Robert Kubica niespodziewanie zerwał rozmowy z Mercedesem. Polak nie wystartuje więc w serii DTM. To kolejny raz, kiedy nasz kierowca odrzuca zaloty wielkiej stajni: wcześniej, bez powodzenia, na starty namawiał go m.in. Citroen. Co dalej z Kubicą? Jego powrót do F1 jest wykluczony, więc krakowianin skazany jest na rajdy samochodowe
Od tragicznego wypadku Roberta Kubicy podczas rajdu Ronde di Andora minęły niedawno dwa lata. Przypomnijmy: Polak stracił kontrolę nad autem i uderzył w barierkę. Doznał wielu obrażeń ciała, miał m.in. złamaną nogę. Przede wszystkim uszkodził jednak rękę. Od nieszczęśliwego wypadku przeszedł kilkanaście operacji i żmudną rehabilitację.
Fani polskiego kierowcy wciąż czekają na jego powrót do poważnego ścigania się; po wypadku Kubica brał udział jedynie w kilku treningach i rajdach krajowych, w których prezentował się z dobrej strony. Jaskółką, która zapowiadała jego powrót na tor, było ogłoszone w styczniu tego roku porozumienie Kubicy ze stajnią Mercedesa. Ekskierowca Formuły 1 miał ścigać się w klasie turystycznej DTM. Doszło nawet do testów: te miały miejsce 24 stycznia na torze Ricardo Tormo nieopodal Walencji. Kubica przetestował tam Mercedesa AMG C-Coupe, w którym miał się ścigać podczas zawodów.
W przeddzień testów Kubica wypowiedział się za pośrednictwem internetowej strony Mercedesa i wydawało się, że kwestią tygodni jest jego debiut w serii DTM. Polak miał startować w rajdach kategorii ERC, czyli w mistrzostwach Europy. Ostatecznie postanowił jednak zrezygnować i z nieznanych nam przyczyn odmówił reprezentowania stajni Mercedesa. Dyrektor wykonawczy zespołu w Formule 1 Toto Wolff oświadczył lakonicznie: „Robert swoją przyszłość widzi gdzie indziej”.
Wolff, którego matka pochodzi z Częstochowy, dodał: - „Po wielu próbach, rozmowach i negocjacjach doszliśmy do wniosku, że nie dojdziemy do porozumienia. Oczekiwania obu stron znacznie się różnią od siebie” – cytuje słowa Austriaka stacja Orange Sport. Dla Kubicy byłby to nie pierwszy romans z niemieckim producentem aut. W 2004 roku Polak ścigał się bolidem Dallara-Mercedes w Formule 3. Tym razem jednak nie wyszło.
Na pewno nie Formuła 1
Z całą pewnością należy wykluczyć tegoroczny powrót Kubicy do Formuły 1. Jeżeli polski kierowca wróci na tory najbardziej prestiżowej serii wyścigowej na świecie, to najwcześniej w 2014 roku. Zresztą, i to nie jest pewne. W wywiadzie udzielonym przed trzema miesiącami brytyjskiej stacji BBC, Polak mówił: „Sprawność mojej ręki wciąż jest ograniczona. Nie pozwala mi ona testować bolidu Formuły 1. Chciałbym ścigać się w rajdach, nie na torze”. Jak to odczytywać? Czy to jasna deklaracja? Nie od dziś wiadomo, że rajdy samochodowe to jego prawdziwa miłość.
Na początku grudnia ubiegłego roku bardzo poważnie wyglądały negocjacje Kubicy z Citroenem. Yves Matton, szef stajni, która dla wielu kierowców jest tylko odległym marzeniem, chciał przekonać Polaka do startów w tegorocznych mistrzostwach świata WRC. Kubica już wcześniej jeździł Citroenami, jednego nawet zdążył… doszczętnie spalić. „To, że Robert spalił jeden z naszych samochodów, nie jest powodem, by zrywać współpracę, takie wypadki się zdarzają. My chcemy raczej tę współpracę zacieśnić. Być może uda się go nawet posadzić za kierownicą DS3 WRC w nadchodzącym sezonie. W tym roku będziemy mieli więcej samochodów niż zwykle, więc na pewno coś dla niego” – przekonywał Yves Matton.
Robert nie był jednak zainteresowany i pod koniec roku negocjował sprawy ścigania się w Fordzie Fiesta RRC w mistrzostwach Europy. Jego start w teamie M-Sport był mocno prawdopodobny, bo w swoim dossier Kubica miał już wygrane rajdy Trofeo di Como, Ronde Gomitolo di Lana i Citta Di Bassano. Wtedy 29-latek zdecydował jednak, że postawi na… DTM i Mercedesa.
Najbliżej mu do Citroena
- Wszystko wskazuje więc na to, że Polak jednak dojdzie do porozumienia z jednym z teamów rajdowych. Czy będzie nim Citroen? Bardzo możliwe. Kto wie, czy gdyby nie wypadek podczas Rajdu du Var, Kubica już od kilku tygodni nie reprezentowałby francuskiej stajni. Auto wypadło jednak z trasy na przedostatnim OS-ie, uderzyło w drzewo, zapaliło się i spłonęło. Tydzień przed wypadkiem Kubica w Citroenie C4 WRC wygrał osiem z 11 odcinków specjalnych podczas włoskiego rajdu Trofeo di Como. Wypadek musiał wpłynąć na jego podejście do negocjacji.
– Myślę, że Kubica jest bardzo szybki, o czym przekonali się kierowcy startujący w rajdzie we Francji. Słyszałem także, że pracuje nad programem startów w mistrzostwach świata. To będzie dla niego ciekawe wyzwanie – ocenił Polaka Sebastian Loeb, dziewięciokrotny rajdowy mistrz świata, kierowca Citroena.
– Dziś Robert ma dwie poważne opcje. M-Sport, albo Citroen. Moim zdaniem wybór ogranicza się tylko do tych dwóch zespołów. Zdecydowanie lepszą opcją, moim zdaniem, jest Citroen, który jest stabilną, renomowaną stajnią. Jeżeli Robert wybierze ten zespół to pewnie nie będzie walczył o punkty mistrzostw świata, ale może w najważniejszych rajdach zdobywać doświadczenie – mówi nam Cezary Gutowski, dziennikarz "Przeglądu Sportowego" od lat śledzący karierę Kubicy.
Do tej pory rozegrano w ramach mistrzostw świata WRC dwa rajdy: Monte Carlo i Szwecji. Najbliższe zawody zaczynają się 7 marca w Meksyku. Do końca sezonu pozostały jeszcze rajdy: Portugalii, Argentyny, Akropolu, Sardynii, Finlandii, Niemiec, Australii, Alzacji, Hiszpanii i Walii. Czy w którymś z nich zobaczymy naszego eksportowego kierowcę? A może Polak postanowił urządzić sobie po prostu wakacje? Odpowiedzi na te pytania zna pewnie tylko sam Robert Kubica.