16 grudnia 1922 roku Gabriel Narutowicz przechadzał się w galerii Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Na chwile zatrzymał się przed obrazem "Szron" Teodora Ziomka. O godzinie 12:12 Eligiusz Niewiadomski oddał trzy strzały, które zakończyły życie pierwszego prezydenta Polski. Mówi się, że zabójstwo prezydenta Narutowicza to grzech pierworodny II Rzeczpospolitej. Żeby go zrozumieć, należy cofnąć się do 1918 roku i odzyskania przez Polskę niepodległości. Świeżo odrodzona Rzeczpospolita targana była wieloma napięciami - politycznymi i społecznymi, a koszmar I wojny światowej odcisnął na wszystkich olbrzymie piętno. Eligiusz Niewiadomski, wbrew pozorom, nie chciał wcale zabić Narutowicza. Jego właściwym celem miał być Józef Piłsudski, w którym morderca widział praprzyczynę słabej kondycji, w jakiej znajdowała się II Rzeczpospolita. W związku z tym, że ku zaskoczeniu niemal całej klasy politycznej, Piłsudski nie objął stanowiska pierwszego prezydenta Polski, Narutowicz stał się dla Niewiadomskiego symbolem zgniłego systemu, który należało zniszczyć. Niewiadomski, kiedy strzelał w plecy Narutowicza, działał sam, ale nie działał w próżni. Zabójstwo Gabriela Narutowicza, który urząd prezydenta piastował tylko dwa dni, poprzedziła kampania nienawiści, wykluczenia i przemocy. Gazety rozpisywały się o tym, że Narutowicza wybrały mniejszości żydowskie, niemieckie i ukraińskie, a więc nie był prawdziwym polskim prezydentem, a jedynie "zawadą, którą należy usunąć" – tak wprost nawoływał w „Rzeczpospolitej” Stanisław Stroński. Eligiusz Niewiadomski do końca był dumny ze swojego czynu. Kiedy 31 stycznia 1923 roku stanął przed plutonem egzekucyjnym w Cytadeli Warszawskiej, poprosił, aby nie zasłaniano mu oczu i nie przywiązywano go do słupa, jak to było w zwyczaju podczas rozstrzelania. Jego ostatnie słowa brzmiały: "Ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski". O toczonej wewnętrznymi konfliktami II Rzeczpospolitej, kampanii nienawiści wobec Gabriela Narutowicza i mechanizmach, które doprowadziły do jego zabójstwa, Karolina Opolska rozmawia z prof. Arkadiuszem Stempinem, historykiem i politologiem, autorem książki "Większe zło. Polityczne zabójstwa, krwawe zamachy, kościelne spiski".