Krystyna Kofta chciałaby, żeby Polacy częściej używali słowa "wspólnota". Annie Dryjańskiej podoba się "drzewiej", a ks. Kazimierz Sowa przypomina, jak ważna była kiedyś "ojcowizna". Język polski staje się coraz uboższy, zawłaszczany przez anglicyzmy i uproszczenia. Jakie jeszcze słowa warto ocalić od zapomnienia?
– 21 lutego każdy kto przyjdzie do gmachu Biblioteki Śląskiej będzie mógł napisać na blankiecie jedno słowo, które jego zdaniem jest coraz rzadziej używane, ale warte ocalenia. W zamian dostanie książkę polskiego autora. Później zbierzemy wszystkie wyrazy i jeden z nich, najbardziej zagrożony i wartościowy, wybiorą użytkownicy naszej strony na Facebooku – tak akcję "Ocalić od zapomnienia" opisuje jedna z jej koordynatorek Aneta Satława z biura promocji Biblioteki Śląskiej.
Instytucja niecodzienną akcją chce uczcić Dzień języka ojczystego. To kolejna, po dużej kampanii "Ojczysty, dodaj do ulubionych" akcja, która ma promować posługiwanie się poprawną polszczyzną.
Słowa i zwyczaje
O to, które polskie słowa warto promować, zachować zapytaliśmy naszych blogerów.
– Z tradycji polskiej ginie słowo "ojcowizna" rozumiane nie tylko jako część majątku, ale w kategoriach, które opisuje niemieckie słowo "Heimat" – małej ojczyzny – uważa ks. Kazimierz Sowa. – Dawniej Polacy byli związani z miejscem urodzenia, to ich kształtowało. Dziś mówimy raczej, że jesteśmy częścią Europy i naszą ojczyzną jest Polska. Do niedawna, wiem to po swojej rodzinie, która ma korzenie małopolskie, to było ważne, żeby odnosić się do tego, skąd się pochodzi – mówi ksiądz. – Dziś ciężko jest znaleźć kogoś, kto powie o sobie, że jest lachem albo krakowiakiem. Cała związana z tym warstwa emocjonalna znika.
Anna Dryjańska, szefowa fundacji Feminoteka przypomina z kolei słowo "drzewiej". – Oznacza dawniej. "Jak drzewiej bywało" – mówi się w starych baśniach. Podoba mi się ten wyraz, bo jest w nim taki słowiański czar, swego rodzaju magia – mówi. – Jest zresztą w innych językach słowiańskim obecne. Na przykład w rosyjskim "driewnyj". To jest słowo, które łączy nas z naszymi sąsiadami. Kojarzy się z borem, czymś silnym, potęgą i stałością przyrody – dodaje Dryjańska.
Zawłaszczają język
– Może po prostu: "dziękuję"? Tego prostego słowa używamy go zdecydowanie za rzadko – żartuje natomiast prof. Andrzej Blikle. Po chwili zastanowienia dodaje jednak już poważnie: – "W istocie". Zamiast niego wciąż mówimy "dokładnie". "Byłeś wczoraj w kinie?" – pada pytanie. – "Dokładnie" – brzmi odpowiedź. Jak można być w kinie dokładnie lub niedokładnie? – zastanawia się i dodaje, że to słowo zawłaszcza nasz język, wypierając: "tak", "w rzeczy samej" i właśnie "w istocie".
Prawdziwą skarbnicą słów wartych ocalenia okazuje się pisarka Krystyna Kofta. – Rzadko używane jest dziś słowo "wspólnota". Tak rzadko, że niewiele osób wie już co to znaczy. Warto by więc zarówno używać tego słowa, jak i spróbować tę wspólnotę odczuwać – mówi. – Jest też słowo "więź". Coraz częściej zastępujemy je angielskimi odpowiednikami, albo je omawiamy, bardzo rzadko używamy go wprost – mówi.
Dla pisarki słowem, które warto by sobie przypomnieć jest także "melancholia". – Teraz wszystko jest "depresją", "chandrą", a tymczasem w takie dni, jak dziś, ciemne i zimne, odczuwamy melancholię i brakuje nam słowa, by to nazwać. Dlaczego warto? Bo "depresja" to określenie psychiatryczne, medyczne, kiedy go używamy, rzeczywiście zaczynamy czuć się depresyjnie. A melancholia jest refleksyjna.
Z dzieciństwa
Krystyna Kofta przypomina także słowo "ladacznica". – Ono jest co prawda pejoratywne, ale teraz na panie lekkich obyczajach mówi się albo oficjalnie: prostytutka albo wulgarnie: k... A ladacznica, choć brzmi staroświecko, jest zdecydowanie lepszym określeniem. Nie stygmatyzuje, kiedyś mówiło się "ladacznica, ale z zasadami" – przekonuje i dodaje jeszcze inne słowo, z innej beczki: – "Pacierz". Tego już prawie nie słyszymy, występuje jeszcze tylko w starych książkach. Dziś używa się słowa modlitwa.
Zdaniem pisarki "pacierz" przywołuje ciepłe wspomnienia z dzieciństwa. – Też mówi wiele o modlitwie: dziecko odmawia paciorek, dorosły się modli. Ja też mówiłam te słowa w dzieciństwie i pamiętam do dziś.
– Rzadko się też używa "przyzwoitości". A w dzisiejszych czasach powinno się wiedzieć zarówno, co to jest, jak i to stosować – podsumowuje Krystyna Kofta.