W piątek (25 sierpnia) świat sportu obiegła tragiczna informacja – nagle, w wieku zaledwie 36 lat zmarł Windham Rotunda, znany bardziej jako Bray Wyatt, jeden z byłych mistrzów federacji WWE.
Dwa dni wcześniej świat zawodowych zapasów pożegnał natomiast weterana tego sportu Terrence'a "Terry'ego" Funka, znanego m.in. z ekstremalnych pojedynków z użyciem niebezpiecznych narzędzi.
Byli i obecnie wrestlerzy oddali im swój hołd.
Na stronach poświęconych wrestlingowi można było przeczytać, że Terry zmagał się z problemami zdrowotnymi już od jakiegoś czasu. Wszyscy oczywiście życzyli mu jak najlepiej, jednak to śmierć Rotundy była tu kompletnym zaskoczeniem.
Jeszcze tego samego dnia, w którym media poinformowały o jego odejściu, wyjawiono przyczynę śmierci. Powołując się na serwis "Fightful" brytyjski dziennik "The Mirror" przekazał, że Windham Rotunda odszedł na zawał serca, co miało być też konsekwencją szkód wyrządzonych przez wcześniejsze zachorowanie na COVID-19.
Rotunda dołączył tym samym do tragicznej listy profesjonalnych wrestlerów, którzy odeszli z tego świata przed 50. rokiem życia. Niestety smutne statystyki na ten temat pojawiają się w mediach od lat.
W 2015 roku BBC News podało precyzyjne statystki, które oparto na badaniach naukowców z University of Eastern Michigan, bazujących na grupie 557 byłych zapaśników.
"Spośród 62 zapaśników z tej grupy, którzy zmarli w latach 1985-2011, 49 zmarło przed 50. rokiem życia. Co więcej, 24 z tych 49 zmarło przed 40. rokiem życia, a dwóch nawet przed 30. rokiem życia. Badanie wykazało, że śmiertelność wśród zapaśników w wieku od 45 do 54 lat była 2,9 razy wyższa niż wśród mężczyzn w całej populacji USA" – czytamy w artykule "Why do wrestlers so often die young?".
Najczęstszą przyczyną zgonów miały być choroby układu krążenia.
Dr Jonathan Gelber jest chirurgiem i specjalistą medycyny sportowej, to także autor tekstu "Why professional wrestlers are more likely to die young" z 2021 roku, dostępnego na stronie salon.com.
Dr Gelber wymienia szereg czynników, które wpływają na nieraz szybko pogarszający się stan zdrowia u niektórych z aktywnych zawodników. Wśród nich typuje mieszankę ryzyka związanego z samym narażaniem swojego organizmu w ringu z narażaniem swojego zdrowia też poza nim.
"Przyczyny śmierci zapaśników koncentrują się wokół samobójstw, przedawkowania narkotyków lub ataków serca. Powszechne są również wstrząsy mózgu lub urazy mózgu [...] Do tego dochodzą efekty rollercoastera sławy: podobnie jak w przypadku wielu sławnych ludzi, narkotyki są często substytutem uczuć uwielbienia i szacunku, które już dawno minęły" – tłumaczy Gelber, przypominając przy tym o słabości do bardziej rock'n'rollowego sposobu życia wielu sportowców na przestrzeni lat.
Zauważa on jednak jeszcze jedną cechę wśród wrestlerów, która również może wpływać na stan ich zdrowia – używanie sterydów anabolicznych, które wpływają m.in. na wzrost mięśni, ale mają też wpływ właśnie na choroby układu krążenia i powiększone serce.
Na szczęście kwestia aplikowania sobie środków wspomagających miała z biegiem lat ulec zmianie na lepsze, a sami zawodnicy podlegają testom organizowanym przez federacje, które ich zatrudniają.
"Talenty WWE są poddawane losowym testom narkotykowym i oczekuje się od nich prowadzenia zdrowego stylu życia, wzmocnionego przez nasz »Talent Wellness Program«, który został ustanowiony w 2006 roku" – przekazał BBC News rzecznik prasowy WWE.
W tym samym artykule Eric Cohen, nowojorski dziennikarz piszący o wrestlingu, zwrócił jednak uwagę na tryb pracy, na jaki godzą się zapaśnicy. "W pro-wrestlingu nie ma okresu »poza sezonem«. Amerykańscy futboliści grają, ile, 16 meczów w sezonie? A potem mają pół roku wolnego. Zapaśnicy mogą być na ringu od pięciu do sześciu razy w tygodniu" – stwierdził.
"Jestem starym, zepsutym kawałkiem mięsa... i jestem sam. I zasługuję na samotność. Po prostu nie chcę, żebyś mnie nienawidziła" – mówi do swojej córki Randy "Taran" Robinson, postać grana przez Micky'ego Rourke'a w filmie "Zapaśnik". Jego bohater to zawodowy wrestler, który swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą.
Występuje więc na kameralnych galach wrestlingu w tzw. hardcore match, gdzie teoretycznie nie ma zasad i można się okładać po ciele także krzesłami, kijami, a także ostrymi przedmiotami. Tak, wrestling do pewnego stopnia jest wyreżyserowany, ale rozcięta skóra i siniaki są prawdziwe. A fani na trybunach chcą oglądać, jak "Taran" Robinson krwawi.
Jest jeszcze jeden problem – Randy cierpi na chorobę serca. Diagnoza nie brzmi pomyślnie – każdy jego kolejny pojedynek może być jego ostatnim. Mimo to zapaśnik decyduje się na jeszcze tę jedną walkę, będącą zwieńczeniem jego kariery. Wie dobrze, że może już nie zejść z ringu.
Film z 2008 roku mocno podzielił środowisko wrestlerów. Część zawodników wyraziła swoje dla niego swoje wsparcie, nie brakowało słów krytyki – jakoby wrestling został w nim przedstawiony w sposób daleki od prawdy.
Z tym stanowiskiem nie zgodził się jeden z najsłynniejszych wrestlerów w historii tego sportu – Roddy "Rowdy" Piper. Zapytany, co osoba nieznająca wrestlingu, wyniesie z tego filmu, odpowiedział, że "szacunek".
Jak podaje serwis thesportster.com, Piper "podobno załamał się podczas seansu, a następnie objął Mickeya Rourke'a". Piper miał 61 lat, gdy zmarł nagle 31 lipca 2015 roku. Powodem śmierci był atak serca.