12 godzin i 26 minut – tyle zajęło ławie przysięgłych londyńskiego sądu stwierdzenie, że Kevin Spacey jest niewinny w sprawie o napaść seksualną na czterech mężczyzn na terenie Wielkiej Brytanii w latach 2001-2013. Aktor wyraził swoją wdzięczność, jednak w internecie nie brakuje teorii spiskowych na temat jego uniewinnienia.
Reklama.
Reklama.
Występował m.in. w "House of Cards", ale także w kultowym "Siedem", "American Beauty" i "Podejrzanych". Ma też na koncie jedno z bardziej niezręcznych coming-otów, w historii, gdy przyznał się do tego, że jest gejem... akurat w momencie, gdy pierwszy raz oskarżono go o napaść seksualną.
Tak było w 2017 roku, gdy mężczyzna o nazwisku Anthony Rapp oskarżył go, że gdy miał 14 lat 26-letni aktor chciał z nim uprawiać seks. Spacey stwierdził wtedy, że nie pamięta takiej sytuacji, która mogła być wtedy wynikiem jego alkoholowego upojenia, ale jeżeli dopuścił się jakichkolwiek niepożądanych zachowań, to przeprasza.
Potem jednak pojawiły się kolejne oskarżenia pod adresem Spaceya. Wiele oskarżeń, wszystkie natury seksualnej.
- On jest niezwykle znanym aktorem, który zdobył wiele nagród. Jest on również, według prokuratury, mężczyzną, który napastuje seksualnie innych mężczyzn. Człowiekiem, który nie szanuje osobistych granic ani przestrzeni, człowiekiem, który wydaje się czerpać przyjemność z tego, że inni czują się bezsilni i niekomfortowo, seksualnym dręczycielem - mówiła prokurator Christie Agnew, cytowana przez TVN 24.
Ława przysięgłych w Wielkiej Brytanii uznała jednak, że Spacey jest niewinny zarzucanych mu przestępczych czynów, jakich miał się dopuścić na terenie UK w latach 2001-2013. Aktor nie krył wzruszenia przed mediami po usłyszeniu wyroku.
"To chyba zrozumiałe, że muszę jeszcze przeprocesować to, co się dzisiaj wydarzyło. Chciałbym jednak wyrazić swoją wielką wdzięczność ławie przysięgłych, którzy poświęcili swój czas, by ostrożnie przyjrzeć się wszystkim dowodom i faktom, zanim podjęli swoją decyzję" – powiedział Spacey.
Internet jednak dzieli się swoimi własnymi teoriami spiskowymi, które zdają się nieco przybliżać aktora... do postaci, którą grał w serialu "House of Cards".
Internauci podają przykład m.in. Ari Behna, pisarza i byłego męża księżniczki Norwegii, który miał być jedną z ofiar Spaceya. Dramaturg miał popełnić samobójstwo. Na Twitterze (czy jakkolwiek w tym tygodniu teraz nazywa się ta platforma po zmianie loga przez Elona Muska) można znaleźć wpis, który sugeruje, jakoby śmierć Behna mogła nie być przypadkiem. Grubo internecie, grubo.
"Nie zapominajmy o ofiarach Kevina Spaceya, które »zmarły w wyniku samobójstwa«. Takich jak Ari Behn, który odszedł dzień po tym, jak Spacey opublikował ten film" – czytamy na Twiterze.
Podobny ton na temat uniewinnienia aktora można znaleźć też w innym poście, gdzie zestawione są ze sobą nagłówki artykułów informujących o "tajemniczych śmierciach" osób, które były związane z oskarżeniami Spayceya.
Nie brakuje też porównań do słynnej roli Spaceya w filmie "Podejrzani", gdzie –SPOLIER – jego postać oszukała wymiar sprawiedliwości i udało jej się wyjść na wolność pomimo popełnionych przestępstw.
Wszystko to oczywiście pozostaje w sferze domysłów i internetowych złośliwości, których w tej przestrzeni nigdy nie braknie.
Serwis filmowy Naekranie przytacza słowa aktora, który stwierdził, że "są obecnie ludzie, którzy są gotowi mnie zatrudnić w momencie, gdy zostanę oczyszczony z zarzutów w Londynie. Gdy tylko to się wydarzy, są na to gotowi".
Czas pokaże, czy zobaczymy aktora w nowych produkcjach, czy może internetowe teorie spiskowe przybiorą na sile. Wiadomo już jednak, że w świetle uniewinnienia aktora, w sieci nie brakuje też głosów oczekujących wielkiego powrotu na ekrany wspomnianego wcześniej Franka Underwooda z "House of Cards".