W sprawie relokacji migrantów chodzi o tzw. obowiązkową solidarność w przypadku osób przybywających przez Morze Śródziemne do Włoch czy na Maltę. Porozumienie uzyskano przy poparciu takich państw jak Francja, Włochy czy Niemcy.
Co oznacza obowiązkowa solidarność? Szwedzi, którzy obecnie przewodzą Unii Europejskiej, proponowali, ze państwa będą miały trzy możliwości: przyjąć migrantów, zapłacić za nieprzyjętych i zdecydować się na tzw. pomoc operacyjną.
Następnie pakt będzie negocjowany z Parlamentem Europejskim. Kluczowe znaczenie będzie miał fakt, by pakt migracyjny wszedł w życie na początku 2024 roku.
Jak wskazała minister ds. wewnętrznych Szwecji Malmer Stenergard, nie wierzyła, że uda się przyjąć pakt. Zdaniem polityczki, porozumienie jest historyczne, bo udało się wokół niego zjednoczyć wiele krajów. Stało się tak, jej zdaniem, dzięki ciężkiej pracy wielu poprzednich prezydencji oraz Komisji Europejskiej.
A co, jeśli dany kraj nie przyjmie migrantów? Za jednego nieprzyjętego uchodźcę takie państwo musiałoby wówczas zapłacić 20 tysięcy euro. Przy szacunkach rocznej liczby migrantów, o których więcej na końcu tekstu, oznaczać to może dla Polski 40 milionów euro kary.
A jak na przyjęcie paktu zareagowała strona polska? – Ten mechanizm jest dla nas nie do zaakceptowania – powiedział na posiedzeniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych Bartosz Grodecki, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
– U nas w kraju nie będzie na to przyzwolenia. Nie jesteśmy w stanie wyjaśnić społeczeństwu, które przyjęło ponad milion uchodźców wojennych z Ukrainy, że jak teraz nie przyjmą kolejnych, to będą musieli zapłacić de facto z własnej kieszeni – dodał wiceminister.
Grodecki postulował, by decydowali szefowie państw i rządów, gdyż na szczycie unijnym Polska ma prawo weta. Na radzie ministrów została zaś przegłosowana. Na to samo zwróciła uwagę była premier rządu PiS i europosłanka tego ugrupowania.
Eurodeputowana PiS Beata Szydło zaznaczyła, że sprzeciw dotyczy nie tylko treści przepisów, ale też sposobu ich wprowadzenia.
Zdaniem byłej premier, pakt migracyjny, który obejmuje szereg kwestii mających między innymi kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa i finansów państw członkowskich podjęto nie przez szefów rządów państw członkowskich z możliwością weta, ale na spotkaniu ministrów, gdzie możliwości weta nie było.
Beata Szydło zwróciła uwagę, że tym razem decydowała tzw. większość kwalifikowana. "Polska sprzeciwia się takiemu sposobowi procedowania decyzji przez Unię Europejską, bo przyjęcie takiej drogi oznaczałoby praktyczne zlikwidowanie prawa weta".
Szacunki są takie, że w Unii Europejskiej może pojawić się rocznie około 30 tysięcy migrantów. Oznaczałoby to, że w Polsce przypadłoby około 2 tysięcy migrantów na rok.