Quentin Tarantino wyznał wcześniej światu, że jego następny film będzie jego ostatnim. Mowa o produkcji "The Movie Critic". Christopher Nolan nie wyklucza, że twórca "Kill Billa" i "Pewnego razu w Hollywood" dotrzyma danego słowa. Podał ważny powód.
Reklama.
Reklama.
Christopher Nolan wziął udział w podcaście dla serwisu "CinemaBlend", w którym odniósł się do słynnej już deklaracji Quentina Tarantino, że jego 10 film będzie tym ostatnim. "I co, wierzycie mu?" – odparł Nolan.
Reżyser "Oppenheimera" wyjaśnił, że prostym powodem, dlaczego emerytura Quentina może nie potrwać długo, jest fakt, że... robienie filmów uzależnia.
"Prawda jest taka, że rozumiem oba punkty widzenia. Opowiadanie historii w kinie jest uzależniające. To ciężka praca, ale też świetna zabawa. To coś, do czego czujesz się zmuszony, więc trochę trudno wyobrazić sobie dobrowolne zaprzestanie" – zauważył Nolan.
W swojej wypowiedzi podkreślił jednak też sposób patrzenia Quentina na kino, w którym jeżeli późniejsze dzieła niektórych filmowców nie są już w stanie dorównać ich wcześniejszym dokonaniom, to może lepiej byłoby, gdyby one wcale nie powstały.
"Myślę, że to bardzo purystyczny punkt widzenia. To punkt widzenia kinomana, który ceni historię kina" – zauważył Nolan, dodając, że nawet on sam nie "ufałby własnemu poczuciu absolutnej wartości danego dzieła, by być pewnym, czy powinno było ono powstać".
"Podobnie jak Quentin ja też jestem wielkim fanem filmów, które, nawet jeżeli nie osiągają w pełni tego, co próbują, mają w sobie występ, strukturę lub scenę, które są wspaniałe. Ja chyba też wolałbym zachować coś w rodzaju doskonałej reputacji, ale także nie chciałbym niczego wykluczyć"– skwitował Nolan.
Jako ciekawostkę warto dodać, że w trakcie innego wywiadu Nolan został jeszcze zapytany, czy po trylogii "Mrocznego Rycerza" wyreżyseruje jeszcze kiedyś film o superbohaterach. Odpowiedział, że nie.
Na chwilę obecną nie wiadomo jeszcze, o czym dokładnie będzie "The Movie Critic". Tarantino zdążył już zdementować informację, jakoby bohaterką obrazu miała być Pauline Kael, słynna krytyczka filmowa, która w latach 1968-1991 pisała dla "The New Yorker".
Znane są natomiast czasy, w których będzie dział się film – jego akcja zostanie osadzona w 1977 roku, czyli dokładnie w tym, gdy do kin weszły "Gwiezdne wojny" i "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", a swoją pozycję zaczęli budować tacy twórcy, jak Martin Scorsese, Dennis Hopper, Steven Spielberg, George Lucas, czy Francis Ford Coppola.
Jedno jest więc pewne – niezależnie od fabuły "The Movie Critic", będzie to po prostu kolejny list miłosny Quentina do kina.