Studio kulinarne Cook Up działa ledwie trzy tygodnie. W tym czasie, podczas organizowanych tam warsztatów, kilkadziesiąt osób zdążyło dowiedzieć się, jak upiec ciasto västerbotten, usmażyć własne pączki i co jest najlepszym słodkim afrodyzjakiem. Ale dla założycieli Cook Up, warsztaty to nie tylko nauka gotowania. To odkrywanie nowości i świetny sposób, by poznać otwartych i pełnych pasji ludzi. A także pokazać, że gotowanie jest sexy. Jak to działa? Rozmawiam z Jakubem Mielniczukiem, właścicielem studia.
Studio Kulinarne Cook Up to szkoła gotowania? Jakub Mielniczuk: I tak, i nie. Sama nauka to nic nowego, w Polsce funkcjonuje wiele szkół. Ale Cook Up to trochę więcej i trochę inaczej. Przede wszystkim nie kształcimy kucharzy, tylko organizujemy warsztaty tematyczne dla osób, które interesują się gotowaniem i dla takich, które chcą się nim zainteresować.
Pomysł na działalność wziął się z obserwacji. Widzimy, że wiele osób już nie robi tego, bo musi, ale dlatego, że chce. Okazuje się, że gotowanie jest sexy.
Zależy nam na tym, by ludzie uczyli się tu gotować samodzielnie. Nie ma wykładów, przychodząc do nas robią sami to, co pokazuje zaproszony przez nas gość. Wszystko podane jest w fajny, luźny sposób, a do tego zorganizowane w przyjemnej, dobrze urządzonej przestrzeni.
Czego konkretnie można się u Was nauczyć?
Działamy niedługo, dopiero od trzech tygodni, ale już mieliśmy kilka większych warsztatów: ze słodkich afrodyzjaków, pączków. Ostatnio zmagaliśmy się z kuchnią Szwedzką, która jest w Polsce raczej nieznana, a przecież taka bliska i ciekawa.
Mieliśmy też warsztaty ze sztuki posługiwania się nożem: jak siekać, kroić, żeby zrobić to szybko i ładnie, a jednocześnie bezpiecznie.
Nie chcemy przesadzać ze stopniem trudności, czy wykwintnością składników. Ludzie powinni od nas wychodzić z konkretnym pomysłem, który da się zrealizować w domu. Słyszałem o warsztatach, na których prowadzący nie dają swoich przepisów uczestników, zasłaniając się prawem autorskim. To absurd.
Jak można zapisać się na warsztaty?
Od środy zaczyna działać nasza strona internetowa, więc będzie można już tylko wypełnić formularz. Większość warsztatów zaczyna się po godzinie 18, bo chcemy dać szansę osobom, które pracują. W planach mamy także kursy weekendowe.
Ale Cook Up jest nie tylko dla indywidualnych osób. Jesteśmy także otwarci na spotkania firmowe. Myślę, że to dobry pomysł na spotkanie z klientem czy integrację pracowników firmy. Gotowanie, jak nic innego, pomaga budować relacje. Na indywidualne warsztaty przychodzą ludzie, którzy się nie znają. Po pół godzinie warsztatów jest już pełna integracja.
By tworzyć takie relacje, potrzebni są chyba specjalni kucharze.
To prawda. Prowadzący warsztaty muszą nie tylko świetnie gotować, ale także pokazywać, uczyć, zarażać pasją. Warsztaty z kuchni szwedzkiej prowadził u nas Michał Godyń – kucharz ambasady Szwecji w Polsce, Dominika Krzemińska, szefowa restauracji "Przegryź" prowadziła natomiast "Słodkie afrodyzjaki" na walentynki. W najbliższej przyszłości będą warsztaty z czekolady z Piotrem Chylareckim. Dzieje się dużo.
Skąd czerpiecie inspirację na tematy warsztatów?
Pomysły przywozimy z podróży, ale też z prostego zainteresowania kuchnią. Kiedy rozmawiam ze wspólniczką, czy pracownikami, pojawiają się pomysły na warsztaty, później szukamy odpowiedniego prowadzącego. Jestem maniakiem kuchni włoskiej i azjatyckiej. Za chwilę więc zapraszamy do Cook Up dwóch Włochów, myślę też o warsztatach z kuchni Dalekiego Wschodu.
Ale chcemy rozwijać ofertę racjonalnie. Długo rozmawiamy, szczegółowo uzgadniamy, co będzie gotowane i kto przyjedzie. Chcemy też urozmaicać warsztaty. Jeśli robimy kuchnię włoską, to staramy się, by na dwóch spotkaniach nie powtarzał się program. Już raz zrobiliśmy Szwedzką, ale za chwilę planujemy następne spotkanie. Tym razem ze śledziami. Na stronie będziemy dokładnie opisywać, o czym będą warsztaty.
Na koniec pytanie kluczowe: o cenę.
W większości przypadków koszty warsztatów mieszczą się w granicach 230-270 zł za osobę. Ta cena obejmuje już wszystko: profesjonalnego kucharza, wszystkie produkty i doskonały sprzęt. Po gotowaniu uczestnicy zostają na kolacji, czasem serwujemy im wino czy proseco.