O specyfice literatury szpiegowskiej, wpływie wydarzeń geopolitycznych i krajowych na swoją twórczość, premierze powieści "Dystopia" i planach na przyszłość rozmawiamy z pisarzem piszącym pod pseudonimem "Vincent V. Severski".
O specyfice literatury szpiegowskiej, wpływie wydarzeń geopolitycznych i krajowych na swoją twórczość, premierze powieści "Dystopia" i planach na przyszłość rozmawiamy z pisarzem piszącym pod pseudonimem "Vincent V. Severski". Archiwum prywatne autora / Vincent V. Severski

Literatura szpiegowska daje nam zajrzeć za kulisy świata, z którym w realnym życiu stykają się naprawdę nieliczni. Tym bardziej, gdy autorami powieści szpiegowskich są nieczynni już zawodowi oficerowie wywiadu, a ich doświadczenia aż proszą się o przekucie w literackie historie. Tacy jak jeden z najpopularniejszych w Polsce pisarzy tego gatunku, który właśnie serwuje czytelnikom wielki finał swoich dwóch historii ze szpiegami w rolach głównych.

REKLAMA

– Agenci wywiadu planują przedsięwzięcie, a później toczy się ono we własnym rytmie i cała sztuka polega na rozwiązywaniu na bieżąco problemów i dostosowaniu się do nich, czyli radzeniu sobie cały czas z potokiem przypadków. Z pisaniem powieści szpiegowskiej jest bardzo podobnie – mówi w wywiadzie dla naszego serwisu Vincent Viktor Severski, pisarz i były oficer służb wywiadowczych, autor powieści "Dystopia", której premiera w księgarniach została zaplanowana na 25 października 2023. 

Co jest specyficznego w tworzeniu literatury szpiegowskiej? Bo pewnie niemało.

Powieść szpiegowska to mieszanka najróżniejszych gatunków, zresztą tak jak szpiegostwo. Nie ma dokładnego określenia zawodu szpiega, dlatego że szpiegostwo to dziedzina interdyscyplinarna: psychologia, etnografia, matematyka i polityka. Siłą więc rzeczy powieść szpiegowska stanowi utwór interdyscyplinarny, w którym łączą się wątki obyczajowe, psychologiczne, przygodowe i sensacyjne, rozgrywane na niezmiernie ważnym dla całości tle, jakim jest polityka.

Powieść szpiegowska dużo czerpie też z kryminałów. Od wszystkich innych gatunków ten rodzaj powieści odróżnia jednak to, że dominuje w nim tajemnica. Oczywiście, w kryminale też ona występuje, ale w powieści szpiegowskiej mówimy o naprawdę wielkich tajemnicach, takich, które często decydują o losach świata i wojnach.

Podkreśliłbym jednak, że powieść szpiegowska to mimo wszystko opowieść o życiu albo o tej stronie życia, która zawsze interesuje czytelników i która nie jest publicznie znana. Nie ukrywam, że my, autorzy, z premedytacją wykorzystujemy ten motyw tajemnej wiedzy, która ludzi od pradziejów ciekawiła [śmiech].

Czy to prawda, że pisarzowi z doświadczeniami oficera wywiadu łatwiej jest pisać książki szpiegowskie, ale musi się pilnować, natomiast autor bez tych doświadczeń może puścić wodze wyobraźni na całego, choć zapewne częściej spotka się z krytyką o brak wiarygodności?

To jest bardzo dobre pytanie, chętnie zrobiłbym nawet dłuższy wykład na ten temat, ale postaram się wypowiedzieć w miarę jasno i krótko. 

Zacznijmy od tego, że są dwa rodzaje czytelników tego gatunku. Jest maleńka grupa zawodowców, którzy znają życie szpiegów i kuchnię wywiadu, tego świata po drugiej stronie lustra. Ale to jest tak mała grupa, że właściwie trudno ją określić jako grupę czytelniczą. Z całą pewnością są to poważni krytycy naszej twórczości, z którymi musimy się liczyć. To nasi koledzy i nasze koleżanki, którzy poznali ten świat od środka, a którzy właściwie rzadko czytają powieści szpiegowskie, wychodząc z założenia, że jest to zwyczajne bajdurzenie. Bo autorzy wywodzący się ze środowiska też czasami mają inklinacje do pisania bajek! 

W każdym razie ocena środowiska ma ważne znaczenie, bo jeżeli moje koleżanki i moi koledzy chwalą moją twórczość, to jest to dla mnie jako autora dowód wielkiego uznania. Moja twórczość ma też przede wszystkim odbiorcę zwykłego, kogoś, kto nie ma pojęcia o tym, co my mu/jej przedstawiamy. Dlatego my zawodowi oficerowie opowiadamy historie w sposób jak najbardziej bliski rzeczywistości, żeby były one wiarygodne, tak jakby te wszystkie zdarzenia, które teoretycznie nie miały miejsca, mogły się wydarzyć.

Muszę jednak Panu powiedzieć, że powieść szpiegowską wszech czasów napisał człowiek, który ze szpiegostwem nie miał nic wspólnego, czyli Umberto Eco. Jego "Cmentarz w Pradze" to najlepsza powieść szpiegowska, jaka kiedykolwiek powstała. Pisarz ten porusza tam absolutnie wszystkie aspekty ukrytego świata pracy szpiega: kwestie etyczne, psychologiczne i obyczajowe. I robi to w sposób absolutnie perfekcyjny.

Konkludując, nie ma reguły, kto może być dobrym pisarzem powieści szpiegowskich.

Czy metodycznie planuje Pan fabuły swoich książek, tak jak agenci planują operacje specjalne, czy raczej idzie Pan na żywioł, tak jak często robią to osoby uprawiające dowolną dziedzinę sztukę?

Owszem, operacje specjalne czy werbunki, które są naturalnym elementem pracy operacyjnej każdego oficera wywiadu, bardzo szczegółowo się planuje. Robi się głęboki research i bada miejsce, w którym będzie przeprowadzana akcja, żeby sprawdzić, czy wszystko wygląda tak, jak sobie zaplanowaliśmy, i czy coś nam nie zagrozi. Staramy się więc planować je tak dokładnie, jak to tylko możliwe. Wszystko opiera się na bardzo rozbudowanych dokumentach, które stanowią scenariusz planowanego wydarzenia. Można wręcz powiedzieć, że mają one bardzo wiele wspólnego z twórczością literacką.

Podczas pisania takiego dokumentu najważniejszą zasadą, którą przekazujemy młodym adeptom wywiadu, jest zaplanowanie przypadku. Mówi się, że w pracy oficera wywiadu nie ma czegoś takiego jak przypadek, bo przypadek to jest zdarzenie, którego przyczyn nie znamy albo nie rozumiemy. Nigdy nie możemy go wykluczyć i musimy się z nim liczyć. Przy pisaniu powieści szpiegowskiej obowiązuje dokładnie ta sama zasada.

Agenci wywiadu planują jakieś przedsięwzięcie, a później toczy się ono we własnym rytmie i cała sztuka polega na rozwiązywaniu na bieżąco problemów i dostosowaniu się do nich, czyli radzeniu sobie cały czas z potokiem przypadków. I z pisaniem powieści szpiegowskiej jest bardzo podobnie. Kiedy szykuje się do pisania, to mam plan i pomysł na fabułę, ale jak już zacznę ją pisać, to ona toczy się własnym tokiem i wtedy kluczem staje się umiejętność radzenia sobie z fabułą, którą człowiek wymyślił.

Czyli agenci wywiadu raczej nie wiedzą, co to "spontan"?

To jest ten przypadek, o którym mówiłem. Próbujemy każdą sytuację przewidzieć na zasadzie: jeśli nie zdarzy się to, to może zdarzyć się to, a jeżeli nie to, to tamto i tak dalej. Oczywiście, w wywiadzie nie jesteśmy doskonali z uwagi na słabości ludzkie, ale staramy się umieć przewidzieć tak dalece, jak to tylko możliwe, bo od tego zależy czasami, a nawet nie czasami, nasze życie, życie naszych partnerów i przyjaciół czy wręcz bezpieczeństwo państwa, a więc i życie wielu ludzi.

logo
Premiera powieści "Dystopia", której autorem jest Vincent V. Severski, została zaplanowana na 25.10.2023. Materiały prasowe / Wydawnictwo Czarna Owca

Jak obecne wydarzenia geopolityczne i nowe rodzaje zagrożenia dla bezpieczeństwa wpływają na Pana ostatnią twórczość?

Każdy oficer wywiadu to homo politcus, czyli aktywny obserwator życia politycznego. Mamy to jakby w naszym DNA. Ponadto mamy taką mentalność, że jesteśmy pesymistami, czyli w każdym wydarzeniu doszukujemy się drugiego, a nawet trzeciego dna i zawsze spodziewamy się negatywnych konsekwencji, które mogą z niego wyniknąć. Tak zakładamy, aż do momentu, gdy wszystkiego nie zweryfikujemy i okaże się, że nie mieliśmy racji.

Dlatego, jeśli nie uprawiam akurat twórczości historycznej, jak miało to miejsce w przypadku "Christine", książki o Krystynie Skarbek, zawsze wydarzenia, które mnie otaczają, silnie wpływają na moje powieści. Od razu jednak zaznaczam, że nigdy nie tworzę ich na zasadzie jeden do jednego. Nie portretuję świata takim, jakim on jest w sposób dosłowny, Staram się uogólniać pewne zjawiska, żeby czytelnikom przekazać pewne moje spostrzeżenia, ale nie zmuszam nikogo do bezpośredniej oceny, zostawiam ją zawsze niedopowiedzianą, żeby czytelnicy sami dokonali interpretacji politycznej rzeczywistości i wyciągnęli wnioski.

"Dystopia", Pana najnowsza powieść, to czwarty już tom cyklu "Sekcja", który początkowo miał być trylogią. Skąd ta zmiana?

Jak się tworzy powieść, to często wymyka się ona autorowi i toczy się swoim własnym życiem. Mówi się, że autor pisze powieść do połowy, a potem pisze się ona sama [śmiech]. 

Kiedy zacząłem pisać cały cykl o Sekcji, to w ogóle miałem w planach nawet 8 książek i tak też czytelnikom komunikowałem. Dzisiaj niektórzy mi to wypominają, że miało być osiem, a są cztery [śmiech]. Nie ukrywam, uprawiam twórczość popkulturową, dlatego bardzo ważna jest dla mnie opinia czytelników. Staram się tak pisać, żeby odpowiadać na nich potrzeby np. sympatie do określonych bohaterów. Czy piszę pod publiczkę? To byłaby gruba przesada, ale tak, uwzględniam oczekiwania czytelników.

Proszę niezaznajomionym przybliżyć, o czym jest ta seria powieści szpiegowskich.

"Sekcja" to opowieść o tajnej grupie działającej w ramach Agencji Wywiadu. Składa się ona z nielegałów i oficerów zewnętrznych, którzy nie pracują w centrali, tylko mają swoją tajną kwaterę na mieście i przygotowani są do realizacji najtrudniejszych zadań wywiadowczych na całym świecie. Jest to grupa kilku osób o bardzo różnych charakterach, mężczyzn i kobiet wykonujących misje pod dowództwem bardzo doświadczonego i najstarszego oficera wywiadu Romana Leskiego. Przeżywając najróżniejsze przygody w różnych państwach, walczą o dobro i bezpieczeństwo swojego kraju. 

Z perypetii głównych bohaterów wynika mnóstwo najróżniejszych, dramatycznych, ale czasami także dowcipnych sytuacji. Jest to więc klasyczny cykl powieści szpiegowsko-sensacyjnych. Dodam, że w "Sekcji" pojawiają się również bohaterowie, którzy występowali w moim poprzednim 4-tomowym cyklu pt. "Nielegalni".

logo
4-tomowy cykl powieściowy "Sekcja". Wydawnictwo Czarna Owca

Czego możemy spodziewać się po najnowszej części tego cyklu?

"Dystopia" stanowi dramatyczne zakończenie i podsumowanie historii "Sekcji" i "Nielegalnych". Główny nurt wydarzeń dotyczy jednak cyklu "Sekcja" i jego bohaterów. 

Mężczyźni, główni bohaterowie poprzednich powieści, w wyniku splotu różnych akcji, które przeprowadzali pod Warszawą, zostali aresztowani przez władze i znaleźli się w więzieniu. Natomiast dziewczyny z zespołu Sekcji uniknęły tego losu, więc biorą sprawy w swoje ręce i podejmują się próby uwolnienia swoich kolegów z więzienia i jednocześnie wysadzenia ruskiej agentury, która rozpanoszyła się w Polsce na najwyższych szczytach władzy. Czy im się uda? To już zachęcam do lektury książki. Jest to właściwie pierwsza tak kobieca powieść szpiegowska. To kobiety są głównymi bohaterami, a mężczyźni stanowią odległe tło.

Z tonu Pana głosu wnioskuję, że darzy Pan dużym szacunkiem agentki wywiadu?

Mam wiele współpracowniczek: koleżanek, przyjaciółek i bliskich mi kobiet, z którymi pracowałem. Kobiety w moich powieściach traktuję zawsze na równi z mężczyznami, a nawet bym powiedział, że polskie dziewczyny są naprawdę lepsze w tym zawodzie niż faceci. I to nie jest żadna ironia ani żaden komunał pod publiczkę.

Swego czasu napisałem powieść "Christine", żeby właśnie oddać hołd moim koleżankom i innym kobietom z agencji wywiadu. Chciałem pokazać ich służbę od właściwej strony, gdyż ich praca i życie oceniane są często w sposób bardzo uproszczony, a nawet wprost poniżający. Nie będę wchodził w szczegóły, każdy czytelnik domyśli się, o co chodzi.

A wracając do "Dystopii", jak rozumieć jej tytuł? Dlaczego właśnie taki Pan wybrał?

Powieść szpiegowska to też political-fiction. Może ten gatunek to nie science fiction, ale  też daje prawo poruszać się w sferze czystej kreacji. Długo zastanawiałem się, jaki tytuł dać tej powieści. Kiedy czytelnicy zapoznają się z jej historią, zauważą, że świat, który opisuje, to jest właściwie definicja dystopii. Niby panują w nim jakieś zasady, niby jest jakieś prawo, ale to wszystko działa jak gdyby w złym celu. Mam po prostu wrażenie, że rzeczywistość w Polsce przez ostatnie lata zaczyna przypominać świat dystopijny, dlatego umieściłem akcję mojej książki w takiej właśnie zbliżonej rzeczywistości.

A zatem "Dystopia" w niemałym stopniu odzwierciedla aktualne problemy polityki krajowej?

Tytuł książki sugeruje czytelnikowi świat, który poddaje krytyce. Zresztą okładka też jest taką delikatną podpowiedzią. Niemniej jednak przestrzegam zasady, którą nauczył mnie mój wydawca, kiedy oddawałem mu pierwszą książkę, że autor nie powinien w tego typu powieściach rozliczać się z rzeczywistością, swoimi problemami, wrogami, aktualną polityką, bo książka szybko straci na aktualności. "Dystopia" to nie jest opis rzeczywistości 1 do 1, to jest opis Polski, jakiej nie chciałbym widzieć, a która za sprawą mediów uporczywie wciska się w moją świadomość.

logo
Vincent V. Severski, polski pisarz, były oficer wywiadu. Archiwum prywatne autora / Vincent V. Severski

Czy jest jeszcze cień szansy na rozbudowę serii "Sekcja"?

Tak jak już mówiłem, "Dystopia" jest podsumowaniem oraz zamknięciem i pierwszego cyklu "Nielegalni" i drugiego cyklu "Sekcja". Odpowiem w ten sposób: nie mówię, że ci bohaterowie się już nigdy więcej nie pojawią, bo mam czytelników, którzy sobie tego nie wyobrażają [uśmiech]. Wiem po prostu, że czytelnicy lubią historie ze swojego podwórka. Takie opowieści szpiegowskie osadzone w polskich realiach są im bliskie. Naturalnie, jak każdy popkulturowy autor, uwzględniam te życzenia. Bardzo możliwe, że jeszcze kiedyś napiszę coś z tymi bohaterami, nie wykluczam tego, ale na razie temat "Nielegalnych" i "Sekcji" zamykam i spinam klamrą "Dystopii".

Czyli szykuje się Pan już do innej misji pisarskiej? A może ona już trwa w najlepsze?

Owszem, przygotowuję się do drugiej części "Placu Senackiego", czyli historii Martina, agenta MI6, i jego przyjaciela Raymonda. Mam już koncept, niedługo zacznę opracowywać scenariusz historii, którą chciałbym przedstawić czytelnikom. Również tym zagranicznym, bo pierwszą część "Placu Senackiego" przetłumaczono na język angielski.

Może na koniec chciałby Pan wygłosić jakiś apel do naszych czytelników, którym przychodzi żyć w tak niespokojnych czasach zarówno w świecie realnym, jak i wirtualnym?

Obcy agenci mają ogromny wpływ na losy kraju, widać to niemal na każdym kroku. Jednak o naszej przyszłości za chwilę zadecydują obywatele, każdy i każda z nas. Jeżeli źle wybierzemy, to żaden wywiad nie będzie już Polsce potrzebny.