Ewa Minge w jednym z najnowszych wywiadów nazwała feminizm "totalną głupotą". Wypowiedź projektantki odbiła się szerokim echem w mediach. Teraz do całego zamieszania odniosła się sama zainteresowana.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Ja uważam, że feminizm to jest jakaś totalna głupota. Bo jak świat światem kobiety rządziły tym światem. Byłyśmy szyją niejednej głowy i to mądrą szyją. Uważam, że pozbywamy się ogromnego pierwiastka kobiecości – mówiła Minge w rozmowie z Żurnalistą.
Minge nie odpuszcza. Dodała nowy wpis
Jej słowa wywołały kontrowersje. W nowym poście na Instagramie projektantka napisała, co o tym wszystkim myśli.
"Afera medialna i burza z powodu mojego stwierdzenia w wywiadzie z @zurnalistapl, wyrwanego jak tłusta przynęta z kontekstu i całej 1,5 h rozmowy. Tym, którzy odsłuchali i zalewają mnie dosłownie podziękowaniami i uznaniem i ja dziękuje. Nie za zgodność poglądów, a za te 1,5 h odsłuchania i zrozumienia. Mediom, które przedrukowują głupoty, radzę posłuchać" – zaczęła.
W dalszej części wpisu wspomniała o eksponowaniu przez kobiety swoich ciał w mediach społecznościowych.
"Od wielu lat powtarzam swój własny slogan zapożyczony przez liczne feministki z kongresu, na którym go wypowiedziałam, że to MY KOBIETY RODZIMY I WYCHOWUJEMY MĘŻCZYZN i dzięki narzędziom, jakie wywalczyły nasze prababki, w przeważającej mierze zależy, czy będą oni wychowani w szacunku do kobiet, czy będą je postrzegali jako równouprawnione partnerki, czy kawał mięsa z otworami, który nagminnie ślizga mi się na ekranie telefonu, jak tylko włączę social media" – kontynuowała.
Potem zasugerowała, że to kobiety są winne temu, iż utrwalane są dyskryminujące, seksistowskie zachowania. Nawiązała do króliczkach Playboya.
"To kobiety ustawiały się w kolejce pod domem Hefnera, żeby włożyć na głowę różowe uszy. Nikt ich nie łapał, nie dyskryminował na siłę. Dopóki będziemy same skupiały uwagę świata na seksistowskich obrazkach, osobiście produkując je w celach autopromocji, dopóty będziemy postrzegane jako narzędzie do zaspokajania potrzeb nadrzędnego samca" – dodała.
"Osobiście przeszłam przez piekło i próbę dominacji potwora w spodniach a w zasadzie przyciasnych w kroku spodenkach i dlatego, że wychowały mnie twarde, prawdziwe, pełne honoru i godności feministki, wyrwałam się spod jego marzeń o dominacji i radzę sobie w życiu bez obejmowania obfitym biustem czyjegokolwiek czoła, aby na chwile mu świat przesłonić" – stwierdziła.
"Tak, dzisiejszy feminizm to iluzja i głupota. Jeżeli feministki nie zrozumieją, że najgorszym wrogiem kobiety jest druga kobieta, to będziemy, drogie Panie w wiecznej du*ie. Pani, której du*ę zapożyczyłam z profilu, przepraszam i dziękuję..." – zakończyła, załączając zdjęcie pośladków.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Moi drodzy zwolennicy dzisiejszego feminizmu... O co chodzi? Czy to mężczyźni wrzucają na swoje profile w social mediach gołe dupy, wycierają ekran silikonami powiększonymi do rozmiaru arbuzów i grzeją wyobraźnie? Czy tylko ja zauważyłam, że nasze prababki, prawdziwe feministki, walczące o równe prawa kobiet przewracają się w grobie z tego m.in. powodu?