
Niby nic dwa razy się nie zdarza, a to, co niemożliwe, to już na pewno. Jimkowi to się jednak udało, bo niemożliwego dokonał drugi raz. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie z sukcesem połączył kultowe hip-hopowe kawałki z ostatnich 30 lat z muzyką Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. A przy okazji zrobił coś, co dziś udaje się naprawdę niewielu: sprawił, że na jednym koncercie bawiły się trzy pokolenia. I nikt nie czuł, że nie pasuje.
Sobota, 16 września, Stadion Śląski w Chorzowie. Na scenie wraz z Radzimirem Dębskim i najważniejszymi przedstawicielami polskiej sceny hip-hopowej pojawia się Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia. Obok połączenia rapu i muzyki klasycznej trudno przejść obojętnie – to miks dziwny, nieoczywisty, może wyjść albo genialnie albo bardzo źle. Jimek, podejmując rękawicę, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. – Nawet nie wiecie, jak to ważne, że tu jesteście. Cieszę się, że robimy razem te dziwne rzeczy – mówił ze sceny.
Koncert JIMEK & GOŚCIE – HISTORIA POLSKIEGO HIP-HOPU rozpoczyna się od przedstawienia każdego z członków kilkudziesięcioosobowej Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. – Kontrabasy, czyli te największe skrzypce… Teraz "blachy", czyli instrumenty dęte blaszane… – Jimek wyczytuje nazwisko po nazwisku, przyporządkowując je od razu do odpowiedniej sekcji instrumentów.
Potem na scenie pojawią się twórcy i twórczynie polskiego rapu: od kultowych Kalibra44 czy Paktofoniki, przez Tedego, Pezeta, PRO8L3M, Molestę Ewenement, O.S.T.R. aż po przedstawicieli młodego pokolenia, które w tym roku reprezentowali m.in. Szczyl i Young Leosia. Wielkim nieobecnym był za to Wojtek Sokół, który pasuje do tego wydarzenia jak nikt inny. Jako jedyny z raperów "starej szkoły" jest dziś tak blisko młodych wykonawców gatunku – niedawno pojawił się na warszawskim SBM Festiwalu, występując na jednej scenie z Matą czy Soblem.
Ale wracając: piszę “w tym roku”, bo JIMEK & GOŚCIE – HISTORIA POLSKIEGO HIP-HOPU w Chorzowie to już, jak zaznaczają organizatorzy, rozdział II. Pierwsze wydarzenie odbyło się rok temu w Warszawie. To jego olbrzymi sukces skłonił Jimka do kontynuacji formatu.
Co zaserwował nam w tym roku? Po pierwsze, trzygodzinne (!) solidne widowisko muzyczne. Starannie przygotowana oprawa, spójna koncepcja i przede wszystkim niezwykłe połączenie światów tak odmiennych uczyniło "Historię polskiego hip-hopu, rozdział II" wydarzeniem kompletnym, wyrazistym i niezapomnianym. Jimek, wprowadzając muzykę klasyczną "pod strzechy", a rap "na salony", wykonuje gigantyczną robotę dla obu tych gatunków. W stronę muzyki klasycznej kieruje przeciętnego słuchacza, dla którego filharmonia nie była dotychczas pierwszym (ani nawet piątym) wyborem. Jeżeli chodzi o rap – pokazując, że przedstawiciele tego gatunku to nie wku**ione prostaczki lub młodociani przestępcy (choć tak, na pewno i tacy się zdarzają).
Po drugie, Jimek zaserwował nam 30-latkom prawdziwą podróż sentymentalną do czasów nastoletnich. Czasów pierwszych miłości, rozstań, piw i papierowsów. Mówi się, że upływający czas najbardziej widać po dzieciach. Ja na co dzień go nie widzę, bo dzieci w moim najbliższym otoczeniu jakoś brak. Ze zdwojoną siłą zobaczyłam go za to w Chorzowie, z przejęciem obserwując wychodzących na scenę raperów, którzy kilkanaście lat temu byli idolami nastoletniej mnie. Dziś bardziej przypominają kupli mojego ojca. I to okej, ale po prostu zatrzymuje i wzrusza. Nie da się też ukryć, że to dzisiejsi 30- i 40-latkowie bawili się w Chorzowie najlepiej. Pod warunkiem, że na scenie był właśnie reprezentant starej gwardii. Gdy pojawiali się na niej wykonawcy z młodszego pokolenia, tłum nieco się uspokajał.
Nie zabrakło także momentów zabawnych – na długo zapamiętam freestyle Ostrego, który rapował o skrzypaczce z pierwszego rzędu orkiestry, Young Leosi i Bambi.
Śmiało mogę powiedzieć, że koncert JIMEK & GOŚCIE – HISTORIA POLSKIEGO HIP-HOPU Rozdział II to jedno z najciekawszych wydarzeń muzycznych, w jakich wzięłam udział. Ale bardzo duża w tym zasługa Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, muzyków nie tylko docenianych na świecie, ale też osób z otwartymi głowami, biorąc pod uwagę fakt, że zgodzili się na taką współpracę. A zgodzili się nie pierwszy raz.
NOSPR ma już za sobą symfoniczne widowisko z Miuoshem oraz wydarzenia tworzone w teamie JIMEK, NOSPR i Miuosh (Industriada 2015, Koalicja Miast dla Kultury 2016, Scenozstąpienie ze Smolikiem w 2019, za sprawą którego wyprzedano Stadion Śląski). – Musieliśmy do tej współpracy powrócić, by budować kolejne mosty. Nie mogło być inaczej – komentowała na chwilę przed koncertem dyrektor naczelna i programowa Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia Ewa Bogusz-Moore.
