"Jestem zaszczycony decyzją sojuszników z NATO, by przedłużyć moją kadencję na stanowisku sekretarza generalnego do 1 października 2024 roku" – napisał na Twitterze Jens Stoltenberg.
Reklama.
Reklama.
"Transatlantycka więź między Europą i Ameryką Północną zapewniały nam wolność i bezpieczeństwo przez bliska 75 lat, a w groźniejszym świecie, nasz Sojusz jest ważniejszy niż kiedykolwiek" – dodał Stoltenberg.
Norweg nie ubiegał się o reelekcję, ale został poproszony o pozostanie na stanowisku. Jego kadencję przedłużono już czwarty raz.
Chęć objęcia stanowiska deklarował w rozmowie z "The Economist" minister obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace. W czerwcu wspominał jednak, że przedłużenia kadencji Stoltenberga chcą Stany Zjednoczone. Podkreślił wówczas, że jego chęć raczej nie będzie brana pod uwagę, bo USA oczekują, że funkcję pełnił były przywódca rządu lub państwa.
Stanowisko Stoltenberga a wojna w Ukrainie
Decyzja związana z przedłużeniem Jensowi Stoltenbergowi roli przywódcy ma prawdopodobnie ścisły z wiązek z toczącą się wojną w Ukrainie. Szef NATO jest zaangażowany w pomoc sąsiadowi Polski.
W czerwcu, podczas wizyty w USA komentował, że NATO nadal będzie udzielać Ukrainie wsparcia, a szczegółowe informacje w tej sprawie zostaną przekazane podczas zbliżającego się szczytu sojuszu na Litwie. – Właśnie to zrobimy, gdy spotkamy się – wszyscy przywódcy NATO – na szczycie w Wilnie w przyszłym miesiącu – zadeklarował.
Jens Stoltenberg skomentował wówczas także prowadzoną przez Kijów kontrofensywę. – Wsparcie, którego wspólnie udzielamy Ukrainie, ma teraz znaczenie na polu bitwy, ponieważ ofensywa została rozpoczęta, a Ukraińcy robią postępy – mówił w Waszyngtonie Jens Stoltenberg.
– To dopiero początek, ale wiemy, że im więcej ziemi Ukraińcy będą w stanie wyzwolić, tym silniejszą będą mieć pozycję przy stole negocjacyjnym – dodał.