
To takie miłe uczucie, kiedy z manuala przesiadasz się do automatu. Bynajmniej nie jestem zwolenniczką teorii: "Jak nie zmieniasz biegów, to nie odczuwasz przyjemności z prowadzenia". Bzdura. Sądzę, że jazda zaczyna się wtedy, gdy możesz skupiać się na trasie i zaobserwować, jak samochód sam dostosowuje tryb jazdy do warunków drogowych, w dodatku jest cichutki, a to wszystko przy zmniejszonym zużyciu paliwa! Brzmi fajnie? No to pytanie: czy taki jest nowy Nissan Juke Hybrid? Sprawdziłam.
Nissan Juke Hybrid wyposażony jest w najnowocześniejszą technologię, która łączy zalety silnika elektrycznego i benzynowego. Dodatkowo według producenta oferuje niższe zużycie paliwa (5-6 l/100 km w cyklu mieszanym). Faktycznie, rekuperacja podczas jazdy robi swoje i na pewno zaletą jest to, że samochód mało palił - przynajmniej w mieście.
Stojąc w korkach i tocząc się od świateł do świateł włącza się napęd elektryczny. Więc miło było popatrzeć, jak po trzydziestu minutach straconego czasu i spacerowego trybu jazdy przynajmniej zwiększył się zasięg.
Jeśli chodzi o spalanie na trasie szybkiego ruchu ( tj. prędkość ok. 120 km/h), raczej też się nie rozczarowałam. Może nie było fajerwerków, ale określiłabym tę jazdę w kategoriach oszczędnej. Serio. Jak do tej pory odcinek Warszawa-Katowice taniej pokonałam tylko pociągiem (i to dawno, ze zniżką studencką). Nissan pod tym względem całkiem dobrze się sprawdził. Choć demonem prędkości to nie jest.
Trzeba też przyznać, że jazda była komfortowa. A producent przyłożył się do walorów estetycznych wnętrza. Zamszowe wykończenia tapicerki dodają elegancji i charakteru. Duży wyświetlacz, podgrzewane fotele, kamera cofania, wysokiej klasy głośniki rozmieszczone strategicznie wokół kabiny z dobrą jakością dźwięku i duża przestrzeń dla kierowcy, to zdecydowanie zalety tego modelu.
Samochód podobał mi się również z zewnątrz. Miejski, ale trochę drapieżny ze sportowym sznytem. Nowy design Nissana Juke'a Hybrid zdecydowanie przyciąga uwagę. Strona wizualna, moim zdaniem na plus. I jeszcze te reflektory w kształcie litery Y – dodają pazura!
"Poczuj, jak samochód doskonale reaguje na pedał przyspieszenia dzięki natychmiastowemu momentowi obrotowemu silnika elektrycznego. Technologia, w którą wyposażony jest Nissan Juke Hybrid, wykorzystuje bezsprzęgłową, inteligentną przekładnię wielotrybową inspirowaną samochodami Formuły E, gdzie silnik elektryczny i benzynowy pracują niezależnie lub razem, zapewniając większą szybkość reakcji i dynamikę prowadzenia" – tak pisze zespół PR-owy Nissana.
Czy się zgodzę? Cóż, "reaguje" na pewno, gdy wciskasz pedał, ale to porównanie do Formuły E jest raczej daleko idące... Samo przyspieszenie jest dosyć przeciętne. Niestety, zmiana biegów, choć automatyczna, nie jest zbyt płynna. Powiedziałabym, że znacząco odczuwalna.
Może nie tak, jak w manualnej skrzyni biegów, kiedy źle sobie wciśniesz sprzęgło, ale jednak oczekiwałabym więcej od samochodu w automacie, z tej półki cenowej i w dodatku po takich zapewnieniach producenta. Niestety, przy zwiększeniu obrotów hybrydowa cisza znika, a samochód zaczyna "wyć" – ale to typowa przypadłość bezstopniowych skrzyń biegów typu CVT.
"Pojazd wybiera jeden z trybów, aby dopasować się do stylu kierowcy, zapewniając moc i przyjemność z jazdy." - Nie jestem w stanie się pod tym podpisać, przynajmniej podczas użytkowania auta na trasie szybkiego ruchu, bo miałam wrażenie, że właśnie tej mocy brakuje. Ale sama jazda była przyjemna, zwłaszcza po mieście. Tam Juke sprawdził się najlepiej. Na drogach pozamiejskich (na zdjęciach) również nie miałam zastrzeżeń.
Ogólnie oceniam ten samochód pozytywnie, ale zaznaczyłabym jeszcze jeden minusik. Przy "końcówce" paliwa i zasięgu na 60 km samochód zaczął "szaleć". Informacja o konieczności tankowania była wzbogacona efektami specjalnymi: wyłączało się radio, zresetowała się nawigacja (i to w czasie jej używania), samochód samoistnie zmienił ustawienia systemu (tj. język, datę i godzinę), elementy świetlne w środku również wyłączały się i po chwili załączały.
Może nie są to jakieś wielkie "sprawy", jednak czując na karku oddech lawety te dodatkowe atrakcje zdecydowanie wzmagały stres. A jak na złość na tej trasie stacje paliw nie wyrastały jak grzyby po deszczu... Może akurat miałam pecha i nie dzieje się tak zawsze? Może też mogłam zatankować wcześniej? Może. Ale komu dzisiaj potrzebna ta analiza – przecież podobno wszystko nas czegoś uczy.
Jeśli chciałoby się Juke'a zabierać w dalsze trasy i "przycisnąć mocniej", rzeczywistość może się nieco rozmijać z oczekiwaniami, bo przy większych prędkościach sprawdził się przeciętnie. Ale uważam, że jest to doskonały samochód do jazdy miejskiej – zwrotny, wygodny, mało pali, cicho pracuje.
W ogólnym odczuciu jazda Juke była przyjemna i komfortowa. Jeśli w życiu prywatnym miałabym poruszać się jedynie po przestrzeni miejskiej, bez częstych, dłuższych tras - być może rozważyłabym ten samochód. Ale na pewno wcześniej bym tankowała, bo jak wspomniałam, średnio sobie z Nissanem radziliśmy na rezerwie.
