Sławomir Świerzyński to muzyk znany z zespołu Bayer Full, a także z bratania się z partią rządzącą. Tym razem lider zespołu disco polo występował w Ślesinie podczas imprezy dla gospodyń wiejskich. 62-latek na scenie z politykiem PiS żartował, że przy 800 plus mógłby się zdecydować na kolejnego potomka. Postawił jednak "warunek".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wokalista zespołu Bayer Full Jego ma za sobą polityczną przeszłość. Należał kiedyś do Polskiego Stronnictwa Ludowego, startował też do Sejmu. Obecnie znany jest z chwalenia partii rządzącej, co robi zazwyczaj przy okazji swoich koncertów na wszelkich dniach miast i lokalnych świętach. Tym razem Sławomir Świerzyński grał podczas sobotniego finału wojewódzkiego Bitwy Regionów w wielkopolskim Ślesinie, w ramach którego kulinarnie rywalizowały gospodynie wiejskie.
Świerzyński w pewnym momencie pokazał na swoje chórki i powiedział, że to jego dzieci, które uczyniły go wielokrotnym dziadkiem. Wokalista ma trójkę dorosłych dzieci: Damiana, Sebastiana i Nikolę. Dzięki nim już sześć razy został dziadkiem, czym często chętnie się chwali.
Podczas koncertu w Ślesinie wokalista nawiązał do programu prorodzinnego Prawa i Sprawiedliwości. Gdy na scenie pojawił się wiceminister rolnictwa Ryszard Bartosik, muzyk rzucił do publiczności: "Czy 500 plus, czy 800 plus, to pierwszy raz od tysiąca lat państwo polskie coś nam dało, bo przeważnie to zabierało".
Polityk odpowiedział na to: "Starajcie się, my chcemy wydać te pieniądze". Świerzyński zażartował wtedy, że sam mógłby zdecydować się na potomka, ale postawił "warunek". "No to jak nam 30 lat odejmą, to my to zrobimy. To by była jazda i zabrakłoby kasy!" – śmiał się muzyk disco polo.
Sławomir Świerzyński przegrał proces
Jak pisaliśmy w naTemat, muzyk nie odniósł sukcesu w sądowej walce o autorstwo piosenki "Tawerna. Pod Pijaną Zgrają". Sprawę przeciw niemu wszczął Grzegorz Bukała z Wałów Jagiellońskich, twierdząc, że "cesarz disco polo" nagrał utwór na swoim albumie z 1999 roku bez podania prawdziwego autora.
Sąd Najwyższy nie przychylił się do argumentów artysty disco polo, Sławomira Świerzyńskiego, który próbował zakwestionować decyzje sądów z Płocka i Łodzi. Te wcześniejsze wyroki zobowiązywały muzyka do opublikowania na stronie zespołu Bayer Full sprostowania i przeprosin, wyjaśniając, że Grzegorz Bukała jest twórcą tekstu i muzyki piosenki "Tawerna. Pod Pijaną Zgrają", a nie osoba oznaczona inicjałami B.M. (nazwisko to pochodziło ze starszego śpiewnika obozowego z 1982 r.). Dodatkowo sądy zarządziły wycofanie z rynku i zniszczenie egzemplarzy tej płyty.
Oba sądy, Okręgowy oraz Apelacyjny, potwierdziły, że to Bukała jest autorem utworu, który już w latach 70. prezentował na festiwalu. Chociaż przez wiele lat nie domagał się swoich praw autorskich w ZAIKS, to jednak prawo było po jego stronie.
Cesarz disco polo" podkreślał również w swoim odwołaniu do Sądu Najwyższego, że w 1999 roku zawarł umowę z ZAIKS, dzięki której opłacił tantiemy dla autora tekstu i muzyki, chociaż osobiście nie znał jego tożsamości i nie uważał się za twórcę utworu. W dokumentach dla ZAIKS podał inicjały B.M., ponieważ takie informacje znalazły się na okładce kasety innego producenta z 1995 roku.