Krystyna Przybylska padła ofiarą oszustwa. Mama Anny Przybylskiej pożyczyła 800 tysięcy złotych matce swojego asystenta, z którym niegdyś współpracowała. W najnowszym wywiadzie wspomina całe zajście, wspominając, że do dziś nie odzyskała pieniędzy. "Nawet nie chcę się tłumaczyć, bo zaufałam" – wyjaśnia.
Reklama.
Reklama.
5 października minęło 9 lat od śmierci Anny Przybylskiej. Aktorka zmarła po długiej walce z nowotworem. Przed śmiercią tworzyła szczęśliwy związek z Jarosławem Bieniukiem, z którym doczekała się trójki dzieci. Dziś Oliwia Bieniuk jest już dojrzałą 20-letnią kobietą, Szymon za rok stanie się pełnoletni, a Jan w maju skończył 12 lat.
Mama aktorki do dziś nie pogodziła się ze stratą ukochanej córki. Jak podkreśla, "nie ma nic gorszego niż strata dziecka". Niestety w ostatnim czasie Krystyna Przybylska musiała zmierzyć się z jeszcze jednym dramatem. Jakim? Kobieta została okradziona.
Krystyna Przybylska oszukana. Mama Anny Przybylskiej straciła 800 tys. zł.
Krystyna Przybylska udzieliła niedawno wywiadu Klaudii Lewandowskiej i Agnieszce Kostuch z portalu ShowNews.pl. W trakcie rozmowy kobieta zdecydowała się na odważne wyznanie. Jak się okazało, w okresie pandemii pożyczyła 800 tys. zł matce asystenta, z którym w przeszłości współpracowała. Chodziło o pokrycie "podatku od zagranicznego spadku". Pomimo swojej dobroci, do dziś nie może doprosić się o zwrot pieniędzy.
"Zaufałam jej, ponieważ jej syn sprawiał wrażenie bardzo uczciwego, więc w ogóle to do mnie nie dociera, że coś takiego mogło mnie spotkać" – tłumaczy mama aktorki. Mimo wielu sytuacji Krystyna Przybylska nie podejrzewała u kobiety złych intencji. Jedną z nich były jej urodziny, kiedy matka jej byłego asystenta zorganizowała jej urodziny huczne przyjęcie – jak sama wspomina "z fajerwerkami i balonami do gwiazd" – z okazji 70. urodzin.
W obliczu problemów finansowych kobiety było to bardzo zaskakujące. Córka Przybylskiej – Agnieszka – żartowała, że "mama miała najpiękniejsze urodziny za swoje własne pieniądze". "Wyszło z tego nieszczęście" – twierdzi Krystyna Przybylska. Żeby tego było mało, cała sytuacja mocno odbiła się na jej zdrowiu. Na dodatek, jak sama wspomina, matka jej byłego asystenta doskonale wiedziała o jej chorobach.
Po długim czasie, dzięki namowie koleżanki, mama Anny Przybylskiej zdecydowała się zgłosić sprawę na policję. Długo zwlekała, ponieważ kobieta, która pożyczyła od niej pieniądze, groziła, że zrobi sobie krzywdę. Mimo wszystko Krystyna Przybylska za całą sytuację obwinia tylko i wyłącznie siebie. Dlaczego uważa, że to jej wina? Bo zaufała kobiecie, która potrzebowała wsparcia.
"Uważam, że jest to moja wina. Nawet nie chcę się tłumaczyć, bo zaufałam. Zaufałam, pożyczając pierwszą kwotę, pożyczając drugą kwotę. Dziwię się, że nie zapaliła mi się żadna lampka" – podsumowała gorzko Krystyna Przybylska.
Straciłam pieniądze oraz zdrowie (...) Ona dobrze wie, że jestem m.in. po dwóch covidach oraz po ciężkiej zatorowości płuc. Gdy mój mąż zmarł, zostawił mi trochę majątku, dlatego tutaj (na Kaszubach – przyp. red.) postawiłam domek. Nie przetrwoniłam pieniędzy.