Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow może wkrótce stracić stanowisko. Zastąpić go ma Rustem Umerow, czyli aktualny szef Funduszu Majątku Państwowego Ukrainy. Niestety – pomimo trwającej wojny – Ukrainą nadal wstrząsają afery korupcyjne, w tym te dotyczące wojska.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Informację na ten temat podaje "Ukraińska Prawda". Stanowisko Ministra Obrony Narodowej jest w Ukrainie prerogatywą prezydencką. W związku z tym Rada Najwyższa (parlament Ukrainy) powołuje i odwołuje ministra na jego wniosek.
Szef MON Ukrainy ma stracić stanowisko
Z informacji portalu wynika, że Ołeksij Reznikow może ustąpić ze stanowiska nawet w przyszłym tygodniu. Do tego czasu pełniącym obowiązki I wiceministra obrony narodowej będzie generał broni Oleksandr Pawliuk. Władze Ukrainy mają rozważać mianowanie Reznikowa na stanowisko ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii.
"Ukraińska Prawda" podkreśla, że najbardziej prawdopodobnym kandydatem na miejsce Reznikowa jest obecny szef Funduszu Majątku Państwowego Rustem Umerow. Potwierdziły to źródła portalu w m.in. Radzie Najwyższej.
Tymczasem Ukrainą wstrząsają kolejne afery korupcyjne. Jedna z ostatnio ujawnionych ostatnio afer korupcyjnych dotyczy dostaw z Turcji po zawyżonej cenie kurtek letnich zamiast zimowych, z kolei druga związana jest z niezrealizowaniem całości dostaw amunicji artyleryjskiej przez polskiego pośrednika.
Afery korupcyjne w Ukrainie
Jak zauważyli eksperci z Ośrodka Studiów Wschodnich, kolejne wychodzące na jaw afery osłabiają pozycję ministra obrony Ukrainy Ołeksija Reznikowa i mogą przyspieszyć jego dymisję. W poniedziałek minister, "odpowiadając na pytanie dziennikarzy, czy prezydent zaproponował mu rezygnację, udzielił wymijającej wypowiedzi". Kolejne doniesienie mediów potwierdzają jednak, że najpewniej tak się wkrótce stanie.
Jakby tego było mało, władze mają także problem z dawaniem łapówek, aby uniknąć poboru. Jak informowaliśmy, Ukraina planuje w niedługim czasie zwiększyć mobilizację, by móc skuteczniej walczyć na froncie z Rosją. Pobór kolejnych obywateli skutecznie utrudnia jednak wspomniana korupcja. Wielu Ukraińców, by nie trafić do armii, płaci wysokie łapówki. Media donoszą, że szefowie komisji wojskowych mogą dostawać nawet kilkanaście tysięcy dolarów od jednej osoby.
Przypomnijmy przy okazji, że od chwili rozpoczęcia rosyjskiej agresjiw Ukrainie trwa mobilizacja mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat, jednak nie wszystkich. Do poboru do wojska nie są przewidziane osoby o złym stanie zdrowia, trudnej sytuacji rodzinnej, prowadzące działalność niezbędną dla prawidłowego funkcjonowania gospodarki lub studenci.
Warto też dodać, że afery korupcyjne pojawiają się przez cały czas trwania wojny. I tak na początku tego roku "The Kiev Independent" za serwisem Zn.ua opisał podejrzane transakcje Departamentu Zamówień Publicznych MON Ukrainy. Instytucja ta miała zakontraktować dostawy żywności i usługi cateringowe dla żołnierzy po znacznie zawyżonych stawkach.
Specjaliści od zamówień w resorcie Ołeksija Reznikowa nawet trzykrotnie przepłacali za żywność dla wojskowych z obwodów czerkaskiego, czernihowskiego, kijowskiego, połtawskiego, sumskiego i żytomierskiego. Są to oczywiście to regiony zagrożone rosyjskim ostrzałem rakietowym, ale położone poza frontem.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.