W najnowszym odcinku programu "Hallo Haller" Dorota Haller rozmawia z Katarzyną Milanovic – kobietą biznesu, która pracowała dla takich międzynarodowych korporacji jak Beiersdorf, Chanel czy Miele, m.in. o pionierskich czasach lat 90., gdy w Polsce dopiero raczkowała gospodarka wolnorynkowa. – Wchodzisz w jednych butach, zamieniasz je na papcie, ja tego nie robiłam – to były takie zwyczaje z dawnej epoki. To że chodziliśmy do pracy na 7 i do 15, to tez było znamienne, byłam już wtedy w ciąży z drugim synem, młodą mamą, która starała się to wszystko pogodzić – mówi Milanovicz o ówczesnej kulturze korporacyjnej w polskich firmach. Businesswoman opowiada również o tym jaką cenę zapłaciła za budowanie polskiego kapitalizmu: - To była często bardzo, bardzo katorżnicza praca, mówi się, ze byliśmy pionierami i się przedzieraliśmy w Polsce. I faktycznie tak było, i to było kosztem naszego życia prywatnego, czasu wolnego, hobby. Jak spotykam koleżanki w moim wieku i jak ktoś mnie się pyta jakie mam hobby?- reaguję z przerażeniem: jakie hobby, jeśli ja mam pracę, dzieci, rodzinę i naprawdę trudno jest wygospodarować trochę czasu dla siebie – dodaje. Katarzyna Milanovic opowiada również Dorocie Haller, o tym jak zmienia się życie po odejściu z korporacyjnego świata, gdy telefon przestaje dzwonić, a siatka kontaktów, które budowało się przez wiele lat zaczyna się kruszyć. – Z wiekiem człowiek docenia czas, i chce go spędzać z ludźmi, którzy są wartościowi znaczący w jego życiu, tak na dłuższą metę i na te dobre i złe chwile, więc ja się zawsze cieszę kiedy, kiedy ta weryfikacja gdzieś tam następuje, bo dla mnie jest to zdobyty czas dla osoby, która tego potrzebuje więcej, na której bardzo mi zależy – wyznaje.