logo
Bohosiewicz o rozwodzie z mężem. Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER
Reklama.

Sonia Bohosiewicz należy do tego grona gwiazd, które niechętnie opowiadają o swoim życiu prywatnym w mediach, a także w trakcie wywiadów na ściankach. Choć jest aktywna na Instagramie i nieustannie publikuje tam jakieś zdjęcia, to nie wdaje się w szczegóły swoich prywatnych przeżyć.

Może dlatego udało jej się zachować w tajemnicy – przez pół roku – rozpadł małżeństwa z Pawłem Majewskim. Przypomnijmy, że w 2008 roku para stanęła na ślubnym kobiercu. Mają razem dwóch synów: Teodora i Leonarda.

O rozwodzie tej dwójki poinformował dopiero tygodnik "Dobry Tydzień", który powołał się na komentarz pracownika Sądu Okręgowego w Warszawie. "Sprawa o rozwód Soni Bohosiewicz i Pawła Majewskiego jest zakończona" – podano.

Z kolei w "Na żywo" mogliśmy przeczytać, że aktorkę łączy teraz bliska relacja z komikiem Rafałem Paczesiem. Żadna ze stron nie potwierdziła jak dotąd tych rewelacji.

Sonia Bohosiewicz o kulisach rozwodu

Bohosiewicz pierwszy raz tak wiele o swojej prywatności i kulisach rozwodu z mężem wyjawiła w rozmowie z "Wprost".

Na początku wspomniała, że okres pandemii koronawirusa skłonił ją do analizy związku z Pawłem Majewskim. Miała wtedy więcej czasu, aby przemyśleć niektóre sprawy.

– COVID zmusił wszystkich do przyjrzenia się naszym relacjom i myślę, że w niejednym domu zawisło takie fundamentalne pytanie: A gdyby się okazało, że to jest właśnie koniec świata, czy to jest ta relacja, w której chciałeś być? Czy to było rzeczywiście to? No i tu zaczęło się u mnie odgruzowywanie – wyznała aktorka.

I to właśnie ona była "motorem do przetrzepania tzw. relacyjnych dywanów". Porozmawiała z mężem i udali się po pomoc do specjalisty. Rozmowa z "osobą trzecią" pomogła im przygotować się do rozstania, tak aby jak najmniej odczuć negatywne skutki tej sytuacji. Zależało im przede wszystkim, żeby nie zaszkodzić dzieciom.

– Chodziłam na takie spotkania, czasem trwały i trzy godziny. Brałam ze sobą kiść bananów i wypijałam tam dwa litry herbaty z miodem, a i tak po godzinie byłam już niesamowicie głodna i wyczerpana energetycznie – po prostu nie są to lekkie i łatwe rzeczy – podkreśliła.

Ostatecznie Sonia Bohosiewicz z byłym już mężem swoje rozstanie uznali za "słuszną decyzję". Artystka poczuła ulgę, choć okres przejściowy nie był łatwy.

– Jestem absolutnie dumna z nas – ze mnie i z Pawła – jak to przeszliśmy. Rozwód wzięliśmy w lipcu, ale zamykające wszystko ustalenia dotyczące dzieci, finansów i rozdzielności nastąpiły w lutym minionego roku. I w lutym, tydzień po podpisaniu tych wszystkich dokumentów u prawników, pojechaliśmy wspólnie z dziećmi na narty – ujawniła.

W dalszej części wywiadu Bohosiewicz powiedziała, jak z byłym partnerem dzielą się opieką nad dziećmi. Okazuje się, że ustalają to wszystko na bieżąco, ale dzieci są raz u niej, raz u niego.