nt_logo

Policja: odnalazło się zaginione małżeństwo z warszawskiego Mokotowa

Rafał Badowski

21 czerwca 2023, 09:59 · 3 minuty czytania
Warszawska policja poinformowała, że znalazło się zaginione małżeństwo z warszawskiego Mokotowa. Parę odnaleziono w Czechach.


Policja: odnalazło się zaginione małżeństwo z warszawskiego Mokotowa

Rafał Badowski
21 czerwca 2023, 09:59 • 1 minuta czytania
Warszawska policja poinformowała, że znalazło się zaginione małżeństwo z warszawskiego Mokotowa. Parę odnaleziono w Czechach.
Aneta i Adam J. odnaleźli się w czeskiej Pradze. Informację przekazała stołeczna policja. Fot. Materiały policyjne

Jak poinformowała stołeczna policja, Aneta i Adam J. przebywali w czeskiej Pradze. Informację przekazała na Twitterze Polska Agencja Prasowa. – Nasi policjanci rozmawiali z małżeństwem. Stosowna dokumentacja zostanie przekazana do prokuratury oraz sądu. Po analizie będą podejmowane dalsze czynności – czytamy wypowiedź policji w Onecie. Według ustaleń serwisu, Aneta i Adam J. nie zostali zatrzymani, gdyż nie mają żadnych zarzutów. Są na wolności i nie są pod nadzorem służb.


Przypomnijmy: Aneta i Adam J. z Warszawy opuścili swoje mieszkanie na Mokotowie w nocy z 20 na 21 maja. Zostawili w nim dwóch nastoletnich synów. Od tamtego czasu najbliżsi nie mieli z nimi żadnego kontaktu. Rodzina Anety i Adama J. powiadomiła policję o ich zaginięciu.

Znajomy Adama J. o jego zaginięciu

Kilka dni temu informowaliśmy o rozmowie z mężczyzną, który pracował z Adamem J. przed jego zaginięciem. – Był raczej szczęśliwym człowiekiem. Podczas jednej rozmowy wspominał o swojej pasji, której chciałby się oddać, gdyby miał pełen portfel pieniędzy. Było to podróżowanie. Mówił o tym 17 maja – powiedział gazecie mężczyzna.

Jak dodał, Adam J. był bardzo rozmowny. – Poruszał kilka rodzinnych tematów, mówił, że rzadko kłóci się z żoną i prowadzą spokojne życie – przekazał. Adam J. mówił mu też o swoich dzieciach. Para ma dwoje nastoletnich synów.

Ekspert o zaginięciu pary z warszawskiego Mokotowa

O zaginionej parze wypowiadali się też wcześniej eksperci. W rozmowie z portalem WP w maju wypowiedział się Marek Dyjasz, ekspert i wykładowca z zakresu kryminologii i kryminalistyki na uczelni WSB Merito w Opolu. Postawił wówczas śmiałą tezę, że para nie chce być odnaleziona.

– To, że służby nie mogą ich namierzyć, wynika z tego, że nie jest to priorytetowa sprawa dla policji. Z informacji, które do nas docierają, wynika, że nic im nie grozi i nie zamierzają targnąć się na swoje życie. Na zdjęciach monitoringu wyglądają na uśmiechniętych. Służby traktują więc ich poszukiwania jako czynność, którą formalnie muszą wykonać – powiedział WP ekspert.

I dodał: – Oni wybrali "wolność" i nie chcą być znalezieni. Gdyby chcieli wrócić, już dawno by to zrobili. Poza tym, jeśli już policja ustali ich miejsce pobytu, to na jakiej podstawie ich zatrzyma, czy doprowadzi do domu? Powiedzą, że są dorosłymi ludźmi i mogą robić, co chcą. Nie mają przecież postawionych zarzutów.

Wcześniej Onet na podstawie nieoficjalnych sygnałów, które wpłynęły do policji, podał, że małżeństwo widziane było w mieście Wisła. Dziennikarze portalu otrzymali natomiast wiadomość, że mieszkańcy Słowacji natknęli się na nich wcześniej w Dolinie Jaworowej. Co więcej, portal przekazał, że w akcję zaangażowanych jest obecnie kilkudziesięciu policjantów z Zakopanego i stołecznego Mokotowa. Ci ostatni niedawno specjalnie przyjechali w Tatry, gdzie widziani byli zaginieni. 

Sąsiadka Adama i Anety J. o ich zaginięciu

Z kolei jedna z sąsiadek pary, która miała ich widzieć przed zaginięciem, opowiedziała w tym tygodniu"Super Expressowi", jak wówczas się zachowywali.

– Powiem szczerze, rzadko kiedy ich widywałam w bloku. Wydaje mi się, że dość sporadycznie wychodzili z mieszkania. Na pewno częściej wychodziła ta kobieta, to fakt – mówiła gazecie kobieta.

I dodała: – Jednak jedna rzecz mnie zastanawiała, nie mówiłam o tym nikomu wcześniej. Tydzień przed ich zaginięciem widziałam ich przed blokiem, na podwórku. Siedzieli na murku, mieli kaptury zarzucone na głowę. Rozmawiali. Szeptali do siebie. Być może omawiali szczegóły ucieczki. Byli trochę tajemniczy, trochę przerażający.