Sceny grozy na Ursynowie. 4-letnia dziewczynka chodziła po dachu budynku
O krok od tragedii w Warszawie. Strażacy i policjanci musieli interweniować w bardzo niebezpiecznej sytuacji. W sobotę po dachu budynku chodziła 4-letnia dziewczynka.
Reklama.
O krok od tragedii w Warszawie. Strażacy i policjanci musieli interweniować w bardzo niebezpiecznej sytuacji. W sobotę po dachu budynku chodziła 4-letnia dziewczynka.
Do zdarzenia doszło na warszawskim Ursynowie. W czasie, gdy dziecko chodziło po dachu, jego mama przebywała w mieszkaniu z drugą córką. Kobieta miała wówczas 2 promile alkoholu we krwi – przekazała asp. Iwona Kijowska z komendy policji na Ursynowie.
Policjanci zostali powiadomieni w sobotę (24 czerwca), że po dachu jednopiętrowego budynku przy ulicy Tanecznej chodzi mała dziewczynka. Funkcjonariusze przyjechali szybko na miejsce, jednocześnie powiadamiając straż pożarną. Załoga straży pożarnej dostała się na dach przy pomocy podnośnika koszowego i bezpiecznie ściągnęła 4-letnie dziecko. Sytuacja była bardzo groźna, gdyż dziewczynka kilkukrotnie zbliżała się do krawędzi dachu. Matka dziecka, która przebywała w tym czasie w mieszkaniu ze starszą córką, która miała pilnować 4-latki. 41-latka nie orientowała się, że młodsze dziecko wyszło z mieszkania. Badanie alkomatem wykazało, że miała 2 promile w wydychanym powietrzu. Została zatrzymana, a dziecko zostało przekazane trzeźwemu ojcu, który wrócił do domu z pracy. 41-letnia obywatelka Ukrainy usłyszała zarzut narażenia córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi jej kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Informowaliśmy też w naTemat o innej niebezpiecznej sytuacji, która wydarzyła się w Krakowie.
Czteroletni chłopiec z Ukrainy wypadł z okna jednego z bloków na osiedlu Uroczym. Matka dziecka była w tym momencie w mieszkaniu. Chłopiec spadł na twarde podłoże, został przetransportowany do szpitala w Prokocimiu.
Chłopiec spadł na twarde podłoże. W wyniku odniesionych obrażeń wymagał koniecznej pomocy medycznej. – Przytomny został zabrany do szpitala w Prokocimiu. Czekamy na informacje o jego stanie – dodał funkcjonariusz. Według wstępnych ustaleń policji chłopiec bez żadnego nadzoru miał wspiąć się na krzesło, a następnie na parapet, po czym otworzył okno. Jak ustalili dziennikarze, w chwili zdarzenia matka 4.5-letniego chłopca była w mieszkaniu.
Podczas czynności wyjaśniających prowadzonych przez mundurowych kobieta tłumaczyła się, że "dziecko jest ruchliwe", oraz że "wystarczyła chwila nieuwagi". Na ten moment nie wiadomo, z jakimi konsekwencjami przyjdzie się mierzyć matce dziecka.