Kohersen CY021 to jeden z tych kombajnów kuchennych, nad którymi zachwyty mogła piać zarówno koleżanka, ogarniająca pięcioosobową rodzinę, jak i kolega - wieczny singiel. Kochersen potrafi wykonywać 30 różnych kuchennych funkcji, dzięki którym można zrealizować co najmniej 500 przepisów - tyle znajduje się obecnie w bazie urządzenia, ale sukcesywnie będą do niej dodawane nowe pozycje. W pamięci urządzenia można również zapisywać własne receptury, czyli tak naprawdę możliwości są nieograniczone.
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji korzystać z urządzenia tego typu, zastanawiacie się pewnie, jak to możliwe. Już tłumaczę.
Myśląc “robot kuchenny” wyobrażamy sobie masywnego olbrzyma. W rzeczywistości Kohersen gabarytami nie odpowiada może czajnikowi, niemniej jednak nie można powiedzieć, że zajmie “całą kuchnię”. Ma zaledwie 39 cm szerokości, 24 cm głębokości, czyli mniej niż przeciętna mikrofalówka. Wysokość urządzenia to 33 cm. Spokojnie zmieści się na każdym blacie, nawet w małej kuchni.
Sercem Kohersena jest silnik, schowany w estetycznej, czarnej, białej lub szarej obudowie. Jego moc wynosi 1000 W, co, jak zaznacza producent, jest wartością wyższą niż ta, spotykana w większości tego typu urządzeń. Wrażenie robi też informacja o liczbie obrotów ostrza czy mieszadła na minutę: 10 tys. to niemalże rynkowy rekord. Dodajmy, że wybudowana w urządzenie grzałka ma moc 1000 W, co oznacza, że Kohersen świetnie radzi sobie ze smażeniem, gotowaniem i grzaniem.
Solidne ostrza pozwalają natomiast na mielenie… wszystkiego. Mając Kohersena na wyposażeniu nie musicie już zastanawiać się, czy możecie skruszyć w nim lód, zmielić orzechy, sproszkować cukier na puder, czy zboże na mąkę. Możecie, a nawet powinniście (jeśli nigdy nie sprawdzaliście, jaka jest różnica cenowa pomiędzy kilogramem cukru a kilogramem jego pudrowego odpowiednika - zróbcie to).
Mielenie, kruszenie i rozcieranie to zasługa solidnych ostrzy, wykonanych ze stali nierdzewnej. Z tego samego materiału odlano łopatkę do wyrabiania ciasta, oraz mieszadło saute, czyli po prostu mieszadło, które przypilnuje, aby podczas smażenia nic nie przywarło do dna kielicha (uwaga, większość innych robotów nie posiada takiego elementu!).
A skoro o kielichu mowa: naczynie również ma ścianki ze stali nierdzewnej. Jego pojemność to 3,3 litra, ale realnie można w nim przyrządzić 2,3 l zupy czy na przykład gulaszu, albo ok. 800 g ciasta. Nie są to ilości hurtowe, ale też urządzenie nie jest przeznaczone do użytku przemysłowego. Dla 3-4 osób spokojnie wystarczy.
Sam kielich zabezpieczony jest pokrywką wyposażoną w blokadę. W rancie znajdują się uszczelki, dzięki którym podczas gotowania w naczyniu utrzymuje się odpowiednia temperatura. Na środku znajduje się natomiast otwór, zabezpieczony kubeczkiem, który pełni również funkcję miarki do płynnych składników, takich jak olej czy ocet.
Obok kielicha znajduje się dotykowy wyświetlacz - duży, zorientowany pionowo, sprawia, że dostęp do menu jest wygodny, podobnie jak śledzenie ustawień czy podążanie za kolejnymi krokami przepisów.
Do zestawu dołączona jest również waga, którą można zainstalować w górnej części urządzenia. Jest to jednak element w pełni samodzielny - można korzystać z niego również na blacie. Dodatkowym wyposażeniem jest również koszyczek oraz większe naczynie do gotowania na parze, a także mieszadło motylkowe oraz silikonowa szpatułka.
I to tyle. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Kohersen to w zasadzie bardziej rozbudowany blender. W rzeczywistości to wiele urządzeń w jednym.
Tym, co odróżnia Kohersena od robotów “zwykłych” robotów kuchennych, jest fakt, że oprócz posiekania, przemieszania czy ubicia produktów, może on je również gotować, smażyć i podgrzewać do temperatury aż 120 stopni.
Najprostszym przykładem tego, jak proste, acz genialne jest to połączenie, może być prozaiczna zupa krem, która całościowo powstaje w jednym tylko urządzeniu. Kohersen posieka cebulę, następnie ją usmaży, potem ugotuje ulubione warzywa, a następnie zmiksuje całość na idealnie gładki krem. Wy tylko dorzucacie poszczególne składniki.
Skąd wiadomo, jakie składniki, ile i kiedy dorzucać? Jeśli wybierzemy przepis z bazy urządzenia, każdy kolejny krok wyświetli się na ekranie. Naprawdę, nie ma nic prostszego.
W Kohersenie można też, co polecam, gotować “na czuja”, albo według przepisu, sprawdzonego wcześniej w “normalnym” garnku - jeśli macie jakiekolwiek pojęcie o gotowaniu, szybko złapiecie rytm pracy urządzenia i nauczycie się dostosowywać jego parametry do własnych potrzeb. Kohersen pozwala dowolnie manipulować mocą grzania, szybkością obrotów i czasem pracy.
A jeśli takich umiejętności nie posiadacie, wystarczy… słuchać poleceń. Wróć. Najpierw trzeba jeszcze zdecydować, na co mamy ochotę, a to może nie być łatwe, bo do wyboru mamy dania z całego świata. Włoskie spaghetti, indyjskie curry, polski gulasz? Nie ma problemu. Jak już pisałam, instrukcje są na tyle czytelne, że nawet ktoś, kto nigdy wcześniej nie miał w ręku garnka czy patelni, da sobie radę.
Kohersen łączy się z naszą domową siecią wifi. Dostęp przyznajemy podczas pierwszego uruchomienia urządzenia - wystarczy wpisać hasło. Podobnie proste jest podpięcie robota pod mobilną aplikację Tuya Smart. Ściągamy apkę, apka wyszukuje urządzenie, łączymy oba urządzenia w parę i gotowe.
Z poziomu aplikacji możemy kontrolować poszczególne etapy przygotowywania przepisu oraz wybierać dania do zrobienia. Jeśli znajdziemy się poza zasięgiem urządzenia, przepisy możemy przeglądać na stronie producenta.
Robotów kuchennych, które przeprowadzą nas krok po kroku przez proces gotowania pojawia się na rynku coraz więcej. Dlaczego więc warto wybrać Kohersena? Dostrzegam co najmniej kilka powodów:
Kohersen CY021 jest, jak już wspomnieliśmy, w zasadzie kompaktowy (jak na urządzenie tego rodzaju, oczywiście). Ponadto jego bryła jest prostokątna, co znacząco ułatwia wpasowanie go w przestrzeń kuchenną - zmieści się nawet na wąskim blacie i, co ważne, nie zsunie się z niego podczas pracy. Mielenie czy miksowanie sprawia, że urządzenie wpada w wibracje, ale umiejscowione na spodzie przyssawki chronią je przed mimowolnym tańcem na stole.
Na półce z robotami kuchennymi znajdziemy różnorodne cenówki. Kohersen CY021 kosztuje ok. 2,5 tys. zł. W porównaniu z niektórymi konkurencyjnymi produktami to nawet o połowę mniej. Z drugiej strony, jest to pułap, który pozwala na zachowanie jakości poszczególnych komponentów i zapewnienie bezpieczeństwa użytkowania. Pamiętajcie, że jest to urządzenie, które grzeje do 120 stopni i sieka z prędkością 10 tys. obrotów na minutę - musi posiadać stempel jakości.
Zaskoczeni? Tak, Kohersen to nasz rodzimy wyrób. To nie musi być oczywiście gamechanger, ale zawsze miło wiedzieć, że wspieramy lokalny biznes.
To jest coś cudownego. Zestaw do gotowania na parze plus koszyczek, wkładany do środka kielicha to aż trzy przestrzenie do parowania. A instaluje się je banalnie prosto i przede wszystkim szybko. W przeciwieństwie do standardowych parowarów nie ma też problemów z myciem poszczególnych elementów.
Wiem, wiem, funkcję oczyszczania kielicha posiadają też inne roboty. Niemniej jednak nie wszyscy o tym wiedzą, więc uprzejmie donoszę: właściwie możecie zapomnieć o zmywaniu, a pokrywkę wrzucić do zmywarki (tylko pamiętajcie o zdjęciu uszczelek!).
Największą zaletą Kohersena jest jednak tak naprawdę ogrom możliwości: to urządzenie zastępuje co najmniej kilka, które z reguły kupuje się osobno. Maszynka do lodów? Wolnowar? Maszyna do wyrabiania ciasta? Blender kielichowy? Mogę tak wymieniać bardzo długo.
Powtórzę to jeszcze raz: praktycznie nie znam dania, którego nie dałoby się przygotować w tym urządzeniu. Wyrobi ciasto drożdżowe, zrobi lody, ubije pianę z białek. Dzięki funkcji wolnowaru ugotuje super miękkie mięso, potrafi gotować sous-vide, a zrobienie w nim majonezu to bułka z masłem. Kohersen wyciska soki, “produkuje” jogurt, konfituje, gotuje w kąpieli wodnej, ugniata, uciera, rozdrabnia, kruszy, sieka. Naprawdę, można go sprawdzić na wielu kuchennych frontach.
Pierwszym daniem, jakie “ugotował” dla mnie Kohersen był gulasz. I w zasadzie tyle wystarczyło, żebyśmy się poznali na tyle dobrze, że podczas kolejnego gotowania to ja byłam szefem. Funkcja przepisów jest super jeśli naprawdę nie lubicie, nie umiecie, nie macie czasu gotować. Wtedy - jasne. Wchodzicie w aplikację, wybieracie to, na co macie ochotę i voila - obiad na stole gotowy.
Jeśli jednak macie w sobie nawet bardzo cieniutką żyłkę szefa, szybko odkryjecie, że urządzenia takie jak Kohersen to taki kuchenny multitool, ułatwiający i przyspieszający pracę, ale jednocześnie klucz, otwierający kolejne kreatywne szufladki w waszych “kuchennych” mózgach.
Chcecie na własnej skórze, albo raczej - własnych kubkach samokowych - przekonać się, co tak naprawdę potrafi Kohersen CY021? Urządzenie znajdziecie na stronie producenta, marki Kohersen.