
Polska to kraj o bogatej historii i różnorodnych krajobrazach, a także wbrew temu, co często sami o sobie mówimy, pełen serdecznych ludzi. To wszystko sprawia, że stajemy się coraz bardziej popularnym kierunkiem dla międzynarodowych podróżników.
Odwiedzają nas już nie tylko turyści z takich krajów jak Anglia, Niemcy, czy Czechy. Swoją ofertą turystyczną zainteresowaliśmy również mieszkańców innych regionów, takich jak Bliski Wschód. Nie ma już nic dziwnego w widoku licznych muzułmańskich rodzin spacerujących po deptakach, czy też przechadzających się po górach. Mimo że ich coraz częstsze wizyty widać było już w roku 2015, kiedy to zainteresowali się polskimi górami, to dopiero teraz przeżywamy prawdziwe oblężenie.
Jest to między innymi wynikiem bardzo szerokiej promocji Polski na targach turystycznych w Dubaju, a także tego, że turyści, którzy już nas odwiedzili, ochoczo polecają Polskę swoim przyjaciołom i rodzinom. Co ciekawe, nawet na muzułmańskich portalach uchodzimy za kraj, który warto odwiedzić.
Czytamy w artykule na portalu halalspy.com
I choć dla nas taki opis może wydawać się nieco dziwny, bo przecież sami nie jeździmy za granicę w poszukiwaniu pierogów, to w przypadku osób przybywających do nas z Bliskiego Wschodu, dostępność restauracji halal jest bardzo ważna. A w większych miastach znajdą taką ofertę bez problemu.
Mimo zachwalania Polski jako wakacyjny kierunek, portal halalspy.com ostrzega również, że dochodzi u nas do aktów agresji i należy zachować ostrożność.
Informuje portal halalspy.com
Skąd pochodzą nasi muzułmańscy goście? Zwykle są to osoby przyjeżdżający z krajów takich jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar czy Arabia Saudyjska. Docierają do Polski lotami oferowanymi przez linie lotnicze Emirates i FlyDubai, których samoloty latają bezpośrednio do Warszawy i Krakowa. To jednak nie stolica jest tym, co najbardziej interesuje muzułmańskich turystów, a Kraków oraz pobliskie Zakopane i okoliczne pasma górskie.
Postanowiliśmy zapytać krakowskich sprzedawców oraz usługodawców o to, jakie mają doświadczenia z podróżnymi ze wschodu. Ich odpowiedzi były czasem bardzo zaskakujące.
500 zł napiwku za nic
Jest ciepłe lipcowe popołudnie i chociaż mamy środek tygodnia, to na krakowskim rynku ciężko jest go odróżnić od weekendu. Tutaj zawsze tłoczno jest od turystów, restauracje są pełne, a dookoła rozłożone są kramiki, na których sprzedawane są przeróżne krakowskie pamiątki.
To właśnie w jednym z takich miejsc pracuje pani Joanna. W asortymencie straganu, który obsługuje, znajduję klasyczne magnesy ze Smokiem Wawelskim, pocztówki z Sukiennicami i sól z Wieliczki w ozdobnym opakowaniu. Można u niej również zakupić pluszaki dla dzieci i te tradycyjne w kształcie smoka, jak i popularnej ostatnio gęsi.
Wcześniej podchodziłam do kilku innych miejsc, ale kiedy pytałam pracowników o to, jakie mają doświadczenia z muzułmańskimi turystami, raczej nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Jedni narzekają, że mężczyźni często próbują się targować, inni twierdzą, że nic złego na nich powiedzieć nie mogą, że to spokojni ludzie, a że nie piją, to i awantur nie robią.
Inaczej jest w przypadku pani Joanny, która od razu po zadaniu pytania, zaczyna opowiadać niesamowitą historię, która przytrafiła jej się kilka tygodni temu.
Mówi pani Joanna, pracownica jednego ze straganów z pamiątkami w Krakowie.
Choć początkowo można wątpić w prawdziwość tych słów, to okazuje się, że pani Joanna nie jest odosobnionym przypadkiem. Dzień, w którym niespodziewanie otrzymała 500 zł napiwku, był bowiem jednym z dni najważniejszego muzułmańskiego święta Kurban Bajram, znanego także pod nazwą Święto Ofiarowania lub Id al-Adha.
Kurban Bajram ma upamiętniać ofiarę Abrahama i jego posłuszeństwo wobec Boga, a w ramach jego obchodów wspólnie odwiedza się meczet, rozdziela prezenty i recytuje koran. W czasie Święta Ofiarowania wielu muzułmanów składa też datki pieniężne na fundacje charytatywne oraz pomoc biednym.
O podobnych sytuacjach obdarowywania nieznajomych pieniędzmi można przeczytać również w innych artykułach. Pani Maria, która spacerowała ze swoją córeczką po parku, tak relacjonowała zdarzenie, które spotkało ją i jej córkę:
Wypowiedź pani Marii z 2021 dla Gazety Krakowskiej
Nie zawsze chcą rozmawiać z kobietami i lubią się targować
Kolejną osobą, z którą mam okazję porozmawiać, jest Karolina, która od kilku lat dorabia sobie, jeżdżąc na krakowskich dorożkach. Twierdzi, że chociaż w poprzednich latach zdarzali jej się muzułmańscy turyści, to jeszcze nigdy nie było ich tak wielu, jak w tym roku. Zdarzają się dni, że stanowią oni około 80% całej klienteli.
Większość zainteresowanych przejażdżką rodzin od razu przechodzi do targowania się, którym zajmuje się mężczyzna, głowa rodziny. Po otrzymaniu cennika odwracają się zwykle do rodziny i rozpoczynają dyskusję, aby po chwili zapytać o zniżkę. Zdarza się jednak też, że wsiadają od razu bez prób negocjacji.
Ze względu na to, że dorożki mają ograniczoną liczbę miejsc, a rodziny są liczne, bywa i tak, że z wycieczki korzystają jedynie kobiety i dzieci, a mężczyźni na nie czekają.
Choć raczej nie występuje żaden problem z rozmawianiem z kobietami, to jakiś czas temu miała miejsce sytuacja, w której muzułmański turysta nie chciał rozmawiać z dziewczynami jeżdżącymi na dorożkach, ale za to usilnie poszukiwał ich szefa. Jak się później okazało, szukał go w celu wypytania o leki dla konia. Z kolei z relacji jednej z kobiet sprzedających wycieczki wynika, że czasem do rozmowy z nią mężczyźni posyłają po prostu swoje żony.
Tym, co jest zauważalne, jest świetna znajomość języka angielskiego nawet przez najmłodsze, około czteroletnie dzieci. To właśnie one chętnie zagadują dziewczyny pracujące na dorożkach, chwaląc ich włosy, czy też zadając pytania na temat koni.
Podsumowuje Karolina, pracownica jednej z krakowskich dorożek.
Jak widać, muzułmanie upodobali sobie Polskę jako kierunek do zwiedzania, a sprzedawcom i usługodawcom podobają się jako klienci pomimo różnic kulturowych. A dzięki temu my jako naród stajemy się coraz bardziej tolerancyjni i przyjaźni dla turystów, którzy tak bardzo się od nas różnią.