Zrzut ekranu z kanału petersburskiego Radia Record.
Zrzut ekranu z kanału petersburskiego Radia Record. RadioRecordRussia / YouTube.com
Reklama.
To nie jest kolejny tekst o “Harlem Shake”. A przynajmniej nie tylko o nim. Ale właśnie od tego zjawiska (bo tak trzeba już mówić, biorąc pod uwagę popularność duplikowanego nieustannie filmiku) wypada zacząć.
Czy to się komuś podoba, czy nie, ten zaskakujący, absurdalny, film robi w internecie zawrotną karierę. Kolejne wersje rozprzestrzeniającego się viralowo hitu powstają na całym świecie. Nasz bloger Wojtek Kardyś podzielił się w swoim tekście małą próbką tych nagrań. Do “Harlem Shake” tańczą pracownicy korporacji, studenci, a nawet żołnierze. Utwór zawitał też do Polski – swoją “aranżacją” hitu pochwalili się m.in. jak zawsze trzymający rękę na pulsie internetowych nowinek pracownicy Antyweb i Brand24.

Uważny obserwator życia publicznego zauważył jednak z pewnością, że w sam środek roztańczonego internetowego karnawału, wibrującego do rytmów “Harlem Shake”, wdarła się we wtorek zupełnie inna nuta. O co chodzi? O próbę zakłócenia wykładu Magdaleny Środy przez grupę narodowców. A konkretnie o taneczną imprezę, jaką zorganizowali przed wejściem do auli im. Adama Mickiewicza. Innymi słowy chodzi o “kołbasę”.

Czytaj też:
Prawicowa bojówka zakłóca wykład prof. Środy na Uniwersytecie Warszawskim
"Szkoła kołbasy"
Pośród wielu komentarzy, jakie wywołały środowe wydarzenia, mało kto zwrócił chyba uwagę, że ważną częścią “performensu”, jaki przeprowadzili młodzi narodowcy (poza wznoszeniem okrzyków i wywieszeniem transparentu), był rytualny taniec do utworu „Hardbass - Szkoła kołbasy”. Czym jest hardbass? To nie tylko rodzaj luźno spokrewnionej z techno, opartej na szybkim i prostym rytmie muzyki, ale i całe zjawisko, moda, która niezauważona opanowała w ostatnich latach spory kawałek Europy. A “kołbasa”? To w rosyjskim slangu "impreza".
O co w tym wszystkim chodzi? Wystarczy rzucić okiem na filmik, od którego wszystko się zaczęło:

O historii tego nagrania, na którym widzimy kilku didżejów z petersburskiego Radia Rekord, pisał niedawno na portalu Rebelya.pl Jakub Biernat.
Jakub Biernat
rebelya.pl

Didżeje przebrali się za rosyjskich dresiarzy i nagrali kultowy filmik tańcząc do swojej muzyki na jednym z petersburskich placów zabaw ulokowanym na typowym rosyjskim blokowisku. Miał to być jednorazowy wygłup, a okazało się utwór „Hardbass - Szkoła kołbasy” stał się hitem internetu. Co więcej, jego sława opuściła granice Rosji. CZYTAJ WIĘCEJ


I rzeczywiście – nagrywanych przez młodych ludzi z państw byłego ZSRR filmików, gdzie każdy prezentuje swoje taneczne umiejętności, powstało bardzo wiele. Jeśli poszperać trochę w internecie, bez trudu znaleźć można podobne nagrania nie tylko z Łomży, Białegostoku lub Łodzi, ale także Kijowa, Mińska, Moskwy, Belgradu, Pragi, Budapesztu, Koszyc, Malagi czy Sztokholmu.

Basem w system
Od kilku lat młodzi ludzie w całej Europie organizują spontaniczne, przypominające flashmob przemarsze i imprezy, bawiąc się w rytm hardbassu. Tę wywodzącą się z blokowisk byłego ZSRR modę szczególnie upodobali sobie kibice piłkarscy: na filmach z polskiego “hardbasowania” nader często pojawiają się klubowe szaliki, kominiarki i emblematy. Niektórzy dopatrują się w nim nawet stricte politycznego znaczenia.
Przemysław Gołębiowski

Hardbass jest młodzieżowo-prawicową odpowiedzią na zblazowany świat klubowo-bananowej młodzieży. Nie ma tu miejsca dla lewej strony, organizatorzy pierwszej lubelskiej imprezy hardbassowej w zaproszeniu ogłaszają, że jest „To prawa impreza nie dla lewactwa”, z kolei kibicowsko-nacjonalistyczny e-zin „Droga Legionisty” pisze wprost: „Pamiętajcie-hardbass jest prawicowy”! CZYTAJ WIĘCEJ


Choć argumentacja, jakiej używa broniąc tezy o “prawicowym charakterze” Przemysław Gołębiowski, pozostawia wiele do życzenia, to trudno nie zgodzić się, że w spontanicznym, oddolnym, wybuchowym i anarchicznym charakterze hardbassowych imprez tkwi wyraźny, polityczny potencjał.

Młodzi ludzie opanowując tłumnie ulice, place, dworce, stacje metra, sklepy i stacje benzynowe (czy uniwersytety, jak było w przypadku wykładu prof. Środy) i zamieniając je w świątynie plemiennego karnawału, rzucają wyzwanie ustalonemu porządkowi społecznemu, władzom, policji czy “zwykłym ludziom”. Niestety naruszanie porządku publicznego przybiera czasem takie formy jak kradzieże, co miało miejsce na imprezie w Gdańsku, gdy tańczący tłum wdarł się do Biedronki.
Wydaje się jednak, że będąc potężną petardą energii rozsadzającej ramy codzienności, hardbass nie ma jednak wyraźnych barw ideologicznych. Jest raczej czystym wyrazem buntu, który może być różnie ukierunkowany. Oleksiy Radynski z “Krytyki Politycznej” pisał kiedyś o mińskich hardbassowcach, którzy nawoływali do wspólnego tańca białoruskich milicjantów. Radinski stwierdził, że “widzi w tym tańcu duży potencjał – jako alegorii protestu politycznego w warunkach totalnego zniszczenia innych środków”.

Z drugiej jednak strony warto zauważyć, że np. czeskie media w tekście popularnej hardbassowej piosenki doszukały się wyraźnych neonazistowskich podtekstów. Czy rzeczywiście twórcy tego konkretnego utworu używając liczb 1 i 8 nawiązywali do Adolfa Hitlera? Zapewne tak. Znamienne jest też to, że oglądając wiele “kibicowskich” filmów z hardbassem w tle, nietrudno dojrzeć na nich sympatyków skrajnej prawicy. Jednocześnie jednak wiele filmików jest absolutnie wolnych od nazistowskich skojarzeń, stając się raczej wesołym popisem tanecznym młodych ludzi.
Hardbass odpowiedzią na "Harlem Shake"?
Czym więc jest hardbass? Niewinną zabawą, nawiązującą do prostej, dyskotekowej muzyki rosyjskich gopników? A może raczej niedostrzeganą przez mainstream formą buntu młodych ludzi z blokowisk, dodatkowo zabarwioną skrajnie prawicową, a nawet nazistowską ideologią? Zapewne może pełnić i jedną i drugą rolę.
Na hardbassowe flashmoby można też jednak spojrzeć w inny sposób: jako alternatywną wersję szalonych filmików spod znaku “Harlem Shake”. Zaskoczenie, chaos, anarchia, żart, szaleństwo – czy uczestnikom obu “projektów” nie marzy się ten sam karnawał?