Mała Pola zadała ważne pytanie na wiecu Tuska. 9-latka z trudnością powstrzymywała łzy
Dominika Stanisławska
05 października 2023, 07:35·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 października 2023, 07:35
W środę odbył się wiec wyborczy Donalda Tuska w Koninie. Na spotkaniu pojawiła się 9-latka, która weszła na scenę i zadała nietypowe pytanie liderowi PO. Dziewczynce wyraźnie trząsł się głos i z trudem powstrzymywała łzy. Czego chciała się dowiedzieć od polityka? To, co usłyszeli zgromadzeni, chwyta za serce.
Reklama.
Reklama.
W środę tj. 4 października w Koninie odbył się wiec wyborczy Donalda Tuska. Przedwyborcze spotkanie z mieszkańcami miało zachęcić do oddania głosu na KO podczas wyborów parlamentarnych.
Na spotkaniach z Tuskiem każdy może zdać pytanie, bez wyjątku. Dlatego w środę możliwość rozmowy z liderem opozycji wykorzystała 9-letnia Pola, która zadała bardzo przejmujące i nietypowe – jak na dziecko – pytanie.
– Mam na imię Pola, mam 9 lat i chodzę do III klasy. Mam pytanie: czy po 15-stym października będę żyła w bezpiecznym i szczęśliwym kraju? – zapytała dziewczynka.
Małej Poli wyraźnie trząsł się głos i z trudem podtrzymywała łzy. Wzruszenia nie krył także Donald Tusk, który najpierw podszedł do dziewczynki, przytulił ją, a potem przybił z nią piątkę.Następnie podjął się odpowiedzi na to pytanie.
– Jak widzę taką młodą osobę jak ty, to dla mnie to jest największe wyzwanie, jakie w ogóle mogę sobie wyobrazić. Zrobię wszystko, żebyś – tak jak moje wnuczki i wnuki – żebyście żyli szczęśliwie – odpowiedział.
Po spotkaniu z wyborcami Donald Tusk dodał post w mediach społecznościowych. "Pola, masz moje słowo!" – napisał na Twitterze i dodał nagranie z pytaniem 9-latki.
"Dalej niż na Sybir nie wywiozą"
Na środowym spotkaniu w Koninie nie tylko dzieci były rozemocjonowane. Tuż po tym, jak lider opozycji zaczął dyskusję na temat referendum, jeden z mieszkańców zapytał, jak ma się zachować 15 października.
– To najtrudniejsze pytanie – odpowiedział Tusk. - Uważam, że to był jeden z powodów, dla którego Kaczyński się na to referendum zdecydował – stwierdził Tusk.
Ludzie obawiają się, że dojdzie do prześladowań osób, które odmówiły udziału w referendum. Polacy boją się, że np.: w małych miejscowościach będzie wiadomo, kto nie lubi Prawa i Sprawiedliwości. – Ok. Wiecie, dalej niż na Sybir nie wywiozą – zażartował Tusk.
– Problemem nie jest to, że ujawnią swoje poglądy. Problemem jest to, że tak wielu ludzi myśli, że to może być dla nich jakiś problem. Pomyślcie o lokalu wyborczym w małej wsi i kobiecie, która ma dość systemu, w którym jest poniżana. (...) Oni wprowadzając referendum, de facto unieważniają kluczowy aspekt demokratycznych wyborów, jakim jest tajność wyborów i ludzie się tego obawiają – dodał Tusk.
Zdaniem Tuska "referendum nie ma żadnego znaczenia", a każdy może zachować się podczas wyborów, jak chce.
– Moja znajoma, starsza pani, przyszła i powiedziała: "ja się boję. Ja nie pójdę głosować", a nie znosi szczerze PiS. Powiedziałem jej, że prawdziwe referendum odbywa się na karcie do głosowania – stwierdził były premier. Jego zdaniem pytania w referendum są "niemądrze sformułowane".
Wtedy z sali odezwała się jedna z pań uczestniczących w spotkaniu. – Pytania są dobrze sformułowane. Dziecko rozumie. Skoro pan nie potrafi odpowiedzieć na te pytania jawnie, to jest pana problem – krzyknęła rozzłoszczona kobieta. Na sali tłum zaczął buczeć.
Tusk odparł, że – Pani ofiarą jakiegoś nieporozumienia. Ja otwarcie i szczerze mówię... – zaczął lider opozycji, ale gdy kobieta chciała mu coś odpowiedzieć, została zagłuszona przez tłum. – Zostawcie panią w spokoju – zaapelował Tusk do uczestników spotkania.