ciężkiej pracy. Zaczynał od fizycznej pracy, którą wykorzystał przy budowie teatru, czyli w budowlance, jako nastolatek. Potem jeździł pracować do Anglii, wszytko wykorzystał, budując to miejsce. Poświęcił temu miejscu 20 lat swojego życia i całe swoje zdrowie – opowiadała żona Emiliana Kamińskiego.
W pewnym momencie Sieńczyłło postanowiła zaprzeczyć wszystkim plotkom, jakoby jej mąż "odszedł w spokoju".
On nie umierał, on walczył do ostatniej chwili. On nie mógł uwierzyć, że jego życie się kończy (...) Odchodził na swoich warunkach. Moja prośba była, żeby dotrwał wigilii (...) To było wyreżyserowane do ostatniej chwili.