Sobotnia konwencja PiS w Lublinie rozpoczęła się od awantury. Przed spotkaniem z Jarosławem Kaczyńskim protestowali rolnicy i kobiety. Na salę chciała wejść także posłanka KO Marta Wcisło, ale nie wpuścili jej organizatorzy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W sobotę Jarosław Kaczyńskispotkał się ze swoimi sympatykami w dwóch miastach we wschodniej Polsce. Najpierw pojechał do Białegostoku. Prezes PiS tradycyjnie atakował tam Donalda Tuska.
Zarzucił szefowi PO, że ten chce "wojować z prezydentem". – Mało tego, że sami są ogromnie niespójną grupą, to jeszcze do tego chcą wojować z prezydentem. Już Tusk powiedział, że panu prezydentowi rura zmięknie. No, zobaczymy, komu zmięknie – powiedział.
I straszył, że jeśli władzę przejmie opozycja, w kraju nastąpią kłótnie i awantury.
Kaczyński pojechał do Lublina. Na spotkanie nie wpuszczono posłanki KO
Do kłótni doszło natomiast przed drugim jego sobotnim spotkaniem, a konkretnie w Lublinie. Konwencja PiS odbyła się w Filharmonii Lubelskiej.
Spotkanie miało się rozpocząć o godzinie 18:00 i już godzinę wcześniej przed wejściem do filharmonii zebrała się duża grupa działaczy partii rządzącej. Jak podaje lubelski oddział "Gazety Wyborczej", do środka mogły wejść jednak tylko osoby wpisane na listę, a pozostali musieli czekać.
"Około 20 minut przed 18 w Filharmonii pojawiła się duża grupa osób związanych z opozycją. Razem z posłanką Martą Wcisło z KO i Jarosławem Miściurem z Agrounii byli rolnicy, przedsiębiorcy i kobiety" – relacjonuje "GW".
Mieli ze sobą transparenty z antyrządowymi hasłami: "Pogarda dla kobiet", "Rujnowanie polskich przedsiębiorców", "Śp. Lech Kaczyński by się za was wstydził" czy "Przepychanie ustaw nocą".
Do osób, które wpuszczały na salę uczestników konwencji, zwróciła się w pewnym momencie Marta Wcisło. – Chciałam porozmawiać o problemach rolnictwa, problemach kobiet, przedsiębiorców. Proszę nas wpuścić – mówiła posłanka.
Jak podaje gazeta, ochroniarze zamknęli jej jednak drzwi przed nosem. Wcisło domagała się jednak odpowiedzi, czy będzie mogła wejść do sali. – Pani stąd odejdzie. Pani jest zerem – usłyszała od jednego z mężczyzn.
Później z posłanką zaczęli się także kłócić działacze PiS. Ostatecznie polityczka zrezygnowała i powiedziała, że idzie szukać prezesa wokół budynku filharmonii.