Reprezentacja Polski przegrała w towarzyskim meczu z Irlandią 0:2. Mimo iż podopieczni trenera Waldemara Fornalika stworzyli sobie kilka świetnych sytuacji, to nie potrafiliśmy przekuć tego na bramki. Fatalnie pudłował m.in. Robert Lewandowski. Co dalej? Przed marcowym meczem z Ukrainą selekcjoner Waldemar Fornalik ma niemały ból głowy.
Po laniu z Urugwajem, kolejny zimny prysznic otrzymali reprezentanci Polski. Z Irlandią miało być tak pięknie, a skończyło się jak zawsze. Kibice i piłkarze z naszego kraju liczyli, że mecz w Dublinie będzie świetną zapowiedzią marcowego pojedynku z Ukrainą w eliminacjach do mistrzostw świata. Miała być gra co najmniej jak w meczu z Anglią w Warszawie, a jedyna różnica miała polegać na tym, że miał paść nie remis – a wygrana Polski. Rzeczywistość wyśmiała jednak nasze plany, tak butne i ulotne. Możemy wyrzucić je więc do kosza i znów wrócić na ziemię.
W marcu 2009 roku, kiedy w Belfaście przegraliśmy z Irlandią Północną 2:3, bramki strzelili nam Warren Feeney, Jonny Evans i samobójczo Michał Żewłakow. W środową noc to Ciaran Clark z Aston Villi i Wes Hoolahan z Norwich City dali pstryczka w nos piłkarzom naszej reprezentacji. Od dziś zaczyna się więc burza mózgów: co dalej? Porażka z niedawnymi współorganizatorami Euro 2012 – Ukraińcami – praktycznie wykluczy nas z eliminacji do brazylijskiego Mundialu. Wszystko byłoby inaczej, gdyby Polacy przed meczem porządnie nastawili celowniki. A tak, mimo dominacji, cieszyć mogą się Irlandczycy.
Polscy piłkarze więc muszą jak najszybciej wyciągnąć lekcję z środowego meczu. Szybkie, dynamiczne akcje są jak najbardziej pożądane, ale trzeba zrobić wszystko, aby piłka zaczęła w końcu wpadać do siatki – to przecież sól futbolu. Bo niedługo zaczniemy przypominać Hiszpanię, o której żartowało się przed laty, że gra jak nigdy, a przegrywa jak zawsze. Różnica między drużynami polega na tym, że o piłkarzach z Półwyspu Iberyjskiego mówiło się tak w trakcie wielkich turniejów, a o nas co najwyżej w trakcie eliminacji.
Po raz kolejny więc okazuje się, że utwór Kobranocki "Kocham Cię jak Irlandię" z całą pewnością nie dotyczy polskich piłkarzy. Może warto więc wrócić do klasycznego: „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”?