
Od setek lat stosunki francusko-polskie są tak ścisłe, co burzliwe. Gdy wszystko idzie dobrze, mówi się o dwóch sercach Europy, ale gdy bywa gorzej, Francuzi stają się obiektem kpin, a Polacy dowiadują się nagle, gdzie ich prawdziwe miejsce. Co znowu się potwierdza...
Kraje te postąpiły infantylnie i lekkomyślnie. [...] Stracili dobrą okazję, aby siedzieć cicho.
- Pragnę z całą siłą powiedzieć prezydentowi Kaczyńskiemu, którego znam i cenię, który jest człowiekiem uczciwym i mężem stanu, że skoro w Brukseli podpisał traktat, musi go ratyfikować w Warszawie. To jest kwestia moralności i uczciwości.
Coś w obrazie świetnych relacji na linii Warszawa-Paryż znowu wtedy pękło. Wkrótce partykularne interesy sprawiły jednak, że obie stolice starały się potwierdzać istnienie tego strategicznego partnerstwa w sercu Europy.
- Myśmy wynegocjowali bardzo ważną rzecz, to znaczy wynegocjowaliśmy to, że na tych szczytach strefy euro, siedemnastki, nie będą dyskutowali o sprawach, które dotyczą całej Unii. I o to nam chodziło.
Była próba, można by powiedzieć skoku na Unię, przez jedno państwo w szczególności.

