Relacja Dawida Grzelaka. "Zostałem zaatakowany przez policję"
Dawid Grzelak w relacji na Instagramie opisał ostatnio wstrząsającą historię, która miała mu się przydarzyć w centrum Warszawy.
"Zostałem zaatakowany. PRZEZ POLICJĘ. (...) Zwyczajny ubrany typ, w zwykłym t-shircie i jakiś zwykłych spodniach (...) Wziął mnie za szmaty, zaczął machać jakąś odznaką, a ja się wyrwałem, bo nic nie dało mu przyzwolenia na to, żeby mną szarpać. Włączył mi się automatyczny atak paniki. Do akcji szybko wkroczył drugi typ, a dalej ciężko mi powiedzieć, co dokładnie się działo (...). Wiem, że mną szarpali, padały k***y, teksty, że mam się nie ruszać. Potem już tylko pamiętam, że typ mnie dusił i że byłem na ziemi, a na moim gardle było kolano, ręka, cały on" – relacjonował Dawid.
Kontynuował, że do mężczyzn dołączyli "umundurowana kobieta i facet". Został skuty kajdankami. "Zaczęli grozić, że jeżeli się nie uspokoję, użyją gazu, padły hasła, że za brak współpracy z policją zapłacę mandat o wysokości 2000 złotych" – wspomniał.
Dalej we wpisie przyznał, że został przeszukany. "Oczywiście nic nie znaleźli" – dodał. Mieli poprosić go o dowód i po sprawdzeniu kim jest – miał zostać rozkuty: "Oddali mi dowód i powiedzieli, żebym na siebie uważał. Serio? Pewnie szukali kogoś podobnego, ale załatwia się to w ten sposób? Naokoło oczywiście nikt nie zareagował. Teraz leżę w szpitalu, czekam na wyniki badań".
W sprawie Dawida Grzelaka skontaktowaliśmy się z rzecznikiem warszawskiej policji, jednak do tej pory nie otrzymaliśmy komentarza.
Grzelak dla naTemat: Bałem się, że mogło się coś stać z moją krtanią
Dawid w rozmowie z naTemat powiedział, jak teraz się czuje. – Obecnie jest już lepiej, zdążyłem ochłonąć – przyznał. We wpisie wspomniał o wizycie w szpitalu. Jakim badaniom się poddał?
– Bałem się, że mogło się coś stać z moją krtanią, więc udałem się do szpitala na badania, ale na szczęście nic poważnego się nie stało. Pracuję głosem, więc chciałem mieć pewność, że wszystko jest w porządku – wyjaśnił.
Dodajmy, że muzyk w innych relacjach na InstaStory pokazał zdjęcie ze "śladami po kajdankach".
Grzelak przekazał redakcji naTemat, że "sprawę zgłosił na komendę". – Została przeze mnie spisana skarga, którą złożyłem wczoraj po południu. Na szczęście osoba przyjmująca zgłoszenie była bardzo pomocna i nie pojawiły się żadne utrudnienia. Interwencję podjął również Poseł Michał Szczerba – zaznaczył.
Faktycznie poseł po tym, jak post Dawida został nagłośniony w sieci, zapowiedział, że podejmie kroki w celu wyjaśnienia tego incydentu. "Chętnie poznam szczegóły tej sprawy i oficjalnie zainterweniuje, żądając pełnych wyjaśnień i wszczęcia co najmniej postępowań dyscyplinarnych wobec tych funkcjonariuszy" – napisał polityk. – Jestem bardzo wdzięczny za okazane mi wsparcie i nie spodziewałem się tak ogromnych zasięgów. Uważam, że trzeba o takich sprawach mówić głośno i cieszę się, że mogę w ten sposób jakkolwiek pomóc osobom, którym przydarzyło się coś podobnego. Chciałbym, chociaż, żeby miały świadomość, że nie są w tym same – podsumował Dawid Grzelak w rozmowie z dziennikarką naTemat Joanną Stawczyk.
Zobacz także