nt_logo

Legenda YouTube'a zmarła miesiąc temu, a kanał dalej zarabia. Internauci proszą o pomoc prokuraturę

Bartosz Godziński

20 lipca 2023, 15:04 · 7 minut czytania
Wojciech "Major" Suchodolski zmarł w czerwcu, ale youtube'owy kanał, na którym były dodawane filmy (tudzież "lajty") z nim w roli głównej, jest dalej aktywny i dodawane są nowe nagrania. Mało tego – jest na nim włączona monetyzacja, czyli możliwość zarabiania na wyświetleniach. Wywołuje to oburzenie jego fanów. Dlaczego obecni prowadzący nie zawieszą kanału? Zapytaliśmy. Wyjaśnienie jest – delikatnie mówiąc – wątpliwe.


Legenda YouTube'a zmarła miesiąc temu, a kanał dalej zarabia. Internauci proszą o pomoc prokuraturę

Bartosz Godziński
20 lipca 2023, 15:04 • 1 minuta czytania
Wojciech "Major" Suchodolski zmarł w czerwcu, ale youtube'owy kanał, na którym były dodawane filmy (tudzież "lajty") z nim w roli głównej, jest dalej aktywny i dodawane są nowe nagrania. Mało tego – jest na nim włączona monetyzacja, czyli możliwość zarabiania na wyświetleniach. Wywołuje to oburzenie jego fanów. Dlaczego obecni prowadzący nie zawieszą kanału? Zapytaliśmy. Wyjaśnienie jest – delikatnie mówiąc – wątpliwe.
Major zmarł miesiąc temu, a jego kanał na YouTube dalej zarabia. Dlaczego? Fot. Wojtek z Bombasu - Major Suchodolski / YouTube
  • Wojciech "Major" Suchodolski zmarł 19 czerwca 2023 r. w prawdopodobnie tragicznych okolicznościach. Miał 48 lat.
  • Jest ikoną polskiego YouTube'a – zaistniał w sieci w 2015 roku, kiedy zamieszkał z Krzysztofem Kononowiczem. Ich wspólne perypetie, kłótnie i libacje śledziły tysiące osób.
  • Parę lat temu doczekał się własnego kanału, na którym były wrzucane podobne treści. Został zbanowany, ale powstał nowy: "Wojtek z Bombasu – Major Suchodolski", który działa do dziś.
  • Major nie prowadził kanału samodzielnie, ale robiły to inne osoby. Niektórzy internauci uważają, że nie powinny dalej zarabiać na nim zarabiać. Dlaczego więc to robią?

Major przez kilka lat mieszkał w Białymstoku u Krzysztofa Kononowicza, o czym pisałem w tym artykule. Jednak jakiś czas temu przeprowadził się do domu niejakiego "Dryblasa" w Sędziszowie. Mężczyzna zaoferował mu dach nad głową, ale prowadził też transmisje, na których Suchodolski był dalej rozpijany z nowo poznanymi znajomymi. W końcu tego oczekiwali też widzowie, a wyświetlenia muszą się zgadzać.

"Major" Suchodolski zmarł, a jego kanał oferuje "Kontakt do Wojtka"

Major słynął z przesadzania z alkoholem i odurzania się oparami rozpuszczalnika. Przed śmiercią miał wypić kilka butelek wódki, a wcześniej wymiotować na czarno - tak wyniszczony miał organizm od środka. Bulwersujące okoliczności śmierci, w tym m.in. to, że nikt z jego bezpośredniego otoczenia nie reagował, sprawiły, że sprawą zajęła się prokuratura. Badają ją pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.

Z jednej strony mieliśmy więc Majora, który był dorosłym mężczyzną, ale i nieleczonym alkoholikiem. Z drugiej strony mamy też widzów i osoby prowadzące kanał, dzięki którym miał dom i kasę, ale też pośrednio przyczyniały się do rozwoju choroby. Wszyscy tak naprawdę czerpali z tej sytuacji jakieś korzyści. Moralność patostreamów to rzecz wywołująca dyskusje od dawna i już nieraz widzieliśmy, że ich działania mają fatalne skutki - głównie, dla tych, których losy śledzimy na YouTube.

Jednak co z kwestiami moralnymi po śmierci? Wszyscy wiemy, że np. wytwórnie muzyczne i rodzina dalej zarabiają na tantiemach z piosenek zmarłych piosenkarzy, a za życia artyści też czasem byli wykorzystywani i dostawali ułamek zysków ze sprzedaży. W przypadku Majora sprawa jest "ciut" inna, bo nie miał żadnego kontraktu, bliscy średnio się nim przejmowali, skoro mieszkał u obcych osób i nawet były problemy przy sfinansowaniu jego pogrzebu. Sama ceremonia skończyła się awanturą z udziałem m.in. Krzysztofa Kononowicza.

Nagranie zatytułowane "Ostatni film Majora" zostało dodane w przeddzień śmierci, ale potem pojawiło się jeszcze kilka kolejnych – dodanych już przez osoby zarządzające kanałem. Część internautów jest zdania, że to nie w porządku, a ponadto powinna zostać wyłączona monetyzacja, w tym subskrypcje miesięczne, które np. pozwalają na... "Kontakt do Wojtka oraz możliwość wpływu na Kanał" (59,99 zł/msc), by nikt nie dalej zarabiał na popularności Majora.

Filmiki dodane po śmierci Majora nie notują spektakularnych wyświetleń (np. wideo o tym, jak trafić na jego grób ma tylko 10 tys.), ale wciąż jest prawie 2 tysiące archiwalnych nagrań, do których wracają internauci, by sobie powspominać. I ktoś będzie zgarniał pieniądze z wyświetleń.

Widzowie w odpowiedzi na oburzenie dostają informację, że kasa z wyświetleń ma nie trafiać do osób zarządzających kanałem, ale na m.in. spłatę długów Majora. W jednym z komentarzy możemy przeczytać, że rzekomo nie płacił za mieszkanie, choć w dalszej części artykułu dowiemy się, że został "przygarnięty" przez Dryblasa. Czyli więc to wcale nie były działania charytatywne, jak próbują nam to twórcy kanału nam przestawić? Idzie się w tym wszystkim pogubić.

O długach jest też mowa w poniższym opisie kanału. O co chodzi? Postanowiłem dowiedzieć się u osób obecnie zawiadujących kanałem.

To jedyny oficjalny i legalny kanał z filmami i "lajtami" "Majora" Wojciecha Suchodolskiego, który zmarł 19 czerwca 2023 r. z powodu uzależnienia od alkoholu. Pogrzeb odbył się 26.06.2023 w Białymstoku, zakłócany przez pijanych patowidziów i hieny cmentarne, które dla wyświetleń lansują hejt wobec osób pomagających Majorowi, u których mieszkał w Sędziszowie, które mu pomagały i zorganizowały pogrzeb. Prokuratura nie wydałaby ciała osoby "zamordowanej" osobom, które go "zamordowały". Ewentualne dochody z kanału zamiast do YouTube trafiały do Majora, a obecnie na spłatę długów, pomoc prawną i pokazanie prawdy. Obecnie kanał ma ostrzegać przed skutkami hejtu, patostrimingu, uzależnień.Wojtek z Bombasu - Major SuchodolskiInformacja o kanale

Kto prowadzi teraz kanał Majora i dlaczego? To aktywista z Białegostoku

Obecnie głównym prowadzącym kanał jest Rafał Kosno - działacz społeczny z Białegostoku (to właśnie tam poznał Majora i Konona), który m.in. w wyborach parlamentarnych w 2019 roku startował z listy Liroya, ale ostatecznie nie dostał mandatu.

Przyznał mi, że "kanał od dłuższego czasu prowadzą osoby, które (Major - red.) za życia poprosił o pomoc". Zadałem mu kilka pytań dotyczących długów, celu dalszego prowadzenia kanału i monetyzacji, ale głównie zbywał mnie, odsyłając do nagranych przez siebie filmów i posta z wyjaśnieniami - to właśnie w nim znajdziemy sporo odpowiedzi.

Kosno twierdzi, że to Major miał go poprosić o pomoc przy nowym kanale (czyli tym obecnym) po skasowaniu poprzedniego jeszcze będąc w Białymstoku. "Major zarabiał przez dwa lata na kanale około 1000 zł miesięcznie, wydając miesięcznie około 5000 zł (np. 1600 zł ZUS, 400 zł księgowość, 700 zł abonamenty, taxi po kilka tysięcy złotych, itp. itd.), stąd długi. Chciał żyć na czyjś koszt (widzów, osób, które prosił o pomoc). Dlatego chciał prowadzić 'lajty' z donejtami, a patowidownia preferowała patostreamy zamiast filmów z np. wycieczek czy jak np. 'psznie je'" – czytamy w tym wpisie.

Nawet nie będąc asem z matematyki - coś nam się nie zgadza. Skoro Major zarabiał tysiaka miesięcznie, to jak mógł wydawać pięć razy tyle? Ktoś mu dokładał resztę lub faktycznie się zapożyczał u innych? A ludzie nie wiedzieli, kim jest i na co przeznaczy pieniądze? Jeśli jednak się zapożyczał, to dlaczego zupełnie obca osoba ma spłacać jego długi i to po śmierci. Dlatego też internauci domagają się faktur i innych dowodów potwierdzających wartość zadłużenia. Wydaje się, że na to nie ma szans.

Ile teraz zarabia kanał Majora na YouTube i na co idą pieniądze?

Kosno zapewnia, że nigdy nie zarabiał na kanale Majora ani niczym związanym z "uniwersum Szkolnej 17". Twierdzi, że przychody z niego są teraz raczej niewielkie - w zeszłym miesiącu przyniósł 2000 zł (ale to też pewnie było związane z zainteresowaniem po śmierci), a w obecnym 700 zł (przy niemal 51 tysięcy subskrybentów). "Po odliczeniu kosztów, podatków, są długi, a nie zarobki" – napisał mi w mailu.

Wcześniej dowiedzieliśmy się, skąd rzekomo mają pochodzić długi Majora. O co więc chodzi z pomocą prawną, która też jest w opisie? Nieżyjący gwiazdor YouTube'a jej już nie potrzebuje. "Dotyczy spraw przeciwko osobom pomawiającym" – poinformował mój rozmówca. Twierdzi, że ludzie piszą "pomówienia, hejt, kłamstwa o śmierci Majora" i najwyraźniej takie osoby będą przez niego pozywane, choć raczej trudno to będzie udowodnić w sądzie, bo wiele osób po prostu zadaje pytania, bo ma szereg wątpliwości i też są zbywani lub nazywani "frajerami spod bramki".

Jaki jest więc sens dalszego funkcjonowania kanału, skoro jego główny bohater nie żyje, z wyświetleń zbytnio nie zarabia, a jego prowadzący jest krytykowany? Według niego "Wojtek z Bombasu - Major Suchodolski" istnieje dalej ku przestrodze, ponieważ "powinien pokazać prawdę o uzależnieniach, by inni mogli nauczyć się czegoś na cudzych błędach" oraz "jako przykład, do czego doprowadza hejt i patostreaming".

Jest to absurdalne tłumaczenie, bo przecież nie takie było pierwotne założenie tego kanału, więc nie znajdziemy na nich treści edukacyjnych. A hejt jest napędzany przez samych twórców kanału, właśnie przez to, że go dalej prowadzą i montezują (po śmierci nawet przez pewien czas na kanale był link do strony sklepu z suplementami diety, który wyglądał jak reklama, ale miał pomóc alkoholikom - od tego jest terapia, jeśli już), co jest dość naturalną reakcją na takie akcje po odejściu kogoś, kogo oglądali przez lata na YouTube.

Dlaczego nikt tak ochoczo nie pomagał Majorowi, gdy ten jeszcze żył i się upijał?

Wiele osób pewnie zastanawia, dlaczego dopiero po śmierci Majora kanał ma nagle przestrzegać przed alkoholem, a wcześniej nikt z założycieli nie miał problemu z tym, że pokazywał patologię. To bardzo cyniczna próba wyjaśnienia tego, co teraz robią. Dlaczego też nie pomagali swojemu choremu koledze za życia - ani w Białymstoku, ani Sędziszowie?

Kosno we wcześniej wspominanym wpisie na kanale zapewnia, że nie pozwalał na to, jak każdy alkoholik. "Ponieważ pomimo wielokrotnych prób pomocy nie chciał z niej skorzystać, nie chciał się leczyć z uzależnień od alkoholu, palenia i narkotyzowania, co powodowało kłótnie, bójki, interwencje policji, wizyty na izbie wytrzeźwień, kary, mandaty, wyroki przymusowego leczenia, wielokrotnie uciekał ze Szkolnej do np. hoteli, Niemiec, na 'imprezy'" – wylicza Kosno.

Dodaje, że Major przeprowadził się do Sędziszowa, bo "nikt już w Białymstoku nie chciał mu pomóc, zraził do siebie wszystkich, nikt nie chciał wynająć mu pokoju, czy mieszkania, z powodu dewastacji, awantur itp. itd. kłopotów".

Kosno podaje też, że "Jacek Haras 'Dryblas' z rodziną przygarnęli Majora, dając mu szanse na lepsze życie niż na Szkolnej 17, oddzielny pokój itp. 'Major' jako osoba uzależniona, dalej nie chciał się leczyć, pił codziennie, wciągając w to codziennie picie otoczenie np. Jacka Harasia 'Dryblasa', który pił do tej pory sporadycznie. Gdy mu tego zabraniano, jako osoba uzależniona uciekał jak poprzednio, składał fałszywe przysięgi, obietnice. Np. w Niemczech 'Major' zachowywał się gorzej". "'Majora' zabił alkohol i alkoholizm, a nie 'Dryblas', taka jest prawda" – podsumowuje.

W to, że nie dawał sobie pomagać, musimy wierzyć na słowo, ale chyba nikt też nie wierzył w to, by Major z takimi "przyjaciółmi" miał wyjść na prostą. Był zniszczonym człowiekiem, ale już same okoliczności jego śmierci nie są takie jasne. Nawet po miesiącu internauci snują różne teorie np. na Wykopie, bo uważają, że można go było uratować.

Widzowie nie wierzą w żadne tłumaczenia i proszą prokuraturę o pomoc

Wszystkie wcześniejsze wyjaśniania nie przekonują fanów Majora, którzy dalej nie dowierzają w informacje długach, uważają, że Major był "namawiany do picia przez opiekuna", choć już tego nie chciał robić, a jego śmierci można było zapobiec.

Stąd proszą prokuraturę w Jędrzejowie w petycji (podpisało ją ponad 2 tysiące osób) "o spojrzenie na tę sprawę pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, nieudzielenia pierwszej pomocy osobie w stanie zagrożenia życia, niszczenia lub ukrywania dowodów przestępstwa albo przywłaszczenia bądź kradzieży ruchomości i środków pieniężnych należących do zmarłego".

Kosno chce usunięcia petycji, ponieważ jego zdaniem autor "rozpowszechnia nieprawdziwe informacje", a "przyczyna śmierci Wojciecha Suchodolskiego jest znana, to wieloletni alkoholizm". I pewnie do czasu opublikowania wyników sekcji zwłok i ewentualnego śledztwa obie strony będą się tak w kółko przerzucać oskarżeniami, a dalsze funkcjonowanie kanału Majora będzie prowadzić do napięć i kontrowersji, a miało być odwrotnie.