W najnowszym raporcie "Zagrożenia o charakterze terrorystycznym w RP" opublikowanym przez Polskie Towarzystwo Bezpieczeństwa Narodowego można przeczytać: "zagrożenie terroryzmem 'importowanym' (przede wszystkim dżihadystycznym) wprawdzie zeszło z czołówek mediów, ale jego potencjał nadal się utrzymuje, a w perspektywie długofalowej można się obawiać, że wzrośnie". W czasie gdy wybuchał kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej, Stanisław Żaryn, rzecznik Ministra Koordynatora Służb Specjalnych powiedział: "Informacje dotyczące co czwartego badanego (czyli osoby przebywającej w ośrodku dla uchodźców, która przedostała się przez wschodnią granicę) wskazują na ich niebezpieczne powiązania i ich udział w praktykach niezgodnych z prawem. Ustalenia do tej pory poczynione pokazują, że co dziesiąta osoba ma możliwe powiązania z organizacjami terrorystycznymi, przestępczością kryminalną, przemytem ludzi, a także fałszowaniem dokumentacji". Polską odpowiedzią na zagrożenie terrorystyczne ma być między innymi zapora postawiona na granicy polsko-białoruskiej. Ale czy to wystarczy? Jakie jest bardziej realne zagrożenie – fizycznego ataku terrorystycznego czy cyberataku? Na czym mógłby taki atak polegać, jakie sektory są najbardziej zagrożone i – co najważniejsze – czy jesteśmy na taką ewentualność przygotowani? Karolina Opolska do rozmowy zaprosiła dr Paulinę Piasecką, dyrektorkę Centrum Badań na Terroryzmem Collegium Civitas.